Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski zakończyła rundę zasadniczą bieżącego sezonu Energa Basket Ligi na 3. miejscu w tabeli. Drużyna broni tytułu mistrza Polski z poprzedniego sezonu. Nikogo nie dziwi więc fakt, że to ona była stawiana w roli faworyta. Legia udowodniła jednak, że to, co na papierze, nie zawsze przekłada się na sytuację na boisku.
Legia Warszawa od samego początku pokazywała, że nie przyjechała do Ostrowa Wielkopolskiego podłożyć się lepiej notowanemu rywalowi. Rzuty Raymonda Cowelsa z dystansu pozwoliły zespołowi wyjść na ośmiopunktowe prowadzenie. Stal starała się, jak mogła, aby dogonić rywala i przejąć prowadzenie w pierwszej kwarcie, ale to się nie udało. Ostatecznie warszawiacy wygrali tę część meczu 23:22. W drugiej kwarcie różnica wyniosła jeszcze więcej. Legia wygrała pierwszą połowę 46:39.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Przerwa dobrze zrobiła mistrzowi Polski, bo trzecia kwarta to absolutna dominacja Stali Ostrów Wielkopolski. Koszykarze Igora Milicicia zaczęli ją od serii sześciu punktów. W końcu udało mu się przejąć inicjatywę i objąć prowadzenie w całym meczu (59:54). Legioniści w całej trzeciej kwarcie zdobyli zaledwie osiem punktów.
Ostatnia kwarta zapowiadała się niezwykle emocjonująco. Gospodarze zaczęli bardzo mocno, zdobywając siedem punktów przewagi już na samym początku. Legia Warszawa też nie zwalniała tempa. Ruszyła wtedy do ataku, co przyniosło korzyści w samej końcówce. Kluczowym zawodnikiem był Grzegorz Kulka, który trafił decydującą "trójkę" na niespełna 17 sekund przed końcową syreną. W wygranej pomogły też celne rzuty wolne.
W poniedziałek rozegrane pierwsze z trzech ćwierćfinałowych meczów w Energa Basket Lidze. Kolejne starcie Legii z Ostrowem odbędzie się w środę, 20 kwietnia. Zmagania na tym etapie toczą się do trzech zwycięstw. Pozostałe pary fazy play-off prezentują się następująco: