Kilka dni po rosyjskiej inwazji na Ukrainę władze sekcji koszykarskiej Zenita Sankt Petersburg pozwoliły zagranicznym zawodnikom na opuszczenie kraju i udanie się na bezpłatne urlopy. Wśród nich znalazł kapitan zespołu i reprezentacji Polski Mateusz Ponitka.
Po krótkim urlopie okazało się jednak, że kapitan reprezentacji Polski znalazł się w gronie zawodników, którzy zdecydowali się na powrót do Petersburga. Ponitka zagrał już nawet w poniedziałkowym spotkaniu ligi rosyjskiej z CSKA Moskwa, co spotkało się z potężną krytyką kibiców. - Nie chcę się za bardzo rozwodzić się w tej sprawie. Rozumiem krytykę, która na mnie spadła, ale, podobnie jak inni sportowcy grający w Rosji, obowiązuje mnie kontrakt - tłumaczył się Polak w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Jak można się było spodziewać sytuację wokół Mateusza Ponitki bardzo szybko wykorzystały rosyjskie media. - Kapitan reprezentacji Polski w koszykówce zostaje przeklęty za powrót do Rosji - czytamy na portalu sport-express.ru. - Usunął swoje konta w mediach społecznościowych, aby skupić się na grze - dodano.
Rosyjski portal zdementował także doniesienia dziennikarza Polsatu Sport Adama Romańskiego, który informował ostatnio na Twitterze, że Zenit zażądał od Ponitki siedmiocyfrowej kwoty za zerwanie kontraktu. - W Zenicie nie postawiono Ponitce i innym obcokrajowcom żadnych ultimatów. Jeśli zawodnik nie chce grać z powodów politycznych, to nie ma sensu go zatrzymywać - czytamy.
W tym sezonie w lidze rosyjskiej występował także brat Mateusza Ponitki - Marcel. 24-latek grał do niedawna w barwach Parmy Perm, ale kilka dni temu wszyscy zagraniczni zawodnicy rozwiązali kontrakty z klubem.