Stephen Curry po raz kolejny w tym sezonie zagrał znakomicie. W starciu z Cleveland Cavaliers zdobył aż 40 punktów. Był to dla niego drugi z rzędu pojedynek z przynajmniej taką liczbą punktów. Cztery dni wcześniej w meczu z Sacramento Kings zdobył ich 47.
Curry znów przeszedł do historii NBA. Został pierwszym zawodnikiem w rozgrywkach, który w dwóch meczach z rzędu nie dość, że miał przynajmniej 40 punktów, to jeszcze 65 proc. skuteczność z gry i przynajmniej pięć celnych rzutów za trzy punkty.
Curry został też piątym zawodnikiem w historii NBA, któremu w wieku powyżej 34 lat udało się zdobyć 40 punktów w dwóch spotkaniach z rzędu. Wcześniej dokonali tego Bernard King, Kobe Bryant, Hakeem Olajuwon oraz jako ostatni legenda NBA - Michael Jordan.
Jakby tego było mało, Curry powiększył do 200 swój rekord NBA w liczbie meczów z celną przynajmniej jedną "trójką" w meczu sezonu zasadniczego.
- Co jest, Stefan? Co jest, Stefan, z tym rzucaniem? Gość jest z zupełnie innej galaktyki i aktualnie gra we własnej lidze. 40 punktów (15/23 FG, 6/11 3PT), cztery zbiórki, pięć asyst. Stephokracja - dobrze, żyć w takim ustroju - podsumował na Twitterze występ gwiazdy Golden State Warriors, dziennikarz Mateusz Połuszańczyk.
Curry w końcówce meczu z Cleveland oddał niezwykle ważny, celny rzut za trzy punkty. Trafił 35 sekund przed końcem przy prowadzeniu gospodarzy tylko 100:99.
Curry w tym sezonie zagrał w jedenastu spotkaniach. Zdobywał średnio 33,3 punktów, ma 6,7 asyst i 6,8 zbiórek. Golden State Warriors z bilansem: pięć zwycięstw i siedem porażek, zajmuje dwunaste miejsce w konferencji zachodniej. W następnym meczu zagra na wyjeździe z Sacramento Kings.