Znamy mistrzów świata w koszykówce! Największy sukces w historii

Łukasz Cegliński
Niemcy mistrzami świata w koszykówce! W zaciętym finale brązowi medaliści EuroBasketu pokonali 83:77 Serbię i osiągnęli największy sukces w historii. Poprowadził ich do niego Dennis Schroeder, 30-letni rozgrywający wybrany MVP mistrzostw.

39 sekund przed końcem Marko Gudurić trafił dwa wolne i zmniejszył przewagę Niemców do 79:77. W finale zrobiło się naprawdę nerwowo, o złocie mistrzostw świata miały decydować pojedyncze akcje. W tej najważniejszej piłkę w ręce wziął Dennis Schroeder - rozgrywający, lider, najlepszy strzelec zespołu, gracz z olbrzymim doświadczeniem w NBA, ale i reprezentacji. Jeśli ktoś miał przesądzić o największym sukcesie w historii niemieckiego basketu, to on.

Zobacz wideo Sochan dostał pytanie o ulubionych koszykarzy. I pojawił się problem

I Schroeder przesądził. Kozłował, czekał na moment i zaatakował. Jego przyspieszenie było niewiarygodne, jak zwykle. Obrońcy zostali w tyle, 30-letni rozgrywający wbiegł pod kosz z prawej strony, trafił o tablicę. 81:77, 21 sekund do końca. Serbowie mieli jeszcze szansę, ale jej nie wykorzystali. Świętowanie zaczęło się w ostatnich sekundach, Niemcy oszaleli z radości.

To ich największy sukces w historii. Dotychczas niemieccy koszykarze byli mistrzami (1993), wicemistrzami (2005) oraz brązowymi medalistami (2022) mistrzostw Europy, mieli jeden, brązowy medal mundialu, który wywalczyli w 2002 roku. Ale być może to właśnie teraz obserwujemy ich najlepszy moment w historii, lepszy nawet niż za czasów wielkiego Dirka Nowitzkiego. Drużyna Schroedera w 2021 roku zajęła ósme miejsce na igrzyskach, potem pokonała Polskę w meczu o brąz EuroBasketu, teraz wyeliminowała USA w półfinale i zwyciężyła Serbię w finale mistrzostw świata. Za rok igrzyska w Paryżu i Niemcy będą jednym z kandydatów do złota.

Ekipę mają wyśmienitą - wspomniany Schroeder jest znakomitym liderem, w finale rzucił 28 punktów, mając dobre 9/17 z gry oraz świetne 8/10 z wolnych. Pod koszem mur zbudować potrafią Johannes Voigtmann oraz Daniel Theiss, znakomity strzelec Andreas Obst potrafi złapać taki rytm, że nie sposób go zatrzymać, bracia Franz i Moritz Wagnerowie dają wszechstronność i waleczność na skrzydłach, błyskotliwy rozgrywający Maodo Lo odciąża Schroedera, Isaac Bonga daje świetne impulsy z ławki. Kanadyjski trener Gordie Herbert ma w kim wybierać.

I tak było w finale, który długo był meczem szalenie zaciętym. W pierwszej akcji Niemcy zaczęli od świetnej, mocnej obrony, ale serbski atak był nieco lepszy - po rzucie za trzy Stefana Jovicia piłka poodbijała się od obręczy, ale do kosza wpadła. I wiele akcji wyglądało w tym meczu właśnie w ten sposób - mocna presja w defensywie wybijała obie drużyny z rytmu, ale ostatecznie klasowi gracze znajdowali drogę do kosza. W pierwszej połowie, która zakończyła się wynikiem 47:47, Niemcy trafili aż 59 proc. rzutów z gry, Serbowie też bardzo dobre 55 proc.

W tej pierwszej połowie minimalnie przeważali koszykarze Svetislava Pesicia - zaczęli od wyniku 5:0 i w pewnym sensie ustawili przebieg początku: Serbowie uciekali, Niemcy wciąż gonili i byli blisko. Ci pierwsi szybko stracili ze względu na uraz Ognjena Dobricia, ale świetne wejście z ławki miał zastępujący go Vanja Marinković, którzy w pierwszej kwarcie zdobył aż dziewięć punktów. Po 10 minutach było 26:23 dla Serbii.

W drugiej kwarcie zaczęły się popisy gwiazd - najpierw kilka świetnych akcji pokazał gwiazdor Bogdan Bogdanović: jego wejście, a potem trójka dały Serbom prowadzenie 42:38. Niemcy odpowiedzieli jednak pięcioma punktami z rzędu: wolnymi Franza Wagnera i trójką Schroedera. Do przerwy najważniejsi gracze swoich drużyn, Bogdanović i Schroeder, szli niemal łeb w łeb - pierwszy miał 15, a drugi 14 punktów.

Po przerwie Schroeder zaczął uciekać Bogdanoviciowi i pociągnął za sobą cały zespół. Ale wszystko znów zaczęło się od obrony - Niemcy świetnie zacieśniali pole trzech sekund i wyłączyli z gry Nikolę Milutinova, serbski środkowy był bezradny w tłoku, otoczony dwoma lub trzema zawodnikami rywali. Z dobrej defensywy brał się dobry atak - Schroeder na moment przejął kontrolę, zdobył kilka punktów z rzędu i w 27. minucie przewaga któregokolwiek z zespołów osiągnęła wartość większą niż pięć punktów - było 59:53 dla Niemców.

Schroeder i spółka poszli za ciosem i podwyższyli prowadzenie do 69:57 po świetnej końcówce kwarty w wykonaniu braci Wagnerów - Franza i Moritza. Ale w czwartej części mecz "podpalił" Aleksa Avramović. Rezerwowy rozgrywający Serbii, specjalista od obrony, gracz waleczny, nieustępliwy, niewygodny, zaskoczył w obronie, ale i w ataku. Wsad, trójka, przechwyt, kolejna trójka, trzy rzuty wolne - Avramović praktycznie w pojedynkę doprowadził do stanu 78:75 i nerwowej końcówki, którą ostatecznie rozstrzygnął Schroeder.

Najwięcej punktów dla Niemców - poza opisywanym już liderem - rzucił Franz Wagner, który do 19 dodał siedem zbiórek. 12 i osiem miał Voigtmann, reszta złotych medalistów punktowała podobnie. Wśród Serbów wyróżniał się wspomniany Avramović, który zdobył aż 21 punktów, 17 dodał Bogdanović. Ale lider Serbów tym razem rozczarował - w drugiej połowie rzucił tylko dwa punkty, w końcówce był zupełnie niewidoczny.

Więcej o: