Oficjalną decyzję podjęto w czwartek, podczas głosowania Związku Zawodników NBA. Chociaż koszykarze nie byli jednomyślni, to jednak zgodzili się na propozycję władz ligi i do gry wrócą w grudniu.
Sezon zasadniczy potrwa do 16 maja, finały mają zakończyć się najpóźniej pod koniec lipca - poinformowali na Twitterze Shams Charania z "The Athletic" i Adrian Wojnarowski z ESPN.
Skąd początkowy brak zgody graczy? Wszystko przez szalone tempo powrotu, które zespołom NBA narzuciła liga. Ostatni mecz zeszłego sezonu, po którym trofeum Larry'ego O'Briena odebrali Los Angeles Lakers, zagrano w połowie października. A to oznacza, że Lebron i spółka dostaną tylko 72 dni na odpoczynek. Choć słowo "odpoczynek" nie do końca tu pasuje - wedle kalendarza zawodnicy musieliby wrócić do treningów już za 3-4 tygodnie. To rekordowo krótka przerwa w historii ligi.
Do pomysłu komisarza Adama Silvera władze NBPA (National Basketball Players Association) przekonały ostatecznie wyliczenia księgowych. Amerykańskie media od kilku dni szacują, że gdyby liga startowała w styczniu - czyli wtedy, kiedy życzyli sobie tego sami gracze, NBA mogłaby stracić nawet 500 mln dol. Będąca pod ścianą organizacja nie może pozwolić sobie na taką stratę. Z samego powodu zamknięcia hal jej przychody i tak mogą spaść o 40 proc.
Szefowa NBPA Michele Roberts potwierdziła w rozmowie z "USA Today", że porozumienie jest już pewne, a koszykarze Boże Narodzenie spędzą - dla nich stało się to tradycją - na parkiecie.
Statystyki pokazują zresztą, że Amerykanie najchętniej oglądają NBA właśnie w Święta. Serwis "Hoops Hype" opublikował listę spotkań zeszłego sezonu z najwyższą oglądalnością. W czołowej dziewiątce jest sześć finałowych meczów między Heat i Lakers, a pozostałe trzy są z sezonu zasadniczego - wszystkie rozegrano 25 grudnia 2019 r.
Nie wiadomo jednak, czy zobaczymy w nich jednak największe postacie ligi. LeBron James już zapowiedział, że Lakers najpewniej będą musieli radzić sobie na początku rozgrywek bez jego pomocy. Inni weterani ligi też deklarują, że będą potrzebowali wytchnienia.
Ale nie wszyscy łakną odpoczynku. Z udziału w grze w "bańce" jeszcze wiosną zrezygnowało aż osiem zespołów, a sześć kolejnych skończyło swój udział w sierpniu, odpadając przed fazą play-off. One trenują już od kilku tygodni na własnych obiektach. Roberts zwraca także uwagę na młodych graczy, którzy czekają na nabór do ligi, oraz "wolnych agentów". - Oni od miesięcy odchodzą od zmysłów, czekając na moment, kiedy będą mogli szukać nowego pracodawcy - mówiła w wywiadzie z "USA Today".
Istotna jest jednak nie tylko data rozpoczęcia rozgrywek, ale też ich zakończenia. Lipcowy termin sprawia, że koszykarze z najlepszej ligi świata będą mogli dołączyć do swoich reprezentacji przed igrzyskami w Tokio.