Skład finałów konferencji wschodniej NBA nie może być dla nikogo większym zaskoczeniem. W walce o wielki finał ligi zawodowej mierzą się dwa najwyżej rozstawione zespoły - Miami Heat i Boston Celtics. Oba przystąpiły do tej rywalizacji osłabione, bo Heat musieli sobie radzić bez Kyle'a Lowry'ego, z kolei Celtics bez Ala Horforda i Marcusa Smarta.
W spotkanie w American Airlines Arena w Miami lepiej weszli goście z Bostonu, którzy zdobyli pierwsze siedem punktów i prowadzili zarówno po pierwszej (25:28), jak i drugiej kwarcie (54:62).
Po przerwie jednak kibice na Florydzie zobaczyli zupełnie odmienionych Heat z genialnie grającym Jimmym Butlerem. 32-letni koszykarz trafiał w drugiej połowie ze skutecznością niespełna 73 proc. z gry (8/11), a także 92 proc. z linii rzutów wolnych (11/12). W ten sposób zdobył aż 27 z 41 punktów i poprowadził swój zespół do szybkiego odrobienia strat i wyjścia na wysokie prowadzenie.
Wystarczy tylko powiedzieć, że trzecią kwartę Heat wygrali aż 39:14 i dzięki temu po tej części gry mieli bezpieczną 17-punktową przewagę 93:76. W ostatniej odsłonie goście zdołali nieco zmniejszyć rozmiary porażki, ale już nie zahaczyli o walkę o zwycięstwo w całym meczu. Miami Heat pokonali Boston Celtics 118:107 i w finale konferencji wschodniej prowadzą 1:0.
Oprócz fenomenalnego Jimmy'ego Butlera (41 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst, 4 przechwyty, 3 bloki) Heat mogli liczyć w tym meczu na Tylera Herro i Gabe'a Vincenta, którzy zdobyli kolejno 18 i 17 punktów. Co ciekawe, w zespole Boston Celtics aż czterech koszykarzy zdobyło co najmniej 18 punktów, a najlepszym z nich był Jayson Tatum - zdobywca 29 punktów. To jednak było i tak za mało dla Celtów, by zwyciężyć na Florydzie.
Drugi mecz tych drużyn, także w Miami, odbędzie się w nocy z czwartku na piątek o godzinie 2:30 czasu polskiego. W nocy ze środy na czwartek z kolei rozpocznie się rywalizacja w finałach konferencji zachodniej, gdzie Golden State Warriors zagrają z Dallas Mavericks.