Koszykówka już niedługo może zmienić się nie do poznania. Wszystko przez decyzję władz ligi filipińskiej PBA, które postanowiły wprowadzić możliwość oddawania rzutów za cztery punkty. Pionierskie rozwiązanie dopiero sprawdzane jest w praktyce. W niedzielę po raz pierwszy udało się z niego skorzystać.
Uczynił to amerykański koszykarz Chris Banchero, który trafił pierwszą "czwórkę" w historii. Stało się to w meczu Pucharu Gubernatora pomiędzy Meralco Bolts a Magnolia Hotshots. Dzięki niemu Bolts ze stanu 16:17 wyszli na 20:17. Ostatecznie wygrali 99:94, a Banchero zdobył w sumie 13 punktów.
Co trzeba zrobić, aby cieszyć się z tak cennego trafienia? Wystarczy rzucić zza dodatkowej linii czterech punktów, która oddalona jest od kosza o 8,22 m. To niespełna półtora metra dalej niż narysowana jest linia trzech punktów (6,75 m). Sam Banchero stwierdził, że nie stanowiło to dla niego większego problemu. - Zazwyczaj rzucam z tej odległości, więc to przychodzi naturalnie. Ale nie chcę na sobie wymuszać rzutów zza linii czterech punktów tylko dlatego, że są za cztery. Dobrze być na kartach historii, ale to było tylko trochę dalej niż podczas mojej wcześniejszej próby, więc dla mnie to nie było takie szalone. Cieszę się, że mi się udało - powiedział po spotkaniu, cytowany przez portal mlive.com.
Jak na razie ta zasada obowiązuje tylko na Filipinach. W przepisach FIBA nic się nie zmieniło i w innych rozgrywkach nadal można zdobywać maksymalnie trzy punkty za jeden rzut. Jeżeli jednak rozwiązanie się sprawdzi, być może również inni będą chcieli je wprowadzić. Nad takim pomysłem już wcześniej zastanawiały się władze NBA, ale ostatecznie z niego zrezygnowały, obawiając się, że ucierpi na tym dynamika gry.