Dawid Przybyszewski, 215-centymetrowy środkowy zespołu Polskiego Cukru/ SIDEn Toruń, w sobotę wrócił do składu drużyny w meczu z AZS Kutno. W ub. roku miał operację kolana. Lekarze zgodzili się, by w styczniu wrócił do zawodowego sportu - pod warunkiem, że będzie grał w stabilizatorze. Ten powoduje, że kolano jest mniej narażone na potężne obciążenia.
Stabilizatory nie są w przepisach PZKosz zabronione. Regulamin obowiązujący od 2010 r. nie pozwala na ochraniacze, utwardzone opatrunki na palec, rękę, nadgarstek, łokieć i przedramię. Regulamin zezwala na "odpowiednio pokryte stabilizatory kolanowe".
Te dzielą się na metalowe i bezpieczne - ze sztucznych trwałych materiałów. Taki miał Przybyszewski. Kiedy sędziowie i komisarz zakwestionowali jego przystosowany do gry w koszykówkę stabilizator, owinął go plastrami i bandażami. To również nie przekonało arbitrów. Sędziowie - Sławomir Moszakowski, Szymon Giza i Łukasz Cichowski - patrzyli na siebie bezradnie, komisarz Mieczysław Kutyna wzruszał jedynie ramionami. Kiedy wściekły szef toruńskiego klubu Piotr Barański przyniósł im wydrukowaną odpowiednią stronę z regulaminu - a kilku obecnych na meczu trenerów zaczęło wymieniać nazwiska zawodników i zawodniczki stosujących wcześniej stabilizatory - niczego to nie zmieniło.
Przybyszewski zaryzykował. Zoperowane kolano poowijał plastrami i wszedł do gry. Jeden z lekarzy oglądających mecz w Toruniu, widząc eksperymentalny opatrunek na nodze centra, kpił, że równie dobrze mógłby owinąć ją nićmi dentystycznymi. Wśród torunian wrzało. Sędziowie i komisarz usłyszeli m.in., że jeśli Przybyszewskiemu kontuzja się odnowi, prawnie odpowie za to PZKosz.
Czy dlatego w przerwie meczu stanowisko arbitrów i komisarza się zmieniło? W trzeciej kwarcie Przybyszewski grał już ze stabilizatorem. Po meczu nie wiedział, co wpłynęło na zmianę decyzji arbitrów.
Trener torunian Grzegorz Sowiński: - W pierwszej połowie nie mogliśmy skorzystać z niego tak, jak byśmy chcieli. Ta decyzja wpłynęła na naszą grę.
Sędziowie byli po meczu nieuchwytni. Polski Cukier/ SIDEn przegrał spotkanie po dogrywce. Złożył protest w związku z pracą sędziów. Nie tylko z powodu stabilizatora. W pierwszej kwarcie rzuty wolne miał wykonywać niezbyt skuteczny tego dnia Michał Marciniak. Do piłki podszedł znacznie lepszy pod tym względem Dawid Bręk. Choć trenerzy, działacze i zawodnicy torunian przed rzutami i już po nich wskazywali sędziom, że popełnili błąd - ci zdania nie zmienili.
Wynagrodzenie arbitra w I lidze pokrywa gospodarz meczu. Jego gaża to 556 zł netto - jeśli przejechał w drodze na mecz mniej niż 100 km. Jeśli ponad 300 - zainkasuje 856 zł. Sędziowie mają też prawo do jednego noclegu w hotelu. Gaża komisarza w I lidze waha się od 342 zł do 556 zł netto.
Trzech sędziów i komisarz za jeden mecz inkasują w sumie - minimum - ponad 2 tys. zł netto.
Te buty wywołały szał w USA. Zobacz najważniejsze modele jordanów (ZDJĘCIA)