W finałach NBA w rywalizacji do czterech zwycięstw pomiędzy Los Angeles Lakers i Miami Heat jest 3:2. Ostatnie spotkanie wygrali jednak zawodnicy z Miami i według Marcina Gortata mają jeszcze szanse na zdobycie tytułu. - Przed pierwszym meczem typowałem 4:1 albo 4:2 dla Lakers. Ale jeśli Miami wygra mecz w poniedziałek i doprowadzi do wyrównania, to moim zdaniem zdobędą ten tytuł - ocenił były koszykarz m.in. Orlando Magic, Phoenix Suns czy Los Angeles Clippers. Na pytanie o to, który z dotychczasowych meczów był najlepszy, Gortat nie potrafił jednak odpowiedzieć. - Szczerze? Nie oglądałem żadnego - stwierdził.
- Nie da się ukryć, że siedemnasty tytuł dla Los Angeles Lakers byłby wyjątkowy głównie ze względu na sytuację związaną z Kobem Bryantem - wskazał Gortat. Bryant, czyli legenda Lakers zmarł w katastrofie helikoptera w styczniu tego roku. - Jest wielkie poruszenie związane z nim w drużynie. Życzę sobie i wszystkim kibicom koszykówki, żeby to było wielkie widowisko do samego końca. Komu kibicuję? Lepszym, a to się jeszcze okaże - śmiał się Polak.
Lakers do tytułu prowadzi świetnie spisujący się duet Anthony'ego Davisa i LeBrona Jamesa. - Świetnie się dogadują, ale który klub nie stworzyłby u siebie dobrego duetu z LeBronem Jamesem? To zawodnik, który nie dość, że podaje, to zdobywa punkty. Jest piekielnie dobrym liderem i gdy dodasz do niego jeszcze Davisa, który też to wszystko umie, a robi to z jego atletycznością, to mamy duet prawie idealny. Dzięki nim Lakers mają pewną przewagę - ocenił Gortat.
- Finały w bańce to dla zawodników trudna sytuacja, oni tam wariują - opisywał okoliczności, w jakich rozgrywanych są finały NBA, Marcin Gortat. - Mają dość siedzenia trzy miesiące zamknięci w jednym miejscu. Ale tak teraz funkcjonuje sport. Dostają za to kupę pieniędzy i muszą to dokończyć - dodał. Kolejne spotkanie pomiędzy Los Angeles Lakers i Miami Heat już w nocy z niedzielę na poniedziałek. Początek meczu zaplanowano na godzinę 1:30 polskiego czasu.
Przeczytaj także: