Podyskutuj o NBA na blogu Pick&roll ?
Gortat od dwóch tygodni nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W jego grze widać większą pewność siebie - nie boi się oddawać rzutów, często próbuje gry dalej od kosza, co do tej pory nie było jego domeną. Nie zapomina także o grze defensywnej - nadal świetnie zbiera i straszy rywali swoją obecnością pod koszem. We wtorek wykorzystał to, że Rockets przyjechali bez kontuzjowanego Scoli, który doznał urazu kolana w meczu z Sacramento Kings.
Gortat i spółka wykorzystali brak efektywnego Argentyńczyka - Polak rzucił 13 punktów, z czego prawie połowę (6) w czwartej kwarcie, gdy Suns bronili ciężko wypracowanej przewagi. Przyczepić można się do skuteczności - 6/15 i kilka pudeł spod samego kosza zdarzać się nie powinno. Był także prawdziwą bestią w walce na tablicach - zebrał 16 piłek, najwięcej ze wszystkich zawodników na parkiecie. Do tego dołożył dwie asysty, trzy bloki, a także dwie straty. A to wszystko w 36 minut. Jak zwykle zaczał mecz na ławce, ale grał o wiele dłużej od wychodzącego w pierwszej piątce Robina Lopeza (12 minut, 6 punktów). Było to 14. double-double w sezonie i 19. w karierze.
Suns trochę czasu zajęło zanim przyzwyczaili się do gry z Hakimem Warrickiem, który zastępował kontuzjowanego Channinga Frye'a (uraz barku, 2-3 tygodnie przerwy w grze). Podkoszowy z aklimatyzacją w pierwszej piątce nie miał problemów - zdobył 32 punkty, w tym ważne w samej końcówce, gdy Suns prowadzili sześcioma punktami. Warricka podaniami dobrze obsługiwał Steve Nash, który zaliczył 14 asyst i miał dziewięć punktów. 32 punkty dołożył także Vince Carter, który ostatnio dobre mecze przeplata ze słabszymi.
Suns przez całą pierwszą połowę minimalnie przegrywali, a decydujący cios zadali na trzy minuty przed końcem meczu. Vince Carter rzucił pięć punktów z rzędu, a przewaga gospodarzy urosła z jednego do sześciu punktów na nieco ponad 1:40 do końca. Rockets nie byli w stanie już dogonić Suns, którzy ostatecznie wygrali 113:110.
Najwięcej dla Rockets 32 punkty zdobył Kyle Lowry, 18 dołożył z ławki Patrick Patterson. Sześć punktów i trzy asysty miał Goran Dragić, który niespełna dwa tygodnie temu został wytransferowany z Suns do Rockets. W przeciwnym kierunku powędrował Aaron Brooks, dla którego wtorkowy mecz był debiutem przed własną publicznością. Brooks nie zachwycił, w 12 minut nie zdobył punktu, miał jedną asystę i cztery faule.
Dla Suns, którzy walczą o awans do play-off było to bardzo ważne zwycięstwo. Ekipa z Phoenix z bilansem 33-29 nadal zajmuje dziewiąte miejsce na wschodzie, ale cały czas utrzymuje dystans do ósmych Memphis Grizzlies (36-29). W czwartek Suns zagrają u siebie z Denver Nuggets, a w niedzielę podejmą Orlando Magic (godz. 21.30, transmisja w Canal+).
Atlanta Hawks - Los Angeles Lakers 87:101
Cleveland Cavaliers - Golden State Warriors 85:95
Indiana Pacers - Philadelphia 76'ers 100:110
Washington Wizards - Milwaukee Bucks 76:95
Miami Heat - Portland Trail Blazers 96:105
Phoenix Suns - Houston Rockets 113:110
Magazyn NBA. Gortat kandydatem do nagrody dla najlepszego rezerwowego