Blisko sensacji w meczu Ponitki. Panathinaikos o włos gorszy od Realu

Mateusz Ponitka zdobył pięć punktów, a Panathinaikos Ateny minimalnie przegrał z Realem Madryt 68:71 w pierwszym meczu nowego sezonu Euroligi. Polak na tle mistrza Hiszpanii i wicemistrza Euroligi wypadł co najmniej przyzwoicie, będąc na parkiecie w trakcie kluczowych chwil spotkania.

Co prawda Ponitka już dwukrotnie wystąpił w barwach nowego klubu – w Superpucharze Grecji z Kolossos oraz Olympiakosem zdobył łącznie 15 punktów, pięć zbiorek i cztery asysty – ale to jednak mecz z Realem był pierwszym starciem z rywalem z najwyższej półki i debiutem Polaka w Eurolidze.

Zobacz wideo To będzie napędzać w Wiśle kolejne problemy. Zmiana trenera nie wystarczy

W ostatnim sezonie Panathinaikos wygrał w tych prestiżowych rozgrywkach ledwie dziewięć meczów, przegrał 19 i zajął 13. miejsce w sezonie zasadniczym. Ponitka ma być jednym z tych, którzy – według założeń władz klubu – przywrócą Panacie blask i wciągną drużynę co najmniej do play-off.

Ponitka zaczął z ławki, ale szybko wszedł do gry

Debiut przypadł na domowe starcie z Realem Madryt: mistrzem Hiszpanii i drugim zespołem Euroligi, który zeszłoroczny finał przegrał ledwie punktem z Anadolu Efes Stambuł (57:58), a w lecie zatrudnił takich graczy – Mario Hezonję, Sergio Rodrigueza, czy wcześniej Gabriela Decka – by już nie było wątpliwości, kto jest najlepszy. Jednak Ponitka na tle „Królewskich" wypadł co najmniej przyzwoicie.

Polak w czwartek do gry dołączył z ławki rezerwowych, wchodząc na ostatnie trzy minuty pierwszej kwarty. W defensywie miał niełatwe zadanie – powstrzymać Mario Hezonję, gracza z doświadczeniem w NBA, który ma dziś być jedną z największych gwiazd Euroligi.

Co prawda w pierwszej akcji Hezonja trafił sprzed nosa Ponitki trudny rzut z odchylenia, ale potem Polak bronił lepiej – raz pilnując Chorwata, a innym razem Sergio Rodrigueza. Madrytczycy przy nim nie zaszaleli.

W ataku pokazał zaś wszechstronność – dwukrotnie wymusił przewinienie rywala, trafiając dwa z czterech rzutów wolnych, uruchomił kontrę po której trójkę trafił Andrew Andrews, a na samym finiszu kwarty zaliczył asystę przy rzucie zza łuku Elethoriosa Bochoridisa.

W drugiej kwarcie wziął odpowiedzialność w trudnym momencie. Trzy i pół minuty przed przerwą trafił trudną trójkę z dalekiego dystansu, a przy kolejnej asystował Andrew Andrewsowi. Panathinaikos prowadził 34:32, a madrytczycy musieli poprosić o czas.

Do przerwy prowadził jednak Real, ale skromnie, ledwie jednym punktem, 38:37. Mecz był zacięty.

W drugiej połowie Ponitka wystąpił już w roli rozgrywającego Panathinaikosu, głównie zajmując się kreacją akcji. Hiszpańscy komentatorzy chwalili go za wszechstronność, bo dobrze grał również na tablicach, w sumie zbierając sześć piłek.

Zła końcówka Panathinaikosu, górą doświadczenie

Polak błysnął, gdy Panathinaikos w ostatniej kwarcie odrabiał straty. Po świetnym pick&rollu i podaniu kozłem Ponitki punkty zdobył Arturas Gudaitis, a prowadzenie Realu znów stopniało do jednego punktu (55:56).

Ponitka w tej części gry przestrzelił co prawda dwa rzuty z gry, ale trener Dejan Radonjić nie rezygnował z kapitana reprezentacji Polski. Kluczowe akcje przechodziły jednak przez ręce innych – Parisa Lee, czy Derricka Williamsa.

Gospodarze źle jednak rozegrali sam finisz – niepotrzebne trójki oddali Lee oraz Marius Grigonis, a celnym rzutem odpowiedział Sergio Lllull. Zrobiło się 71:65, a o przerwę na 46 sekund przed końcem poprosił trener Panathinaikosu.

Dejan Radonjić rozrysował akcję dla kapitana reprezentacji Polski, ale ten po wejściu pod kosz przestrzelił, co sprawiło, ze Real przewagi już nie oddał i wygrwał w Atenach pierwszy mecz sezonu.

Ponitka w sumie zdobył pięć punktów (0/2 za dwa, 2/4 za jeden i 1/1 za trzy), miał sześć zbiórek i cztery asysty w 23 minuty. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył Williams (15), a dla gości Walter Tavares (14).

Kolejny mecz Panathinaikosu w Eurolidze 13 października na wyjeździe z Crveną zvezdą Belgrad.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.