Było trochę wstydu, ale Polacy w końcu uciekli słabeuszowi. Na boisku znów Pluta i Wójcik

Łukasz Cegliński
W pierwszym meczu po EuroBaskecie polscy koszykarze pokonali Szwajcarię 79:64, choć do przerwy przegrywali ze słabeuszem pięcioma punktami i mogli się wstydzić tego, jak grają. W reprezentacji brakowało Mateusza Ponitki i A.J. Slaughtera, a zadebiutowali w niej synowie legend - Andrzej Pluta oraz Szymon Wójcik.

Od świetnego dla polskich koszykarzy EuroBasketu, który zakończył się sensacyjnym czwartym miejscem, minęły niespełna dwa miesiące, a kadra Igora Milicicia odnajduje się w nowej, nietypowej rzeczywistości. Biało-Czerwoni grają w preeliminacjach do EuroBasketu 2025, ale po tym, jak we wrześniu FIBA włączyła Polskę do grona krajów organizujących ten turniej, wyniki koszykarzy Milicicia w najbliższych meczach nie mają znaczenia. Występ na EuroBaskecie 2025 Polacy mają pewny, nawet jeśli w eliminacjach będą przegrywać.

Zobacz wideo Michniewicz: Nie będę robił z tego tajemnicy. Dosyć długo rozmawiałem z Robertem

Celem są jednak oczywiście zwycięstwa, po zajęciu czwartego miejsca na EuroBaskecie można powiedzieć, że szlachectwo zobowiązuje. I nawet jeśli Milicić zaczyna testować w reprezentacji nowych graczy, to zapowiada wyraźnie: - Chcemy, by wychowywali się w drużynie o mentalności zwycięzców.

W czwartek w Lublinie wiele z tej mentalności polscy koszykarze nie pokazali. W pierwszej połowie, zamiast kontrolować grę i budować przewagę, dali się zaskoczyć rzutami z dystansu. Dobrze, że przynajmniej w drugiej połowie pokazali ambicję, wolę walki i solidną koszykówkę.

Bez Ponitki, ale i bez rytmu w pierwszej połowie

Wydawało się, że po słabiutkiej Szwajcarii, 30. drużynie europejskiego rankingu, która na EuroBaskecie po raz ostatni grali w 1955 roku, Polacy przebiegną się z łatwością – nawet jeśli w składzie brakowało najlepszego w kadrze Mateusza Ponitki (gracze Euroligi nie są zwalniani przez kluby na okienka reprezentacyjne), kluczowego od lat A.J. Slaughtera (Milicić zgodził się na prośbę klubu z Gran Canarii, by naturalizowany Amerykanin odpoczął), Aarona Cela (zakończył reprezentacyjną karierę) oraz, oczywiście, grającego w NBA Jeremiego Sochana. Okazało jednak, że zespół, w którym było ośmiu uczestników EuroBasketu, długo męczył się ze słabeuszem.

Początek był zgodny z oczekiwaniami - w pierwszej akcji Łukasz Kolenda z połowy podał na wsad z powietrza do Aleksandra Balcerowskiego, po czterech minutach było już 10:0. Milicić odważnie sięgnął po zmienników i gra Polaków szybko się pogorszyła. Szwajcarzy ograniczali się właściwie tylko do rzucania z dystansu i nawet jeśli nie mieli wyjątkowo dobrej skuteczności, to odrabiali straty. Ba, w połowie drugiej kwarty wyszli nawet na prowadzenie 23:21, bo Biało-Czerwoni grali już po prostu źle. Bez rytmu i nieskutecznie, pudłowali wiele rzutów wolnych. Do przerwy było nawet 37:32 dla przeciwników i Polacy mogli się wstydzić.

W trzeciej kwarcie się jednak pozbierali. Wygrali ją aż 27:8 dzięki wreszcie aktywniejszej obronie i szybszemu atakowi. Raz, że po lepszej defensywie łatwiej było o kontry, a dwa, że w ataku pozycyjnym Polacy zagrali dynamiczniej, zaczęli zmieniać pozycje, wymieniać podania. Niezłe momenty mieli Jakub Garbacz i Balcerowski, kilka dobrych akcji pokazał debiutujący w reprezentacji Andrzej Pluta junior, którego ojciec był kluczowym graczem kadry na przełomie wieków.

Deja vu sprzed ćwierć wieku - Pluta i Wójcik na boisku

Po 30 minutach było 59:45 i kryzys został opanowany, ale w czwartej kwarcie Polacy nie potrafili od razu dobić Szwajcarów. Mieli bardzo dobre zrywy, ale mieli też momenty nerwowe - spięty był szczególnie Balcerowski, który opuścił parkiet po pięciu przewinieniach. Ostatnie było techniczne, po kłótni z sędzią. 22-letni środkowy ostatecznie zdobył 13 punktów i miał sześć zbiórek w trakcie 24 minut na boisku.

Wynik został rozstrzygnięty w 37. minucie, kiedy po rzucie Łukasza Kolendy zrobiło się 70:54 i stało się jasne, że takiej straty Szwajcarzy nie odrobią. Ostatecznie Polacy wygrali 79:64 - najwięcej punktów, 13, czyli tyle samo, co Balcerowski, rzucił Michał Sokołowski, a 10 dodał Łukasz Kolenda. 

Wydarzeniem meczu były debiuty synów legend reprezentacji Polski, bo poza wspomnianym Plutą (trzy punkty i pięć asyst) na ostatnie minuty pojawił się na parkiecie Szymon Wójcik, syn zmarłego w 2017 roku Adama. 22-letni, mierzący 206 cm wzrostu skrzydłowy, który w tym sezonie gra w Zastalu Zielona Góra, zdobył dwa punkty trafiając na ten sam kosz, na którym w lutym 2021 roku konkurs wsadów podczas turnieju o Puchar Polski wygrał jego brat bliźniak - Jan.

W tabeli grupy E, w której grają także Chorwacja i Austria, Polacy mają bilans 2-1. W niedzielę Biało-Czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Chorwatami, z którymi tuż przed EuroBasketem przegrali w Warszawie 69:72. Tym razem zespół rywali będzie jednak wyraźnie osłabiony - nie zagrają gracze z NBA i Euroligi. W reprezentacji Polski ma z kolei zadebiutować naturalizowany Amerykanin Geoffrey Groselle, na co dzień środkowy Legii Warszawa.

Więcej o: