NBA. Wielki mecz Gortata! Suns przegrali po trzech dogrywkach

Phoenix Suns odrobili 21 punktów straty z trzeciej kwarty, ale po trzech zaciętych dogrywkach przegrali w Los Angeles z Lakers 137:139. Marcin Gortat zagrał rewelacyjnie - rzucił 24 punkty, miał 16 zbiórek w 53 minuty. To jego 16 double-double w barwach Suns i 22 w karierze.

Zobacz jak Gortat walczył z Kobe'm i Gasolem - na Z Czuba.tv ?

Ależ emocje w wypełnionej po brzegi Staples Center. Kibice Phoenix Suns oglądający ten mecz czuli się jak podczas jazdy kolejką górską w wesołym miasteczku, zresztą fani Lakers podobnie. Grający bardzo dobrze z kontry zespół z Arizony miał minimalną przewagę w pierwszej kwarcie (22:15 najwyższe prowadzenie Suns), ale Kobe Bryant wespół z Lamarem Odomem odzyskali prowadzenie dla Lakers jeszcze przed przerwą.

W trzeciej kwarcie wydawało się, że gospodarze ten mecz łatwo wygrają - zaczęli bronić na najwyższym poziomie, zatrzymali szybkie ataki zespołu z Phoenix. Po trójce Bryanta Lakers prowadzili już różnicą 21 punktów (89:68) i kontrolowali spotkanie. Wtedy Suns się przebudzili. Steve Nash trafił trzy kolejne trójki po dobrych zasłonach Marcina Gortata, później cztery ważne punkty zdobył Polak, a jeszcze trzy punkty z dystansu dorzucił Channing Frye i przed czwartą kwartą Suns mieli do odrobienia zaledwie dziewięć punktów.

I odrobili! Na sześć minut przed końcem po trzech rzutach wolnych Mickaela Pietrusa był remis 101:101, ale Suns znów zwolnili. Lakers rzucili dziewięć punktów z rzędu i odskoczyli na 110:101 na niespełna cztery minuty przed końcem. Trener Gentry nie reagował, jego zawodnicy w odpowiednim momencie sami się przebudzili. Najpierw spod kosza trafił Gortat, po chwili trójkę rzucił Nash.

Blog Pick and Roll: "Najlepszy mecz tego sezonu NBA jaki widziałem" >

Na nieco ponad minutę przed końcem Lakers mieli sześć punktów zaliczki, ale Suns jak szaleni trafiali z dystansu - po trójkach Frye'a i Granta Hilla był remis 112:112 na 30 sekund przed końcem. Grający pod presją Hilla Bryant spudłował, Suns mieli jeszcze 10 sekund na zadanie decydującego ciosu. Nie udało się. Carter spudłował z dystansu.

Pierwszą dogrywkę rewelacyjnie rozpoczął Gortat. Polak zdobył sześć pierwszych punktów dla Suns, w tym po efektownym wsadzie z podania Steve'a Nasha na 36 sekund przed końcem. Ale to Lakers byli bliżej zwycięstwa. Trójkę trafił Artest, dwa wolne wykorzystał Fisher i na osiem sekund przed końcem Suns tracili trzy punkty (118:121). Trener Gentry wziął czas i rozrysował akcję. Piłkę na obwodzie dostał Frye, ale spudłował. Szczęście jednak znów uśmiechnęło się do Suns - po zbiórce Nasha, piłka po raz kolejny trafiła do Frye'a, który rozpaczliwym rzutem z ośmiu metrów próbował doprowadzić do dogrywki - nie trafił, ale dzięki bezsensownemu faulowi Lamara Odoma, Frye dostał trzy rzuty wolne. Choć miał przeciwko sobie kilkanaście tysięcy fanów Lakers, ręka mu nie zadrżała i doprowadził do drugiej dogrywki.

Kolejne pięć minut i znów walka punkt za punkt. Suns po pięciu punktach z rzędu prowadzili 130:128 na 50 sekund przed końcem. Najpierw Gortat zablokował rzut Bryanta, później Nash nie trafił rzutu, który mógł dać Suns zwycięstwo i Lakers na 11 sekund przed końcem mieli jeszcze piłkę. Dobrze kryty przez Hilla Bryant nie mógł oddać rzutu. Próbował minąć i już prawie wypadając za linię końcową oddał do stojącego pod koszem Gasola - Gortatowi nie pozostało nic innego jak sfaulować Hiszpana. Gasol na dwie sekundy przed końcem wykorzystał dwa rzuty wolne i przedłużył thriller o kolejne pięć minut.

Blog Supergigant: Marcin Gortat is for real >

Trzecia, jak się później okazało ostatnia dogrywka, zaczęła się dla Lakers szczęśliwie. Szybko szósty faul złapał Hill, a uwolniony spod jego presji Bryant przebudził się. Trafił sprzed nosa trójkę Dudley'owi, chwilę później po stracie pod koszem Suns w kontrę efektownym wsadem wykończył Artest. Lakers prowadzili 135:132, zawodnikom Suns zaczęły trząść się ręce. Piłkę łatwo stracił Frye, a po rzucie z półdystansu Artesta Lakers mieli pięć punktów zaliczki.

Ale po raz kolejny celna trójka dała Suns nadzieję - minutę przed końcem trafił Frye i znów wynik był sprawą otwartą. Po pudle Bryanta, Suns mieli jeszcze 40 sekund by wygrać lub doprowadzić do kolejnej, czwartej już dogrywki - nie udało się. Carter spudłował z dystansu, w odpowiedzi Bryant zdobył łatwe dwa punkty. 14 sekund przed końcem Suns mieli jeszcze piłkę, ale Lakers świetnie bronili przy wznowieniu - piłka trafiła do stojącego daleko od kosza Gortata i zanim ten oddał do Nasha minęło zbyt wiele czasu. Kanadyjczyk podał do wbiegającego pod kosz Cartera, ten trafił spod samej deski, ale do końca meczu pozostało zaledwie 0,9 sekudny. Suns nie mieli już szans odrobić dwóch punktów straty.

Po niezwykle zaciętym i emocjonującym meczu, być może najlepszym w sezonie, Suns przegrali z Lakers 137:139. Kobe Bryant rzucił 42 punkty, najwięcej w sezonie. Lamar Odom dołożył 29, a Pau Gasol 24.

Dla Suns najwięcej - 32 punkty zdobył Channing Frye, a drugim strzelcem był Marcin Gortat. Polak jeszcze nigdy nie zagrał tak dobrze przeciwko tak dobrej drużynie. W tak zaciętym meczu też jeszcze nie grał. We wtorek w wypełnionej po brzegi Staples Center pokazał swoją najlepszą koszykówkę - wykańczał fantastyczne podania Steve'a Nasha, dobrze biegał do kontry i przyzwoicie grał w dogrywkach, kiedy zdobył osiem ze swoich 24 punktów (o jeden mniej niż wynosi jego rekord kariery). W całym meczu miał też 16 zbiórek. Polak zagrał aż 53 minuty, Robin Lopez, który zaczyna mecze w pierwszej piątce zaledwie 10. Amerykanin nie radził sobie ani z Gasolem, ani z Odomem, szybko łapał faule.

Gortat był aktywny na deskach i solidny w obronie. Grający przeciwko niemu Pau Gasol nie miał łatwo - by zdobyć punkty przeciwko Polakowi musiał się niesłychanie natrudzić, rzucał przez ręce, każdy rzut musiał sobie wyrwać. Hiszpan zdobył 24 punkty, ale trafił tylko 9 z 25 rzutów.

W środę Suns zagrają u siebie z Toronto Raptors.

Wtorkowe wyniki:

Atlanta Hawks - Chicago Bulls 81:114

Portland Trail Blazers - Washington 111:76

Los Angeles Lakers - Phoenix Suns 139:137 (po trzech dogrywkach)

"Robię swoje i twardo stąpam po ziemi" - mówi Gortat ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.