Panagiotis Tsagkronis to były sekretarz generalny Greckiej Federacji Koszykówki. Prokuratura w Patras złożyła pozew przeciwko niemu, zarzucając mu gwałt na jeden z pracownic podczas mistrzostw Europy U-20 z 2014 roku. Dodatkowo prokuratura zarzuca Tsagkronisowi molestowanie seksualne i nadużycie władzy na swoim stanowisku. Pracownica greckiej federacji nie uzyskała pomocy bezpośrednio od pracodawcy, więc skontaktowała się z Lefterisem Avgenakisem, który jest greckim wiceministrem kultury i sportu.
Według relacji kobiety Panagiotis Tsagkronis miał 11 lipca 2014 roku pójść do jej pokoju hotelowego po oficjalnej kolacji. - Tsagkronis ściągnął spodnie i bieliznę, pokazując mi genitalia. Przycisnął mnie do ściany, złapał za piersi i desperacko chciał pocałować mnie w usta. Mówił, że będzie uprawiał ze mną seks. Przez chwilę zamarłam i nie wiedziałam, jak zareagować. Kiedy on zdał sobie sprawę, że nie przestanę krzyczeć i prędzej czy później ktoś mnie usłyszy, odpowiedział, że w moim interesie jest nie mówić nic nikomu - przekazała kobieta w oświadczeniu.
Drugi incydent z udziałem Panagiotisa Tsagkronisa miał mieć miejsce w 2018 roku. Były sekretarz generalny zaprzeczył tym doniesieniom. - Chcę, tylko żeby proces zaczął się jak najszybciej. Wtedy wszyscy zobaczą, kto kłamie, a kto mówi prawdę. To skarga wyssana z palca. Mam wszystkie dowody w ręku, to moje ostatnie słowo. Chcę natychmiast skończyć z tym błaznowaniem. Ofiarą w tej sytuacji jestem ja. Ona przypomniała sobie o 2014 roku pięć lat później, kiedy nie zabraliśmy jej z federacją na Kretę - mówił Tsagkronis.
Z opisu powódki wynika, że dokonała trzech zmian w swoich wypowiedziach. Powiedziała trzy różne rzeczy. Ta sytuacja rozbiła moją rodzinę i zrujnowała mnie finansowo - dodał Grek. Dodatkowo Panagiotis Tsagkronis ujawnił, że pracownica zaczęła mu grozić, że go zniszczy po tym, jak w 2019 roku nie uwzględniał jej przy okazji obecności na niektórych wydarzeniach w Grecji, za które pracownicy federacji otrzymują dodatkowe wynagrodzenie. Sprawa jest w toku.