Magic tylko raz wygrali serię play-off bez porażki po drodze. W 1996 roku wyeliminowali Detroit Pistons, ale wtedy w pierwszej rundzie rywalizowano do trzech zwycięstw. W tym sezonie mają szansę wyeliminować rywali już po czterech meczach. Jeśli ta sztuka by im się udała, byliby jedyną drużyną, która w pierwszej rundzie play-off nie zaznała porażki.
- To nie będzie łatwe. Bardzo szanujemy naszych rywali. Musimy zagrać jeszcze twardziej, by wygrać dzisiejszy mecz i zakończyć serię - powiedział trener Orlando Magic, Stan Van Gundy.
Mimo prowadzenia 3:0 w serii, do gry Magic jest sporo zastrzeżeń, głównie do Dwighta Howarda i Vince'a Cartera. Howard od pierwszej minuty meczu numer jeden ma problem z faulami, nie radzi sobie ze sprytną, agresywną obroną Bobcats, przez co nie dominuje w play-off. Carter jest cieniem zawodnika z drugiej połówki sezonu, ma fatalną skuteczność przeciwko Charlotte - trafił tylko 13 z 40 rzutów z gry.
Magic wygrywają, bo w świetnej formie jest Jameer Nelson, a Magic dobrze wykorzystują szeroką ławkę. Na faulach Howarda skorzystał też Marcin Gortat. Polak gra więcej niż w sezonie zasadniczym, a w kluczowych momentach, tak jak w trzecim meczu, nie zawodzi.
Gortat w wywiadzie dla Sport.pl pytany, czy poniedziałkowy mecz będzie ostatnim w serii, odpowiedział: - Taki jest nasz plan. Trener obiecał nam, że jak będzie 4:0, to dostaniemy po dwa dni wolnego. One by nam się przydały, bo jesteśmy nieźle poobijani.
Mecz numer cztery o godz. 2 w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu.
Triple-double Jamesa - 46 punktów Wade'a ?