NBA. LeBron James ma nową drużynę. Cavaliers w godzinę wymienili pół składu

Cleveland Cavaliers w ostatnich godzinach okna transferowego przeprowadzili wymiany, które dają im nadzieję na kolejny finał NBA. A przy okazji sprawili, że Los Angeles Lakers mają finansowe argumenty, by latem namawiać do przejścia LeBrona Jamesa.

Na 29 meczów przed końcem sezonu zasadniczego Cleveland Cavaliers mają niemal kompletnie nową drużynę. Koby Altman, generalny menedżer, zrobił w ostatnich godzinach okna transferowego wiele, by z zespołu, który cieniował od samego początku rozgrywek, stworzyć pretendenta do kolejnego tytułu mistrzowskiego i pomóc LeBronowi Jamesowi zagrać w ósmym (!) finale NBA z rzędu. Czy to mu się udało, przekonamy się w najbliższych tygodniach.

Cavaliers w ostatnich godzinach okna transferowego dokonali trzech dużych ruchów. Najpierw doszli do porozumienia z Los Angeles Lakers. Do Kalifornii wysłali rozgrywającego Isaiaha Thomasa, podkoszowego Channinga Frye’a oraz wybór w pierwszej rundzie tegorocznego draftu. W zamian otrzymali rzucającego Jordana Clarksona oraz podkoszowego Larry’ego Nance’a Jra.

Następnie Cavaliers porozumieli się z Utah Jazz i Sacramento Kings. Do Cleveland trafili Rodney Hood (skrzydłowy Jazz) i George Hill (rozgrywający Kings). Do Utah powędrowali skrzydłowy Jae Crowder i rozgrywający Derrick Rose (obaj Cavaliers). Do Kings trafili Iman Shumpert, Joe Johnson oraz wybór w drugiej rundzie draftu w 2020 roku. Wiele wskazuje na to, że kontrakty Rose’a i Johnsona zostaną wykupione, a obaj sezon dokończą gdzie indziej.

Na koniec Cavaliers oddali Dwyane’a Wade’a do Miami Heat za wybór w drugiej rundzie draftu. Wade do Heat wraca po półtorarocznej przerwie.

Clevelandzka rewolucja

Cavaliers przegrali 13 z ostatnich 20 meczów. Potrzebowali wstrząsu, bo ten zestaw koszykarzy nie tworzył drużyny. Było to widać na parkiecie, było słychać pod szatnią i w mediach. To co latam wydawało się rozsądną rekompensatą za oddanie do Boston Celtics Kyriego Irvinga (zażądał wymiany, nie chciał dłużej grać w Cleveland), nie sprawdziło się kompletnie.

Isaiah Thomas zagrał tylko w 15 meczach i po kontuzji biodra nie był tym samym graczem, co jeszcze w zeszłym sezonie. Poza tym, trudno dołącza się do kompletnie rozsypanej drużyny. Jae Crowder miał odciążyć LeBrona Jamesa w defensywie i grać przynajmniej solidnie w ataku, ale od początku sezonu nie odnalazł formy. Derrick Rose wciąż ma mnóstwo problemów zdrowotnych, a Wade’a Cavaliers oddali, bo po zmianach w składzie po prostu nie grałby zbyt wiele.

Cavs sezon zaczynali z wieloma graczami o podobnych umiejętnościach i podobnych wadach, którzy nie do końca dobrze czuli się w swoich rolach. Teraz mają większą różnorodność. Hill, Hood i Clarkson na pewno nieco odświeżą rotację ekipy z Cleveland na obwodzie i dadzą trenerowi Lue nieco więcej możliwości komponowania składu. Nance Jr. jest pełnym energii „skoczkiem”, który u boku Jamesa, może być więcej niż przydatny. Ale na zmianach powinna najbardziej zyskać defensywa finalistów z poprzedniego sezonu.

Cavaliers pomogli Lakers walczyć LeBrona?

Paradoksalnie, Cavaliers dokonując wymiany z Lakers pomogli drużynie z Los Angeles przygotować się na letni okres transferowy. Pozyskując Thomasa i Frye’a, Lakers zyskali dwóch graczy, którym w czerwcu kończą się kontrakty. A to oznacza, że w budżecie będzie miejsce na zaoferowanie prawdopodobnie dwóch maksymalnych kontraktów. A nie jest tajemnicą, że Lakers od dawna szykowali się do pozyskania LeBrona Jamesa, który od 1 lipca będzie najprawdopodobniej wolnym zawodnikiem i będzie znów mógł zmienić klub.

Do przekonania Jamesa Lakers potrzebowali jednak więcej argumentów. Mając w budżecie miejsce na dwóch graczy, ekipa z Los Angeles będzie mogła postarać się o kolejną gwiazdę. Kogo? Np. Paula George’a z Oklahoma City Thunder, któremu też się kończy kontrakt i nie raz wspominał o tym, że marzy o grze w swoim rodzinnym mieście.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.