EuroBasket 2017. Przyszła gwiazda NBA i szósty zawodnik na trybunach. Jak gra Finlandia?

Mecz Finlandia - Polska może być kluczowy dla wyjścia z grupy jednej z tych drużyn. Na co muszą być gotowi Biało-Czerwoni w niedzielę? Początek meczu o godz. 19, relacja na żywo w Sport.pl

Polacy i Finowie po dwóch z pięciu meczów w grupie mają po zwycięstwie i porażce. Biało-Czerwoni przegrali ze Słowenią i wysoko pokonali Islandię. Finowie po dogrywce niespodziewanie ograli Francuzów, a potem po zaciętej końcówce ulegli Słoweńcom. Żeby myśleć o awansie do kolejnej rundy, trzeba wygrać przynajmniej dwa mecze - to może dać miejsce w czołowej czwórce grupy. Dlatego ten mecz dla obu reprezentacji jest tak ważny.

Finowie są w nieco lepszej sytuacji, bo sprawili w turnieju już jedną niespodziankę, a do tego przed nimi jest z najsłabszą w grupie A Islandią. Do tego, grają we własnej hali, więc będą mogli liczyć na doping blisko 12 tys. kibiców, tak jak miało miejsce w poprzednich spotkaniach.

- Finowie to niewygodny rywal ze względu na to, że grają u siebie. Na trybunach jest fantastyczna atmosfera, a ich drużyna jest świetnie przygotowana. W takim tumulcie bardzo trudno się gra, są kłopoty z komunikacją na parkiecie, bo po prostu nie wszystkie komunikaty docierają - tłumaczy Rafał Juć, skaut reprezentacji Polski.

Choć brzmi to jak banał kibice są dla Finów niczym szósty zawodnik. Ich doping i wsparcie potrafi niesamowicie napędzać ich do gry. Polacy, by przygotować się do tego starcia, byli na czwartkowym meczu Finlandia - Francja, mogli poczuć na własnej skórze, jaka jest atmosfera na meczu. Dobrym testem był też sobotni mecz z Islandią, dopingowaną przez kilka tysięcy swoich kibiców.

Z drugiej strony, Finowie mają też w nogach dwa wyrównane, trudne mecze z silnymi drużynami i mniej godzin odpoczynku niż Polacy. To też może w niedzielę o godz. 19 mieć znaczenie.

Przyszła gwiazda NBA

- Finowie przechodzą zmianę pokoleniową. To już nie jest tak dobra drużyna jak choćby ta z mistrzostw świata w 2014 roku. Ich lider Petteri Koponen długo był kontuzjowany, łącznie ze sparingami zagrał tylko cztery mecze - mówi Juć.

Początek turnieju dla Koponena pod względem strzeleckim jest nieudany. Trafia mniej niż 30 procent swoich rzutów, notuje najwięcej strat w zespole (trzy na mecz), ale wciąż jest bardzo groźny. Odnajduje się w roli kreatora gry, świetnie rozgrywa i wynajduje partnerów na wolnych pozycjach. Średnio ma aż 8,5 asysty na mecz, to najlepszy wynik w turnieju do spółki z Łotyszem Janisem Strelnieksem.

Na minięcia Koponena oraz Jamara Wilsona muszą uważać polscy obwodowi. Do tego Wilson nie boi się brać ciężaru gry na siebie w ostatnich sekundach - to jego rzut dał wygraną z Francją.

- Teraz gwiazdą drużyny jest Lauri Markkanen, 20-latek wybrany w drafcie, będzie grał w Chicago Bulls, ma szansę zostać w niedługiej przyszłości jedną z gwiazd ligi NBA. Jest świetnie dysponowany strzelecko, gra na pozycjach 4–5, bardzo trudno go upilnować. Będziemy mieć z nim spore problemy - mówi Juć.

Markkanen rzuca w turnieju średnio 23 punkty, co jest czwartym wynikiem spośród wszystkich koszykarzy na EuroBaskecie. Był bohaterem meczu z Francją, gdy za jego sprawą Finowie odrobili straty w końcówce i doprowadzili do dogrywki. Świetnie zagrał też ze Słowenią, ale w końcówce meczu popełnił błąd, który jego drużynę kosztował wygraną. A potem jeszcze doznał drobnej kontuzji nogi, nie był w stanie sam zejść z parkietu. Na mecz z Polską ma być gotowy.

Uwaga na „trójki”!

- To bardzo niewygodna drużyna, bo każdy kto jest na parkiecie dobrze rzuca z dystansu. Grają systemem 4–1, na parkiecie jest dużo miejsca, są świetnie rozstawieni. Bardzo trudno ich rozpracować, trener Hernik Dettmann pracuje z nimi już od wielu lat, zagrali wiele meczów razem, koszykarze znają się na wylot, dużo grają instynktownie - opisuje Finów Juć.

W pierwszych dwóch meczach trafili aż 20 rzutów z dystansu, przy blisko 40 procentowej skuteczności. Trzeba uważać na doświadczonych Sasu Salina i Miko Koivisto, którzy, gdy tylko mają kilkanaście centymetrów wolnego miejsca na obwodzie, bez wahania oddają rzuty. Markkanen też rzuca z dystansu.

Podobnie jak w przypadku reprezentacji Polski ich silną stroną nie jest gra szybkim atakiem, a zdecydowanie gorzej walczą o zbiórki. - Naszą siłę będziemy chcieli pokazać pod koszem. Przemysław Karnowski może być naszym atutem, bo jest silniejszy niż choćby Markkanen czy Gerald Lee - mówi Juć.

Polacy powinni jeszcze częściej niż Islandią grać pod kosz i wykorzystywać wszechstronność Kuliga, siłę i talent Karnowskiego, a także zadziorność Hrycaniuka. Oni mogą przyszłej gwieździe NBA dać się we znaki.

Gdzie są ich inne słabsze strony? - Finom trudności może sprawiać Mateusz Ponitka. Oni nie mają aż tak atletycznych i silnych graczy na jego pozycji - mówi Juć.

Początek meczu Finlandia - Polska o godz. 19.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA