Mateusz Ponitka trafił do podupadłego giganta. "Gwarantuje występy na najwyższym poziomie"

Konrad Ferszter
Luka Doncić wróżył mu NBA, jednak skończyło się na Eurolidze. Ale to na pewno nie powód do żalu, bo Mateusz Ponitka - najlepszy polski koszykarz - trafił tam, gdzie jego miejsce. Nawet jeśli jego nowy klub - Panathinaikos - w ostatnich dwóch sezonach był cieniem samego siebie.

- Zagrał niesamowity mecz. Ale nie jestem tym zdziwiony. Graliśmy przeciwko sobie już kilka razy i za każdym razem sprawiał nam problem. To świetny zawodnik i lider drużyny. Prawdopodobnie jest graczem na miarę NBA - tak Mateusza Ponitkę chwalił Luka Doncić po sensacyjnej wygranej Polski ze Słowenią 90:87 w ćwierćfinale EuroBasketu.

Zobacz wideo Tyle zarabia Grbić w reprezentacji Polski. Jak wygląda jego przyszłość? [Sport.pl LIVE]

Słowa gwiazdora Dallas Mavericks nie były kurtuazją. Ponitka zagrał właśnie najlepszy mecz na turnieju, w którym zdobył 26 punktów, miał 16 zbiórek i 10 asyst. To dopiero trzecie triple-double w historii EuroBasketu. O kapitanie reprezentacji Polski zrobiło się głośno i było niemal pewne, że zaraz po turnieju, w którym zdobywał średnio 13,4 punktu i miał 5,3 zbiórki i 5,7 asyst, szum nie ucichnie. Bo chętnych na zawodnika nie brakowało.

Cazoo Baskonia, Virtus Bologna, Bayern Monachium, Efes Stambuł - to tylko niektóre kluby, jakie wymieniano w kontekście Ponitki. 29-latek przyciągał na siebie uwagę nie tylko doskonałą grą, ale też sytuacją klubową. W sierpniu Ponitka podpisał trzymiesięczny kontrakt z włoskim Pallacanestro Reggiana. Portal TVP Sport poinformował jednak, że w umowę zawodnika wpisano klauzulę odstępnego w wysokości zaledwie 25 tys. euro.

I tę sytuację wykorzystał Panathinaikosu Ateny. I jest to dla Ponitki ruch imponujący. Spokojnie możemy napisać, że nasz najlepszy koszykarz trafił tam, gdzie jego miejsce. Nawet jeśli w ostatnich latach Panathinaikos nie zachwycał jak jeszcze do niedawna.

Gigant, który chce wstać z kolan

Sześć - tyle razy zespół ze stolicy Grecji wygrywał Euroligę. Więcej razy dokonały tego tylko Real Madryt (10) i CSKA Moskwa (8), a tyle samo Maccabi Tel Awiw. Gdyby te liczby przełożyć na piłkę nożną, to pisalibyśmy, że Ponitka został zawodnikiem Bayernu Monachium lub Liverpoolu.

Problem w tym, że w ostatnich latach Panathinaikos był cieniem samego siebie. Ostatni raz Grecy Euroligę wygrali w sezonie 2010/11. Rok później ostatni raz awansowali do Final Four. Od sezonu 2012/13 Panathinaikos aż siedem razy z rzędu odpadał w ćwierćfinale. W ostatnich dwóch latach nie kwalifikował się nawet do play-off, zajmując odpowiednio 16. i 13. miejsce.

- To prawda, że Panathinaikos nie był ostatnio w czołówce Euroligi, ale ja bym się tym bardzo nie przejmował. Najlepiej oczywiście byłoby, gdyby Ponitka trafił do Realu Madryt, Barcelony czy Fenerbahce. (...) Natomiast nie ma co narzekać. Euroliga trwa długimi miesiącami, każdy bije się z każdym i dopiero na koniec są play-offy. To gwarantuje Mateuszowi występy na najwyższym poziomie - w rozmowie z portalem Weszło.com powiedział Krzysztof Sendecki ze SportKlubu.

Przed Ponitką zadanie ekscytujące. Przede wszystkim dlatego, że został częścią niemal całkowicie odmienionej drużyny. Polak był ostatnim zawodnikiem, jakiego Panathinaikos sprowadził w ostatnich miesiącach. Po słabszych sezonach w Atenach zdecydowano się na kadrową rewolucję, przez co do klubu dołączyli Amerykanie - Andrew Andrews, Paris Lee, Derrick Williams oraz Nate Wolters, Litwini - Marius Grigonis i Arturas Gudaitis, a także greccy bracia Giorgos i Panagiotis Kalaitzakis.

Drużynę poprowadzi też nowy trener - Dejan Radonjić. 52-latek jako zawodnik zdobył trzy mistrzostwa Jugosławii z Budućnostią Podgrocia. W roli szkoleniowca zdobywał tytuły już w trzech krajach: Czarnogórze (Budućnost), Serbii (Crvena zvezda) i Niemczech (Bayern). Teraz ma przywrócić blask Panathinaikosowi, który w poprzednim sezonie, po pięciu latach panowania, stracił też mistrzostwo Grecji.

Porażka była tym bardziej bolesna, że zadał ją lokalny rywal Olympiakos, który nie tylko wygrał serię finałową 3-0, ale zgarnął też Puchar Grecji. Panathinaikos pierwszy raz od 1997 roku skończył sezon bez trofeum.

- Musimy poczekać na pierwsze mecze, by zobaczyć większy obraz zespołu, ale chcę wierzyć, że będzie on dużo lepiej zbilansowany niż ten przed rokiem. Mam nadzieję, że Panathinaikos będzie drużyną lepszą w obronie - powiedziała portalowi Basketnews.com grecka dziennikarka Vasiliki Karamouza.

I dodała: - Poza tym w Atenach wyczuwalny jest niewielki, powściągliwy optymizm. Ale trudno, żeby było inaczej po dwóch tak słabych sezonach. Najważniejsze jednak, że zdecydowana większość nowych graczy ma euroligowe doświadczenie. To niezbędne do sprostania tutejszym oczekiwaniom.

Ale Panathinaikos to nie tylko wielka historia i nowa drużyna. To także - a może przede wszystkim - niesamowici, fanatyczni kibice. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nawet jeśli nie interesowałeś się koszykówką, słyszałeś o ultrasach Panathinaikosu.

 

Kolejny krok w wielkiej karierze

Dla Ponitki gra w Eurolidze też nie będzie oczywiście czymś nowym. Podpisując kontrakt z Panathinaikosem kapitan reprezentacji Polski postawił kolejny istotny krok w i tak imponującej już karierze. Bo podkreślmy jeszcze raz: jego świetny występ na EuroBaskecie nie był przypadkiem.

Kariera Ponitki składa się w harmonijną, imponującą całość. 29-latek krok po kroku szedł naprzód i nie zraziło go nawet niepowodzenie w lidze letniej NBA w barwach Denver Nuggets w 2015 roku. Ono go wręcz napędziło.

Po powrocie do Polski w 2016 roku Ponitka nie tylko zdobył ze Stelmetem Zielona Góra mistrzostwo Polski, ale z dobrej strony pokazał się też w Eurolidze i otrzymał EuroCup Rising Star Trophy dla najlepszego młodego koszykarza w rozgrywkach Pucharu Europy. Tym zapracował na transfer do tureckiego Pinaru Karsiyaka, a stamtąd do najlepszej w Europie ligi hiszpańskiej, gdzie grał w Iberostarze Teneryfa.

Po dobrej grze Ponitka został wybrany do drugiej piątki sezonu ligi hiszpańskiej i wyjechał do rosyjskiego Lokomotiwu Kubań, a z niego trafił potem do Zenitu Petersburg, w którym spędził ostatnie trzy lata. Mimo że jego ostatni klub pełen był rosyjskich zawodników, to Ponitka pełnił tam rolę kapitana, co podkreśla, jak ważnym był zawodnikiem.

Jego rola rosła nie tylko w klubach, ale też w reprezentacji, z którą był właśnie na czwartym EuroBaskecie, a trzy lata temu jako jeden z liderów doprowadził ją do ósmego miejsca na świecie.

- Można powiedzieć, że byłem już wszędzie, ale ten szczyt, najlepszy koszykarski okres, jeszcze przede mną. Mogę się jeszcze rozwijać - zapewniał w 2019 roku Ponitka w książce "Mundial pod koszem" Łukasza Ceglińskiego. I sporo wskazuje na to, że ten szczyt wciąż ma przed sobą. Kto wie, może osiągnie go właśnie w Atenach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA