Co to było za uderzenie w drugiej połowie! Do przerwy Stelmet przegrywał 29:33, ale trzecią kwartę zaczął od zrywu 8:0, a w defensywie postawił ścianę, która ostatecznie pozwoliła faworyzowanym gospodarzom na zdobycie ledwie 21 punktów w 20 minut. Radość mistrzów Polski była wielka i uzasadniona. Niewielu na nich stawiało w rywalizacji z Uniksem.
Awans Stelmetu do ćwierćfinału Eurocup, drugich kontynentalnych rozgrywek po Eurolidze, z perspektywy całego polskiego sportu nie jest czymś wyjątkowym - siatkarskie zespoły regularnie grają w Final Four Ligi Mistrzów, piłkarze ręczni nieźle spisują się w Lidze Mistrzów, koszykarki Wisły Kraków skutecznie walczą w Eurolidze. O wyniku Stelmetu trudno mówić jako o wielkim sukcesie.
Ale w męskiej koszykówce awans Stelmetu jest wydarzeniem. To dopiero ósmy ćwierćfinał jakiegokolwiek europejskiego pucharu w XXI wieku. W 2010 roku w najlepszej ósemce Euroligi był Prokom, dwa lata wcześniej w Final Eight Eurocup był Turów, Prokom i Anwil trzykrotnie grały w ćwierćfinale Pucharu Koracza. Włocławianie zagrali też w półfinale Pucharu Saporty, a Prokom - w finale trzeciorzędnego FIBA Eurocup Challenge.
Poza samym faktem awansu ważny jest jednak także styl. A ten był świetny. Uniks to zespół zdecydowanie wyżej notowany niż Stelmet, w lidze VTB wygrał w tym sezonie 19 z 21 meczów, jego możliwości finansowe są o wiele wyższe niż w przypadku mistrza Polski. Ale drużyna trenera Saso Filipovskiego pokazała, że ciężką pracą, skupieniem się na celu i koncentracją można faworyta pokonać.
W pierwszym meczu Stelmet miał bardzo dobre momenty, ale przegrał w Zielonej Górze 68:72. W drugim zaczął bardzo źle, przegrywał 10:18, ale zwarł szeregi. Mistrzowie Polski potrafili dźwignąć się w pierwszej połowie, choć niewidoczny był Mateusz Ponitka, lider drużyny. Impuls w ataku dali Vlad Moldoveanu i Dee Bost, w obronie zespołowa obrona z akcji na akcję była coraz lepsza.
A po przerwie obudził się Ponitka. 22-letni skrzydłowy, który do Polski, do Stelmetu, wrócił po to, by pokazać się w Europie, w najważniejszym momencie najważniejszego - na razie - meczu sezonu pokazał się znakomicie. Uniks zacieśniał pole trzech sekund przeszkadzając mu w wejściach? Ponitka zaczął rzucać z dystansu. Zrobiło się więcej miejsca bliżej kosza? Wrócił do wjazdów, także z kontr.
W drugiej połowie Ponitka zdobył 18 punktów i pchnął zespół do ćwierćfinału, choć oczywiście nie zrobił tego sam. Świetny mecz rozegrał także Bost (17 punktów, siedem asyst, pięć zbiórek, trzy przechwyty), a Łukasz Koszarek, który zdobył dziewięć punktów, trafiał w najważniejszych momentach. No i ta obrona - Uniks we własnej hali zdobył tylko 54 punkty, miał aż 24 straty.
W ćwierćfinale Stelmet zagra z hiszpańską Gran Canarią Las Palmas lub francuskim Limoges. W pierwszym meczu Gran Canaria wygrała 82:65.