Pod koniec stycznia doszło do katastrofy helikoptera, w którym zginęło dziewięć osób, w tym m.in. Kobe Bryant i jego 13-letnia córka. Służby wciąż badają przyczyny wypadku. Tymczasem jak donoszą brytyjskie i amerykańskie media, ośmiu policjantów zostało nakrytych na tym, że posiadali na telefonach zdjęcia z miejsca katastrofy. Nie byli oni upoważnieni do sporządzania tych fotografii.
Szeryf z Los Angeles Alex Villanueva przyznał, że jest "zdruzgotany i załamany” postępowaniem jego podwładnych. Nakazał im usunięcie zdjęć, ponadto funkcjonariusze zostali objęci dochodzeniem i mogą stanąć przed sądem dyscyplinarnym. - Czuję się zdradzony, bo to moi pracownicy - dodał.
Żona zmarłego koszykarza Vanessa przyznała, że czuje się "absolutnie zdruzgotana przez niewybaczalne i godne potępienia działania funkcjonariuszy". - To niewyobrażalne naruszenie ludzkiej przyzwoitości, szacunku i prawa do prywatności ofiar i ich rodzin - dodał jej prawnik.
Jak informują lokalne media z Los Angeles, o robienie zdjęć oskarżeni zostali także dwaj strażacy z okolicznej straży pożarnej. Im również nakazano usunięcie fotografii.