Do tragedii doszło 26 stycznia 2020 roku. W południowej Kalifornii rozbił się helikopter, na pokładzie którego była legenda NBA, Kobe Bryant, jego 13-letnia córka Gianna, a także siedem innych osób, włączając w to pilota. Był nim 50-letni Ara Zobayan.
Pilot działał wbrew treningowi
Komisja badająca okoliczności katastrofy ustaliła, że przyczyną tragedii był błąd pilota, który działał wbrew treningowi i zaleceniom. Miał on wznieść się na wysokość 2400 stóp (około 730 metrów) w warunkach gęstej mgły. To spowodowało dezorientację przestrzenną pilota, który był przekonany, że wzbija się ponad chmury. W rzeczywistości jednak maszyna była zbyt nachylona i opadała. Z powodu mgły Zobayan nie widział żadnego punktu odniesienia, dzięki któremu mógłby zorientować się w sytuacji.
Dodatkowo w raporcie zasugerowano, że warunki pogodowe nie były tak niekorzystne, aby nie zezwolić na start, a sam helikopter był sprawny.
Sprawa katastrofy helikoptera nadal budzi duże emocje. Rodziny zmarłych pozwały już Island Express Helicopters oraz agencję zatrudniającą Zobayana. Argumentowano, że IEH powinna była odradzić pilotowi podróż, tym bardziej że warunki były na tyle złe, iż lokalna policja nie zdecydowała się na wykorzystywanie własnych helikopterów. Z kolei firma wytoczyła procesy dwóm kontrolerom lotniczym, którzy komunikowali się z Zobayanem, twierdząc, że katastrofę spowodowały ich "błędy i przeoczenia".
W wyniku katastrofy wszyscy obecni na pokładzie ponieśli śmierć. Oprócz 41-letniego Bryanta, 13-letniej Gianny i 50-letniego Zobayana pasażerami byli 56-letni trener baseballowy John Altobelli, jego 46-letnia żona Keri i 13-letnia córka Alyssa, 45-letnia Sarah Chester z 13-letnią córką Payton oraz 38-letnia Christina Mauser. Wszyscy lecieli do Thousand Oaks na mecz koszykówki.