NBA. Nash i Gortat tłumaczą braki Suns

- Brakuje nam koncentracji, dyscypliny i determinacji - mówił po porażce 107:114 z Charlotte Bobcats rozgrywający Phoenix Suns Steve Nash. - Przeszkadza nam też brak znajomości poruszania się w obronie - dodawał Marcin Gortat.

Czytaj relację z meczu z Bobcats

Po środowym meczu w szatni Suns panował grobowy nastrój. Drużyna z Phoenix po pięciu wygranych z rzędu przegrała trzy kolejne mecze - każdy z nich z drużyną z ujemnym bilansem zwycięstw i porażek.

- Nie chcę powiedzieć, że chłopaki się nie starają, ale to rywale przejmują bezpańskie piłki i mają zbiórki w akcjach, w których trzeba jakoś wyjątkowo o nie walczyć. My czasami zasypiamy, oddajemy jedną, dwie akcje i na koniec meczu okazuje się, że brakuje nam właśnie tych kilku punktów - mówił lider Suns Steve Nash, który zdobył w meczu 27 punktów i miał 15 asyst. - Skąd to się bierze? Z braku koncentracji, dyscypliny, determinacji.

Co na to Gortat? - Brak koncentracji na pewno jest naszym problemem, ale dzisiaj przeszkadzał nam także brak znajomości poruszania się w obronie, tzw. drugiej rotacji - mówił Polak, który zdobył 16 punktów (wszystkie w pierwszej połowie) i miał siedem zbiórek. - Pierwsza rotacja, ta w której wysocy pomagają niskim, jest dobra, ale brakuje wtedy asekuracji pod koszem. Nie wiem, być może bierze się to z braku koncentracji.

- Poza tym gramy za miękko. Musimy być twardsi, grać bardziej fizycznie - dodał Gortat. - Ta zmiana nastawienia musi zacząć się od głowy, potrzebna jest inna mentalność. Chęć do tej zmiany musi wyjść od zawodników, ale to ci główni ludzie muszą narzucić to drużynie. Muszą się tym zająć trenerzy. Dzisiaj wielu zawodników chciało pokazać, że ma dużo energii do gry, ale nie do końca nam to wyszło.

- Ja miałem dzisiaj bardzo dużo energii, ale popełniłem dwa głupie błędy w obronie, bo szedłem podwajać jednego z rywali, a kończyło się to łatwymi punktami spod kosza mojego przeciwnika - krytycznie odniósł się do swoich niektórych akcji w obronie Gortat.

- Ja mam jednak taki nawyk z Orlando - tam podwajaliśmy, albo przejmowaliśmy koszykarzy, żeby nie pozwolić na łatwe rzuty, tylko że mieliśmy kontynuację rotacji w defensywie. Tutaj tego nie ma, choć prawdą jest też to, że ja nie powinienem w związku z tym pomagać - przyznał Polak.

Gortat w meczu z Bobcats zagrał dwie odmienne połowy - w pierwszej świetnie grał w ataku: zdobył 16 punktów trafiając sześć z ośmiu rzutów z gry i wszystkie cztery próby z linii. W drugiej połowie Gortat oddał jednak już tylko jeden rzut. Dlaczego?

- W drugiej połowie Bobcats poprawili obronę. Zacieśnili ją podczas akcji dwójkowych z zasłoną, nie pozwalali wysokim na robienie piwotów i otwieranie się do kosza. Skupili się też na mnie i zadbali o to, żebym nie mógł dostawać podań - tłumaczył Gortat.

- Dlatego więcej piłek szło na obwód i rzucaliśmy za trzy. Niestety w końcówce pudłowaliśmy, albo przerzucaliśmy piłkę w rogu do rogu, a nikt nie oddawał rzutu - dodał Polak.

- Nie było w przerwie decyzji, że nastawiamy się na rzuty z dystansu - stwierdził Nash. - Ja zawsze staram się wykorzystywać daną sytuację na boisku i dogrywać piłkę tam, gdzie jest miejsce. Dzisiaj mieliśmy dobre pozycje - i pod koszem, i na obwodzie.

W piątek rywalem Suns będą Boston Celtics, czyli zespół z drugim najlepszym bilansem w lidze (34-10).

Konkurs z nagrodą na blogu Pick&roll ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.