Jarosław Jechorek to legenda polskiej koszykówki. Czterokrotny mistrz Polski z Lechem Poznań, którego jest wychowankiem, zdobywca Pucharu Polski i najlepszy zawodnik polskiej ligi z 1990 roku. W latach 1981-1991 występował regularnie w reprezentacji Polski, z którą pięciokrotnie wystąpił na mistrzostwach Europy. Karierę zakończył w 2001 roku, a obecnie jest asystentem trenera w drużynie Wiary Lecha.
Dziś życie Jarosława Jechorka nie wygląda tak, jak za czasów profesjonalnej kariery. Od dwóch lat 61-latek zmaga się z rakiem prostaty, a niedawno zdiagnozowano u niego także raka krtani. - Wiem, na co choruję i jakie będą konsekwencje. Mógłbym szukać cudownych terapii, zagranicznych klinik, ale po co? Wydałbym masę pieniędzy, których zresztą nie mam. Rak mnie pokona. Nie lubię określenia "walka z chorobą", bo nie można walczyć bez broni. Umieram. Jestem pogodzony - przyznał były koszykarz w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
- Jestem biedakiem. Od dwóch lat nie pracuję. Wcześniej jeździłem na targi i montowałem stoiska. Jako trener w Wierze Lecha dostaję 500 zł, ale to nie pensja, raczej zapomoga. Kibice się na mnie zrzucają. Zarejestrowałem się jako bezrobotny. Jedyne, na co mogę liczyć w nadmiarze, to słowa wsparcia z ust znajomych. Nie mam pojęcia, ile mi zostało, ale raczej nie potrwa to długo. Rak mnie pokona. Na szczęście nie jestem warzywem. Staram się normalnie funkcjonować - dodał Jechorek.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
61-latek przyznał, że życie za 500 złotych miesięcznie nie jest łatwe, ale stara się cieszyć z tego, co ma. - Mieszkam z mamą, która otrzymuje 1300 złotych emerytury. Śpię na mocno zniszczonej wersalce. Zużyte sprężyny sprawiają, że każdej nocy przewracam się z boku na bok. Gdyby ktoś zobaczył mieszkanie, powiedziałby pewnie, że tragedia. Ale mam dach nad głową, ciepły posiłek, łączność ze światem dzięki internetowi - podkreślił Jechorek.
Były koszykarz chciałby poprawić swój status materialny, ale z powodu choroby po prostu nie ma na to siły. - Ostatnio rozmawiałem z lekarzem rodzinnym. Staram się o orzeczenie o niepełnosprawności. Głos odmawia posłuszeństwa, a leki mnie osłabiają. Trudno mi więc znaleźć pracę. Dwa lata temu prowadzono zbiórkę środków na moje leczenie. Jestem wdzięczny każdemu, kto zechciał pomóc - zapewnił czterokrotny mistrz Polski.