Ciężko było się spodziewać, że San Antonio Spurs, zajmujące 14. miejsce w Konferencji Zachodniej sprawi niespodziankę i ogra Milwaukee Bucks, czyli bezwzględnie najlepszą drużynę Konferencji Wschodniej. I Bucks, z Giannisem Antetokoumpo w składzie, bardzo szybko ułożyli sobie mecz na swoją korzyść, zdobywając co najmniej 30 punktów w każdej kwarcie. Błyszczał przede wszystkim Antetokoumpo, który zagrał około 24 minut, zdobył 31 punktów, zaliczył 14 zbiórek i miał dwie asysty.
Do gry po urazie kolana wrócił Jeremy Sochan, który wyszedł w podstawowej piątce i zagrał łącznie przez 23 minuty. Polak zakończył mecz z 13 punktami, sześcioma zbiórkami, trzema asystami i jednym przechwytem, ale choćby nie wykorzystał żadnej z pięciu prób za trzy punkty. "Sochan wrócił po dwóch meczach, ale grał tak, jakby obolałe kolano wciąż mu przeszkadzało. Ale zdobył szacunek w szatni, grając mimo bólu" - pisze dziennik "San Antonio Express-News". Szczególnie w drugiej połowie było widać, że ból w kolanie doskwiera Sochanowi, który raz na jakiś czas utykał.
Determinację Jeremy'ego Sochana po meczu pochwalił Keita Bates-Diop, skrzydłowy San Antonio Spurs. - On chce być na parkiecie, to wielki rok dla niego. Bardzo się rozwinął w tym roku, grając mimo kontuzji. Chce grać, chce pomóc nam w rywalizacji w lidze. Uwielbiam to w Jeremym - mówił Diop. Warto dodać, że Spurs w meczu z Bucks byli dosyć przetrzebieni kontuzjami, bo zabrakło m.in. czołowego strzelca Keldona Johnsona, a także Devonte'a Grahama czy Romeo Langforda.
San Antonio Spurs zagra kolejny mecz w sezonie w sobotę 25 marca o północy czasu polskiego. Wtedy zespół prowadzony przez Gregga Popovicha zmierzy się z Washington Wizards, drużyną zajmującą 12. miejsce w Konferencji Wschodniej i notującą serię czterech porażek z rzędu. W pierwszym meczu tego sezonu między tymi drużynami górą było Washington Wizards (127:106).