Jeremy Sochan obok LeBrona i Doncicia. Polak zaskakuje wszystkich

Łukasz Cegliński
Jeremy Sochan trafił do NBA dzięki umiejętnościom gry w obronie, ale ostatnio olśniewa w ataku. Zagrał już mecz, po którym jego nazwisko wymieniano w jednym rzędzie obok LeBrona Jamesa, Kevina Duranta i Luki Doncicia. - Robi niespodziewanie szybkie postępy. Możliwości ma ogromne, jest piekielnie inteligentny. Cieszmy się - mówi Mirosław Noculak, ekspert Canal+.

15, 16, 16, 18, 14, 30, 17 – to zdobycze punktowe Jeremiego Sochana w siedmiu ostatnich meczach San Antonio Spurs. Średnio – 18,0 punktu, a do tego 5,8 zbiórki oraz 3,2 asysty. A to wszystko przy 52 proc. skuteczności w rzutach za trzy oraz 84 proc. z wolnych. 19-letni debiutant jest w świetnej formie.

Zobacz wideo Jeremy Sochan. Niezwykła historia! Kiedy znów zagra w reprezentacji Polski?

Jej zwyżkę obserwujemy od dłuższego czasu, ale sobotni mecz przeciwko Phoenix Suns był wystrzałem – skrzydłowy Spurs zdobył rekordowe 30 punktów, miał osiem zbiórek i pięć asyst. Statystycy szybko zauważyli, że przed ukończeniem 20. roku życia w NBA takie spotkania rozgrywały tylko ligowe gwiazdy: LeBron James, Kevin Durant, Luka Doncić i Zion Williamson. Obecność w tak doskonałym towarzystwie nie oznacza oczywiście, że reprezentant Polski dorówna tym sławom, ale bezdyskusyjnie pokazuje jego potencjał.

Średnie Sochana po 44 rozegranych spotkaniach to 10,1 punktów, 4,9 zbiórki oraz 2,5 asysty na mecz. Patrząc na same punkty, warto zauważyć, że ich wskaźnik rośnie z miesiąca na miesiąc. W sześciu październikowych meczach skrzydłowy Spurs rzucał po 8,0 punktu, w listopadzie – 8,1; w grudniu – 11,0; a w styczniu – 12,4. A od połowy kończącego się miesiąca – wspomniane już świetne 18,0.

Postęp jest imponujący, tym bardziej że mierzący 203 cm wzrostu Sochan trafił do NBA ze względu na umiejętności obronne, które wynikają z szybkiego przesuwania się na nogach, dobrych reakcji, skoczności, długich rąk i zdolności do poświęceń. A także wszechstronności, która pozwala mu pilnować nie tylko skrzydłowych i strzelców, ale także rozgrywających i środkowych – we wspomnianym meczu z Suns reprezentant Polski pilnował i mierzącego 213 cm DeAndre Aytona, i o 30 cm niższego Chrisa Paula.

– Uwielbiam go, bo on naprawdę koncentruje się na grze w obronie i buduje tym swoją dumę – mówił o Sochanie trener Los Angeles Clippers Tyrone Lue. - Widać, że chce się włączać w defensywę, że chce wyzwań, że co mecz pragnie pilnować najlepszego gracza rywali. Jego atak? Nadejdzie – dodawał.

No i wygląda na to, że powoli nadchodzi. – Moja teza jest taka, że trener Spurs Gregg Popovich przesunął w ostatnich tygodniach koncentrację Jeremiego z gry defensywnej właśnie na atak – mówi Sport.pl Mirosław Noculak, trener i ekspert Canal+ komentujący NBA. – Doświadczony szkoleniowiec dobrze widzi cechy zawodnika: odwagę, bezkompromisowość, przebojowość. Wie, że Sochan ma zadatki na dobrego obrońcę, ale stara się też zbudować jego pewność w ataku. Na początku, co naturalne, trochę jej brakowało. Sądzę, że to właśnie w celu jej zwiększenia akcent w grze przesunął się na ofensywę.

- Sochan już w połowie swojego pierwszego sezonu pokazuje rzeczy, których niewielu się po nim spodziewało – przyznaje Noculak. – Za najważniejszą uważam dobrą decyzyjność, czyli możliwie najlepszy wybór rozwiązania danej akcji. W NBA gra się bardzo szybko, na podjęcie decyzji są ułamki sekundy. I Jeremy coraz częściej wybiera dobrze.

Widać to szczególnie w akcjach, w których Sochan podaje piłkę kolegom – z racji na swoją wszechstronność dostaje ją i na skrzydle, i pod koszem, gdy stoi tyłem do obręczy, ale i na pozycji rozgrywającego, bo także w tej roli ustawia go czasem Popovich. W ostatnich meczach Polak w każdej z tych sytuacji popisywał się świetnymi asystami. – Widzi boisko, wyszukuje partnerów, znajduje dla nich pozycje i jego podania są po prostu dobre: mocne, zaskakujące obronę – podkreśla Noculak.

- Druga rzecz, która rzuca się w oczy, to wyraźna poprawa w rzutach za trzy. Moim zdaniem wynika ona z trzech rzeczy: dużej liczby treningowych powtórzeń, które poprawiają mechanikę rzutu, faktu, że za linią trójek wciąż jest odpuszczany przez rywali, oraz pewności siebie, która wzrasta po kolejnych trafieniach – mówi Noculak. W ostatnich siedmiu meczach Sochan miał 11/21 za trzy – to znakomity wynik jak na gracza, którego trójki miały być w NBA największą słabością.

Zresztą na początku sezonu były – do połowy grudnia Sochan miał ledwie 8/46 za trzy, czyli 17,3 proc. skuteczności. Od tamtej pory – 18/50, czyli bardzo porządne już 36 proc. Co się zmieniło? Trudno powiedzieć, czy jedno łączy się z drugim, ale dokładnie 19 grudnia skrzydłowy Spurs zaczął wykonywać rzuty wolne jedną ręką. Rewolucja na linii przyniosła znakomity efekt, w styczniu Sochan trafił 82 proc. wolnych, podczas gdy do momentu zmiany skuteczność była poniżej 50 proc. – Nie łączyłbym w prosty sposób wolnych z trójkami, ale najwyraźniej zadziałała psychika. Jeremi dużo ćwiczy, zaczął trafiać i czuje się po prostu pewniej – uważa Noculak.

- Warto zauważyć, że Sochan zdobywa też punkty po akcjach, których na początku sezonu nie pokazywał i wydawało się, że ich nie umie: po rzutach z półdystansu po dynamicznym koźle, po rzutach z odejścia, także z odskoku w tył. Nie spodziewałem się też po nim tak dobrego odczytania sytuacji, w którym na obwód dobiega do niego obrońca. Sochan, gdy dostaje wtedy podanie, szybko i sprytnie mija dochodzącego rywala, zyskuje przewagę i możliwość wejścia pod kosz lub podania – analizuje Noculak.

- Niebywale efektowne dobitki wsadami z powietrza nie dziwią, o instynkcie, świetnej motoryce wiedzieliśmy – atakowanie tablicy w dobrym tempie to znany atut Jeremiego. Ale wyprowadzanie piłki, gra w roli rozgrywającego, gdy na boisku nie ma Tre Jonesa? Popovich świetnie to dostrzegł i zdiagnozował, a Sochan robi to bez kompleksów i zahamowań.

Polakowi do pełni szczęścia brakuje jednego, najważniejszego – zwycięstw zespołu. W styczniu Spurs mieli bilans 2-12, w całym sezonie: 14-37. To trzeci najgorszy wynik w lidze, słabsi są tylko Detroit Pistons i Houston Rockets. Jednocześnie nie jest to żadne zaskoczenie – klub z San Antonio jest w fazie gruntownej przebudowy, świadomie daje szansę debiutantom i młodym graczom. Sochan na tym korzysta – gra średnio po 26,2 minuty, aż 41 razy wyszedł w pierwszej piątce. Ma czas na popełnianie błędów, na naukę, na wyciąganie wniosków.

- Przyznaję się bez bicia: te postępy są dla mnie bardzo szybkie, jestem zaskoczony. Umiejętności gry w ofensywie zwiększyły się bardzo szybko, jestem bardzo ciekawy kolejnego etapu – mówi Noculak.

I wylicza kolejne wyzwania: - Zobaczymy, co będzie, jak obrońcy zaczną blisko pilnować Sochana stojącego za linią trójek: czy będzie ich mijał, czy przyspieszy swój rzut i dalej będzie trafiał z dystansu? Jestem też ciekawy jego powtarzalności, utrzymania dobrego rytmu z akcji na akcję, z meczu na mecz, z tygodnia na tydzień. Widać też sporo do poprawy w technice meczowej, czyli umiejętności reagowania na sytuacje specjalne, nieoczekiwane, gdy obrońca wymusza pewne ruchy – dodaje ekspert Canal+.

- Powtórzę: Sochan zrobił niespodziewanie szybki postęp. To jest pewne, na inne komentarze i przewidywania jest za wcześnie. Nie chcę mówić, kim się stanie, jaki status w lidze zyska. Możliwości ma ogromne, jest piekielnie inteligentny. Cieszmy się – kończy Noculak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.