Suns (bilans 40-42) już wcześniej stracili szansę na play-off, ale zależało im na zwycięstwie podczas pożegnania z publicznością w Phoenix. Mecz ze Spurs (61-21) zaczęli od wyniku 43:26 po pierwszej kwarcie - Gortat zdobył w niej aż 14 punktów, nieźle radząc sobie z doświadczonym Timem Duncanem.
Spurs, którzy pierwsze miejsce na Zachodzie NBA zapewnili sobie wcześniej, we wtorek w prestiżowym meczu z broniącymi tytułu Los Angeles Lakers wystawili rezerwy i drugoplanowymi graczami kończyli także środowe spotkanie w Phoenix. Dogonili jednak gospodarzy i w ostatniej sekundzie mogli doprowadzić do dogrywki. Ale Gary Neal spudłował.
Gortat mocnym uderzeniem zakończył sezon, w którym udowodnił, jak wielkie ma możliwości - po trzech latach w Orlando Magic, gdzie w ciągu 13 minut zdobywał po 3,7 punktu i miał 4,3 zbiórki na mecz, w Phoenix Polak przeskoczył na 30 minut, 13 punktów i 9,3 zbiórki w każdym spotkaniu.
- Wszyscy powinni być pod wrażeniem tego, co zrobił w tym sezonie - pochwalił Gortata po meczu ze Spurs trener Suns Alvin Gentry. - Świetnie oglądało się jego postępy wraz ze wzrastającym czasem gry. Marcin chce być naprawdę dobrym koszykarzem, chce wygrywać i ciężko na to pracuje - dodał Gentry.
- Na miesiąc zapomnę o koszykówce, będę odpoczywał i leczył ciało - mówił z kolei Gortat. - Odczułem granie po 30 minutach, jestem naprawdę zmęczony. Ale w przyszłym sezonie chcę wrócić lepszy i być jednym z liderów drużyny. Kimś, kto jest przyszłością tego klubu na najbliższe lata.
Gortat planuje teraz wakacje w Orlando, gdzie będzie też ćwiczył indywidualnie. Pojawi się też w Phoenix, w lipcu przyjedzie do Polski na coroczne treningi z dziećmi w cyklu "Marcin Gortat Camp". Wciąż nie wiadomo, czy zagra w reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy na Litwie (31 sierpnia - 18 września).
Magazyn NBA. Bulls i Spurs najlepsi. Spotkają się w finale?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!