NBA. Ile Gortata jest w Gortacie?

- Gdybym nie grał obok Steve'a Nasha, byłoby mnie o 50 proc. mniej - przyznaje Marcin Gortat. Statystyki z trzech ostatnich meczów w styczniu wskazują, że z jego podań Polak zdobył niemal połowę swoich punktów.

Czy Gortat i Lampe przyjadą na EuroBasket? ?

Ostatnie dni dla środkowego Phoenix Suns były znakomite - w meczach z Charlotte Bobcats, Boston Celtics i New Orleans Hornets Gortat rzucał średnio po 20 punktów i miał po 11,6 zbiórki.

Z 60 punktów, które zdobył ostatnio Gortat, 26, czyli 43 proc. padło po podaniach znakomitego Nasha. Można odnieść wrażenie, że to 37-letni lider Suns jest przede wszystkim odpowiedzialny za ostatnie niesamowite wyczyny Polaka.

- Niewątpliwie Gortata kreuje Nash - bez niego byłbym dzisiaj zupełnie innym zawodnikiem - odpowiada Polak na tytułowe pytanie artykułu. - Gdybym nie grał obok Steve'a, byłoby mnie o 50 proc. mniej - ocenił Gortat.

- To miło, że tak mówi - komentuje z uśmiechem Nash. - Ja staram się robić wszystko, co mogę, aby oszukiwać obrońców i znajdować go pod koszem, ale on najpierw musi się tam znaleźć, potem złapać piłkę i zdobyć punkty. To, że Marcin gra dobrze, to jego zasługa - uważa dwukrotny MVP ligi, który przyznaje, że z Gortatem o wspólnej grze nie rozmawia, a na treningach ćwiczy w innych piątkach. - Zostają nam tylko mecze - mówi o docieraniu się na boisku.

Tajemnica świetnej formy Gortata: długa gra i Steve Nash

 

W trzech meczach Nash miał 10 asyst do Gortata, a na dodatek cztery razy dobrze podawał mu w sytuacjach, w których Polak był później faulowany. "Polski Młot" wykorzystał sześć z ośmiu tych rzutów wolnych, ale w NBA nie zalicza się wówczas asysty podającemu.

Jak wkład Nasha w postęp Polaka ocenia trener Suns Alvin Gentry? - Obaj są odpowiedzialni za te punkty Marcina, który moim zdaniem w każdej drużynie, w każdym systemie odnalazłby się bardzo dobrze - stwierdził szkoleniowiec.

Suns rzadko grają jednak akcje, w których Polak dostaje piłkę tyłem do kosza i gra jeden na jeden. W 19 meczach było tylko 14 takich sytuacji, w których Gortat zdobył 11 punktów. Dla porównania - tzw. pick and rolli, kiedy Polak stawia zasłonę (najczęściej Nashowi), a potem kieruje się w stronę kosza, rozegrano z jego udziałem aż 83 - Gortat rzucił po nich 96 punktów.

Czy to oznacza, że Polak jest jednostronnym koszykarzem? - Moglibyśmy podawać mu piłki do gry tyłem do kosza i też byłby pewnie skuteczny - mówi Gentry. - Ale po co mamy to robić, skoro atletyzmem Marcin przewyższa większość środkowych w lidze. Dlaczego mamy rezygnować z akcji, w których on ma przewagę? - retorycznie pyta trener.

- Marcin mówi, że bez Steve'a byłoby go 50 proc. mniej? A jak zabierze się Derona Williamsa z Utah Jazz albo Chrisa Paula z Hornets, to jak będą grać tam podkoszowi?

- Każdy dobry zespół w tej lidze polega na świetnym rozgrywającym, z którego gry korzysta drużyna - tłumaczy trener. - Marcin gra dobrze, lepiej niż się spodziewaliśmy. Ciężko pracuje, z treningu wychodzi ostatni.

Statystyki wykazują też, że najskuteczniejsze ustawienie z Polakiem to Nash, Vince Carter, Grant Hill, Channing Frye i Gortat. Dla powodzenia dwójkowych akcji Nasha i Gortata kluczowy bywa niedoceniany Frye, który jest podkoszowym, ale świetnie rzuca z dystansu. Wychodząc na obwód, wyciąga obrońców i dzięki temu na wprost kosza jest więcej miejsca na kombinacyjne akcje. Carter i Hill, doświadczeni weterani, wiedzą jak się ustawiać z pożytkiem dla zespołu.

Takie ustawienie jest jednak jednym z najsłabszych w obronie, dlatego Gentry nie zawsze może do niego dążyć. Gortat sporo czasu spędza na boisku z Goranem Dragiciem, który nie ma takiej łatwości rozgrywania akcji dwójkowych jak Nash. Wówczas Polak już tak nie błyszczy.

Zwyżkę formy Gortata analizują miejscowi dziennikarze. Seth Pollack z serwisu SB Nation Arizona jest sceptyczny. - Spójrzmy na trzy mecze, w których Gortat błyszczał - przeciwko Hornets 21 z 25 punktów zdobył po przerwie, kiedy na boisku nie było już kontuzjowanego Emeki Okafora.

- Z Celtics w kłopoty z faulami Shaquille'a O'Neala i Kendricka Perkinsa wpędził Robin Lopez, urazu doznał Glen Davis i Gortat też miał ułatwione zadanie. A z Bobcats po przerwie nie zdobył punktu, bo rywale rozgryźli jego grę i uniemożliwili rozgrywanie akcji z Nashem - zauważa Pollack.

Ale mimo wciąż obecnego sceptycyzmu, wiara w umiejętności Gortata rośnie.

Liczba Gortata - 50 proc.

tyle punktów po pick and rollach (96 ze 193, dokładnie 49,7 proc.) rzucił w 19 meczach w Suns

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.