Legia Warszawa sprawiła negatywną niespodziankę w niedzielnym meczu Energa Basket Ligi. W hali OSiR Bemowo podejmowała zespół GTK Gliwice, który zdołał w tym sezonie wygrać raptem trzy mecze i zajmował przedostatnią pozycję w tabeli. Mimo to wicemistrzowie Polski nie poradzili sobie. Przegrali 61:84.
Mecz lepiej rozpoczął się dla Legionistów. Gospodarze potrafili wyjść na ośmiopunktowe prowadzenie, ale powietrze zeszło z nich jeszcze przed końcem pierwszej kwarty. Gliwiczanie zdołali odwrócić sytuację i to oni schodzili z ośmioma puntami przewagi. Od stanu 18:17 dla Legii, trafiali do kosza dziewięć razy z rzędu i wygrywali już 36:18. W pewnym momencie mieli nawet 22 punkty przewagi. Druga kwarta zakończyła się wynikiem 49:34 dla gości.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. GTK ponownie odskoczyło na 22 punkty, po czym Legia znów nieco zmniejszyła straty. Wszystko posypało się w ostatniej odsłonie. Warszawiacy zamiast wykorzystać szansę na uratowanie wyniku (tracili już tylko 11 oczek), w ostatnich 10 minutach zupełnie zawiedli. Czwartą kwartę przegrali 12:22, a cały mecz 61:84.
Bohaterem spotkania był Earl Rowland. 39-letni Amerykanin zdobył 26 punktów, miał 6 zbiórek i 9 asyst. Obrona Legii kompletnie sobie z nim nie radziła. 11 punktów mniej zdobył drugi najlepiej punktujący w tym meczu skrzydłowy gliwiczan - Chorwat Jure Skifić.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
GTK, dzięki nieoczekiwanemu zwycięstwu, awansowało z 15. na 12. miejsce w tabeli. Legia jest teraz szósta z dorobkiem 17 punktów. Dla koszykarzy ze stolicy to druga porażka z rzędu. We wtorek zawodnicy Wojciecha Kamińskiego przegrali w Lidze Mistrzów z Hapoelem Holon 79:101. W tabeli swojej grupy zajmują ostatnie, czwarte miejsce. Kolejny mecz zagrają 15 grudnia z Treflem Sopot w Energa Basket Lidze.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!