Co za awantura, polała się krew! LeBron James wyrzucony z parkietu

LeBron James po raz drugi w karierze został wyrzucony z gry w trakcie meczu NBA. Gracz Lakers ostatniej nocy uderzył Isaiaha Stewarta z Pistons. Po chwili z jego łuku brwiowego polała się krew, a na parkiecie rozpętała się największa w tym sezonie burza.

Kilka dni temu fani NBA wspominali 17. rocznicę "Malice at the Palace", czyli największej awantury w historii najlepszej koszykarskiej ligi świata. Ostatniej nocy niewiele zabrakło do powtórki, i to znów w hali w Detroit.

Zobacz wideo Milicić zastąpił Taylora. "Spodziewam się odmłodzenia kadry"

Do awantury doszło w trzeciej kwarcie, gdy gospodarze prowadzili 78:66. Chwilę po celnym rzucie wolnym Jeramiego Granta Isaiah Stewart starł się pod koszem z LeBronem Jamesem. Koszykarz Pistons popchnął gwiazdę Lakers, a James nie pozostał dłużny - odwinął się i uderzył przeciwnika w twarz. 

Uderzenie było na tyle silne, że spod oka Stewarta polała się krew. Mimo to ruszył on natychmiast do Jamesa, co spowodowało sporą kłótnię na parkiecie. Sędziowie po obejrzeniu wszystkich powtórek odesłali obu zawodników do szatni. Co jednak nie okazało się takie łatwe.

20-letni Stewart kilkakrotnie starał się wyrwać się z objęć odgradzających go od Jamesa kolegów z Pistons. Gdy młody gracz wyswobodził się spod "ochrony", próbował dopaść gracza Lakers jeszcze nawet w szatni.

James wyrzucony za "nieuzasadnione i gwałtowne uderzenie"

- Kontakt zainicjował Stewart, który popełnił faul, a tuż po tym nastąpiło zagranie Jamesa, który popełnił przewinienie niesportowe stopnia II za nieuzasadnione i gwałtowne uderzenie rywala ponad linią barków - tłumaczył "The Athletic" sędzia spotkania Scott Foster. 

- Stewart z kolei został wykluczony za dwa przewinienia techniczne za liczne niesportowe zachowania w trakcie kłótni z rywalem - dodał arbiter.

 

To dopiero drugi raz w 19-letniej karierze Jamesa, kiedy ten zostaje wyrzucony z parkietu. Po raz pierwszy sędziowie wysłali go przedwcześnie do szatni w 2017 r., gdy Cavaliers gościli byłą drużyną Jamesa, Miami Heat. Po meczu "Król" nie chciał jednak rozmawiać z dziennikarzami. Podobnie jego rywal.

Koledzy i trenerzy usprawiedliwiali Jamesa i Stewarta. - Wszyscy wiedzą, że LeBron nie jest zawodnikiem, który uprawia brudną grę. Tuż po tym, jak to zrobił, podszedł do rywala z przeprosinami, tłumacząc, że nie chciał go uderzyć. Nie wiem, co chciał później zrobić Stewart. Nasz zespół nie rozumiał jego zachowania - powiedział po meczu inny gwiazdor Lakers Anthony Davis.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

- Stewart był po całym zdarzeniu bardzo rozczarowany. Powiedziałem mu jednak, żeby nie pozwolił, by ta sytuacja określiła go jako zawodnika. Było mi przykro z powodu tego chłopaka, który jest waleczny i daje z siebie wszystko na parkiecie. To świetny dzieciak, który dzisiaj został bezsensownie uderzony w twarz. Na ulicy inaczej by to wszystko wyglądało - tłumaczył swojego zawodnika trener Detroit Pistons Dwane Casey.

Po meczu zawrzało w sieci. Były gwiazdor Washington Wizards Gilbert Arenas napisał na Instagramie do Stewarta. "Bracie, będę szczery. Nie możesz tak po prostu uderzyć LeBrona Jamesa. A teraz pakuj walizki i ciepłe kurtki, bo zaraz Pistons wytransferują cię do Budapesztu albo gdziekolwiek" - dowcipkował Arenas.

Sędzia za awanturę na parkiecie ukarał także przewinieniem technicznym Russella Westbrooka. Za to, że "podsycał nastroje i nie łagodził konfliktu". – Naprawdę mnie ukarali? Nawet nie wiedziałem. To ciekawe – mówił po spotkaniu zdziwiony Russ.

Lakers lepsi od Pistons. Wspaniały pościg w czwartej kwarcie

Los Angeles Lakers ostatecznie pokonali Pistons 121:116, mimo że jeszcze pod koniec trzeciej kwarty przegrywali siedemnastoma punktami (82:99). O wszystkim zadecydowała ostatnia kwarta, w której Lakers zwyciężyli aż 37:17. Gości do wygranej poprowadził duet Anthony Davis (30 pkt) i Russell Westbrook (26), a 18 punktów dołożył Carmelo Anthony. U gospodarzy najlepszy był Jerami Grant, zdobywca 36 punktów.

– To jeden z tych momentów, które mogą zmienić przebieg sezonu – mówił po meczu trener Frank Vogel. – Moi gracze bronili swego kolegi, a potem pokazali siłę i wygrali mecz – dodał szkoleniowiec Lakers.

W innych meczach 12. zwycięstwo w tym sezonie odnieśli Chicago Bulls, którzy pokonali New York Knicks 109:103 i awansowali na pierwsze miejsce w konferencji wschodniej. Na zachodzie rywalom uciekają Golden State Warriors i Phoenix Suns. Ci pierwsi ograli Toronto Raptors 119:104, z kolei Suns zaliczyli 12. wygraną z rzędu, pokonując Denver Nuggets 126:97

Wyniki niedzielnych meczów NBA:

Los Angeles Clippers - Dallas Mavericks 97:91
Detroit Pistons - Los Angeles Lakers 116:121
Chicago Bulls - New York Knicks 109:103
Phoenix Suns - Denver Nuggets 126:97
Golden State Warriors - Toronto Raptors 119:104

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.