W nocy z poniedziałku na wtorek odbyła się konferencja prasowa śledczych, którzy przekazali nowe informacje dotyczące wypadku helikoptera, w którym zginął Kobe Bryant oraz osiem innych osób. Jak poinformowali przedstawiciele FBI, pilot helikoptera miał przekazać kontrolerom ruchu lotniczego, że zwiększa wysokość przelotową, by ominąć chmury.
- Kiedy zapytano pilota, co planuje potem zrobić, nie uzyskano już odpowiedzi. Dane radaru wskazują, że wspiął się na wysokość 701 m, a następnie zaczął skręcać w lewo - wskazała śledcza Jennifer Homendy. Może to oznaczać, że katastrofa spowodowana była złymi warunkami atmosferycznymi. Hipoteza ta jest wymieniana od początku.
Przekazano także, że na pokładzie maszyny nie było czarnej skrzynki. Śledczy stwierdzili, że nie była ona obowiązkowa. Części helikoptera są porozrzucane w dużej odległości od siebie. Homendy dodała, że przy tej sile upadku nikt z pasażerów nie miał szans przeżyć. - Sprawdzimy wszystko - od historii pilota po silniki. Patrzymy na człowieka, maszynę i przyrodę - przekazała śledcza.
Pilot Ara Zobayan miał uprawnienia do latania prywatnymi śmigłowcami. Wylatał ponad osiem tys. godzin. Jego ostatni kontakt radiowy z kontrolerami był około godziny 9:45. Wtedy to poprosił o śledzenie jego lotu. Przekazano mu jednak, że leci za nisko, by był widoczny na radarach.
LeBron James we wzruszający sposób pożegnał Kobego Bryanta. "Staram się cokolwiek napisać, ale za każdym razem zaczynam płakać" - zamieścił w swoim poście na Instagramie >>