NCAA. "Sport akademicki oparty jest na niemoralnych podstawach". Dyskusja w USA po kontuzji Ware'a

Kevin Ware doznał w sobotę w nocy makabrycznej kontuzji. Otwarte złamanie prawego piszczela może zakończyć jego karierę. Co gorsza, Ware, jako sportowiec amator nie otrzyma odszkodowania od ligi NCAA, może też stracić swoje stypendium, co wywołało w USA dyskusję na temat sposobu, w jaki organizacja ta traktuje sportowców.

- Termin "student-athlete" został ukuty przez prawników NCAA właśnie na takie okazje - pisze na Twitterze dziennikarz sportowy Dave Zirin. - Kevin Ware nie ma prawa domagać się odszkodowania za swoją kontuzję.

Podobnych komentarzy jest w USA wiele. David Sirota, felietonista m.in. "New York Times", od dłuższego czasu prowadzi kampanię na rzecz zmiany przepisów. "Ci, którzy żałują Ware'a - napisał na Twitterze - a ja go żałuję, powinni działać na rzecz zmuszenia NCAA do wypłacania stypendiów kontuzjowanym zawodnikom".

W felietonie na portalu Salon.com Sirota opisuje, w jaki sposób NCAA wykorzystuje młodych sportowców.

"NCAA generuje dochody na poziomie 780 milionów dolarów rocznie - pisze Sirota - a graczom, którzy zarabiają dla organizacji te pieniądze, oferuje jakieś skrawki i brak zabezpieczenia na wypadek kontuzji".

Gracze Pierwszej Dywizji NCAA dostają stypendia, które umożliwiają im bezpłatną naukę w college'u. Ale stypendia te często nie pokrywają wszystkich kosztów nauki. W dodatku wielu sportowców nie ma zagwarantowanych stypendiów na cały czteroletni okres nauki. Oznacza to, że jeśli zawodnik taki jak Ware zostanie kontuzjowany, jego stypendium może zostać wstrzymane. Co więcej, koszty leczenia mogą spaść na niego i jego rodzinę, nie zaś na NCAA czy uczelnię.

NCAA posiada wprawdzie własny program ubezpieczeniowy, ale większość sportowców się do niego nie kwalifikuje. - Jeśli nie stracisz jakiejś kończyny, albo władzy w jednej z kończyn, nie będziesz uznany za poważnie kontuzjowanego - mówi Ramogi Huma, szef National Collegiate Players. - Musisz radzić sobie sam, albo liczyć na pomoc szkoły.

Rozmowy o potrzebie zreformowania systemu stypendialnego w lidze NCAA toczą się w USA od dawna, ale organizacja stawia silny opór. Nie ma prawa, które nakazywałoby uczelniom podpisywanie czteroletnich kontraktów stypendialnych z zawodnikami - mogą to zrobić, jeśli taka jest ich dobra wola, ale nie muszą. Uczelnie walczą także z projektami ustaw, które nakazywałyby im opiekę nad kontuzjowanymi zawodnikami.

Sirota podkreśla jednak, że idea akademickiego sportu jest wypaczona u samych swoich korzeni - rozgrywki NCAA generują rocznie miliony dolarów zysku (najważniejsze mecze ogląda więcej telewidzów niż spotkania sezonu zasadniczego NBA), ale młodzi zawodnicy nie mają w tych zyskach żadnego udziału.

- Prawdziwym skandalem jest sama struktura sportu uczelnianego - pisze Taylor Branch, amerykański historyk praw obywatelskich - studenci generują milionowe zyski, nie zarabiając nic dla siebie. Traktuje się ich gorzej niż zwykłe towary, traktuje się ich jak służących, którzy nie dostają swojej części zysków i których można odprawić, jeśli będą mieli czelność odnieść kontuzję podczas wykonywania pracy dla tej samej szkoły, która odmawia im prawa do pełnej edukacji.

"Nawet jeśli Ware miał czteroletni kontrakt (chociaż jego szkoła głosowała za tym, żeby takich kontraktów zabronić), jego kontuzja jest bolesnym przypomnieniem o tym, że wielu sportowców grających w NCAA nie ma żadnego zabezpieczenia" - konkluduje Sirota. - To zimny prysznic dla wszystkich, którzy rozkoszują się rozgrywkami NCAA: wszystkie te emocje, radość i wielkie sportowe momenty, które daje nam szkolna koszykówka, zbudowane są na niemoralnych fundamentach, które należy wreszcie zmienić.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.