Od ostatniej walki Mike'a Tysona i ostatniego meczu Michaela Jordana minęło już wiele lat. W ostatnich tygodniach o obydwu byłych sportowcach jest jednak bardzo głośno. Tyson szykuje się bowiem do powrotu na ring, a Jordan promuje serial "The Last Dance", opowiadający o jego ostatnim sezonie w karierze.
Teraz o obydwu zawodnikach zrobiło się jeszcze głośniej, bo o ich starciu z przeszłości w swojej nowej książce opowiedział Rory Holloway, który w tamtym czasie był menedżerem Tysona.
Był rok 1998. Tyson i Jordan bawili się na imprezie urodzinowej futbolisty Richarda Denta. Na początku impreza przebiegała w spokojnej i miłej atmosferze. Gorzej zrobiło się, gdy na jej gości zaczął oddziaływać wypity alkohol. W pewnym momencie Tyson spojrzał wściekle na Jordana i powiedział: "Myślisz, że jestem głupi? Wiem, że ruch*** moją d***".
- Kiedy on pije, zawsze ujawnia się jego prawdziwe oblicze. Mówiłem kelnerowi, żeby dolewał mu wody do drinków, bo widziałem dokąd to zmierza - napisał we wspomnianej książce Holloway. - Jordan wyglądał tak, jakby zobaczył ducha - dodał były agent Tysona.
- Wiem, co z nią zrobiłeś. Możesz mi o tym powiedzieć - miał kontynuować pięściarz, który przechodził trudne chwile po rozstaniu z żoną, Robin Givens, która - jak się okazało - wcześniej spotykała się także z Jordanem.
Według relacji Hollowaya, Jordan chciał wstać i wyjść, ale Tyson nie chciał mu na to pozwolić, grożąc, że go pobije. - To był cyrk, naprawdę cyrk. Don King (który także był gościem imprezy - red.) próbował zmienić temat - zdradza Holloway. Ostatecznie do rękoczynów jednak nie doszło.