Śląsk Wrocław katastrofalnie prezentował się w Eurocup. Przegrał pierwszych osiem spotkań i zajmowali 10., czyli ostatnie miejsce w tabeli grupy B. Wyjazdowy mecz z przedostatnim Turk Telekomem, mającym bilans 1-7, wydawał się bardzo dobrą okazją na przerwanie złej passy. Według bukmacherów zdecydowanym faworytem byli Turcy, zwłaszcza że grali u siebie.
Wicemistrzowie Polski rozegrali bardzo dobrą pierwszą kwartę, w której nie pozwolili Turkom na wiele. Ci mieli tylko 17,6 proc. skuteczności z gry (3/17), nie trafili żadnego z trzech rzutów za trzy punkty. W efekcie Śląsk prowadził 17:9. Druga kwarta była znacznie bardziej wyrównana, ale wrocławianie nie stracili przewagi i na przerwę schodzili przy wyniku 39:29.
W trzeciej kwarcie Śląsk znów był nieznacznie lepszy i wydawało się, że bez problemu utrzyma korzystny rezultat. Jednak w czwartej kwarcie zaliczył fatalną serię 0:11 i omal nie stracił prowadzenia (66:64). W ostatniej chwili przebudził się i po trzech z rzędu trójkach znów wyraźnie odskoczył Turk Telekomowi. W kluczowych momentach błyszczał Amerykanin Hassan Gravett, który trafił kilka rzutów zza łuku z linii rzutów wolnych.
W ostatnich kilku minutach wrocławianie starali się przede wszystkim nie tracić piłki oraz punktów. Dzięki temu zwyciężyli 80:71 i przerwali fatalną serię w Eurocup. Ich najskuteczniejszym zawodnikiem był Jakub Nizioł (25 punktów), który został wybrany graczem meczu. Spośród graczy Śląska na wyróżnienie zasłużyli również Gravett (15 pkt) oraz Danie Gołębiowski (14 pkt).
Po tym spotkaniu Śląsk Wrocław ma bilans 1-8 i awansował na dziewiąte miejsce w tabeli grupy B - wyprzedził Turk Telekom (również bilans 1-8) dzięki wygranej w bezpośrednim spotkaniu. Kolejny mecz w Eurocup rozegra 5 grudnia, wtedy podejmie francuski JL Bourg (bilans 6-2).