Przed sezonem zasadniczym wytypowaliśmy jak naszym zdaniem będzie wyglądać tabela NBA na koniec rozgrywek. Na blogach A skull full of maggots oraz Pick'n'roll możecie sprawdzić, czy nasze prognozy się sprawdziły. Teraz czas na faworytów I rundy play-off. Oto nasze typy!
Łukasz Cegliński: Siła Cavaliers jest ogromna. LeBron James i spółka przez pierwsze rundy play-off zwykli przebiegać sprintem po trupach. Dlaczego teraz ma być inaczej?
Bulls w zeszłym roku stoczyli wielką batalię z Boston Celtics, Joakim Noah znów zapowiada wyjątkową walkę, ale drużynie z Chicago brakuje strzelca, którym w poprzednim sezonie był Ben Gordon. Na dodatek klub ma ostatnio złą prasę, bo większe zainteresowanie niż seria z Cavaliers wzbudza szarpanina generalnego menedżera Johna Paxsona z trenerem Vinnym Del Negro.
Gdyby rywalem Cavaliers byli Bobcats lub Bucks, stawiałbym gładkie 4:0. Bulls cenię nieco wyżej ze względu na wielki entuzjazm Noaha i Derricka Rose'a.
Mój typ: 4:1.
Michał Owczarek: LeBron James jest głodny mistrzostwa. Po tym jak został upokorzony w ostatnim sezonie przez Orlando Magic, teraz chce rewanżu. Na drodze po swój pierwszy pierścień przystanków raczej nie będzie. Wreszcie dostał odpowiednich pomocników (Shaq O'Neal i Antawn Jamison), którzy choć nie grali jeszcze ze sobą wielu meczów, w play-off będą znacznym wzmocnieniem.
Bulls to zespół zaskakujący z fenomenalnym Derrickiem Rose'm, z żarłaczem pola trzech sekund Joakimem Noah. W regular season Byki dwukrotnie pokonały Cavs, moim zdaniem w play-off są w stanie wyszarpać tylko jeden mecz, u siebie.
Mój typ: 4:1.
Łukasz Cegliński: Magic są najlepszą drużyną ligi po lutowej przerwie na Weekend Gwiazd i nie widzę powodu, dla którego mieliby mieć problemy w serii z Bobcats. Lista potencjalnych przeciwników Dwighta Howarda pod koszem jest długa, ale brakuje jej jakości. Tyson Chandler, Theo Ratliff, Nazr Mohamed i DeSagana Diop razem zdobywają po 19,2 punktu i 17,1 zbiórki na mecz. Sam Howard ma odpowiednio 18,3 i 13,2, a na dodatek jest najlepszym obrońcą ligi.
Bobcats też są nieźli w obronie? To prawda, ale raczej nie zaskoczą tym czołowego ataku ligi. Poza tym to przecież Magic bronią najlepiej - Mickael Pietrus i Matt Barnes poradzą sobie i z rzucaącym Stephenem Jacksonem i z dynamicznym Geraldem Wallace'em.
Mój typ: 4:0.
Michał Owczarek: Bardzo ciekawa seria. Magic są zdecydowanym faworytem, patrząc na końcówkę sezonu, gdy wygrali 15 z 16 ostatnich meczów można spodziewać się, że po Bobcats przejadą się jak walec. Dwight Howard po drugiej stronie nie ma godnego rywala i to może okazać się decydujące dla losów serii.
Myślę, że tak szybko się to nie skończy z dwóch powodów. Po pierwsze, sterowana przez Larry'ego Browna obrona potrafi zatrzymać rzucających dużo z dystansu Magic. A po drugie, Bobcats mają wreszcie strzelca, który w końcówka potrafi oddawać pod presją decydujące rzuty. Stephon Jackson wygra być może dwa mecze Bobcats, więcej nie da rady.
Mój typ: 4:2.
Łukasz Cegliński: Jedyna z ośmiu serii, w której oba zespoły nie mają najmniejszych szans na tytuł. Nawet Celtics - przy pełnym zdrowiu i wielkiej mobilizacji - mogą widzieć ich cień, a i Phoenix Suns czy Denver Nuggets nie wyglądaliby z pierścieniami tak egzotycznie jak koszykarze Hawks i Bucks.
Atlanta ma bardzo solidny i doświadczony skład, na dodatek grający ze sobą od kilku lat. Wielką wartością jest świetny zmiennik Jamal Crawford, który dopiero po dziewięciu latach w NBA zadebiutuje w play-off.
Bucks, gdyby grali z Andrewem Bogutem, mogliby jednak sprawić niespodziankę. Bez kontuzjowanego środkowego będzie im bardzo ciężko wygrać w Atlancie, gdzie Hawks przegrali zaledwie siedem razy.
Mój typ: 4:1.
Michał Owczarek: Andrew Bogut. A w zasadzie brak Andrew Boguta - to główny powód dlaczego moim zdaniem grający bardzo dobry sezon Bucks zagrają jeszcze tylko pięć meczów. Australijski środkowy na swoich schorowanych, ale w tym roku wyjątkowo wytrzymałych plecach, zaprowadził zespół do play-off. Jego brak będzie bardzo widoczny.
Hawks mają spory arsenał w rezerwie, wydaje mi się, że nie będą musieli wytoczyć wszystkich dział, by serię wygrać. Raz się jednak potkną.
Mój typ: 4:1.
Łukasz Cegliński: Gdyby sezon trwał dwa tygodnie dłużej to możliwe, że obie drużyny zamieniłyby się miejscami. Celtics przegrali siedem z ostatnich 10 spotkań, Heat zakończyli rozgrywki wynikiem 18-4. Trzeba jednak zauważyć, że rywali mieli słabych.
Celtics są dla mnie największą zagadką w play-off - znakomity zestaw weteranów plus Rajon Rondo i Kendrick Perkins teoretycznie powinien Heat wyeliminować łatwo, ale w praktyce wszystko będzie zależało nie tyle od umiejętności, co od sił doświadczonych graczy z Bostonu. Czy młodsi rywale będą w stanie postawić Celtics twarde warunki fizyczne? Czy Dwyane Wade dostanie wsparcie w ataku?
Celtics od dwóch lat mają problemy w pierwszej rundzie play-off i teraz może być podobnie.
Mój typ: 4:3.
Michał Owczarek: Dwayne Wade dał się w tym sezonie Celtics mocno we znaki. Rzucał prawie jedną trzecią punktów swojego zespołu w trzech starciach z Bostonem i podobnie będzie w tej serii. Jednak sam Wade to za mało. On potrafi dokonywać rzeczy wielkich, samemu wygrywać mecze, ale jednak przeciwko tak doświadczonej firmie serii nie wygra.
Co by nie mówić o Celtics, że starzy, że ich czas już powoli mija, to jednak doświadczenie jest po ich stronie. Ja będę się bacznie przyglądał Rajonowi Rondo. On w zeszłorocznym play-off fenomenalnie eksplodował, liczę na kolejny wybuch w tym roku.
Mój typ: 4:2.
Łukasz Cegliński: Thunder jest rewelacją sezonu, a Kevin Durant to koszmar dla obrońców, ale nie spodziewam się sensacji. I to nawet pomimo widocznych słabości Lakers, którzy mieli kiepską końcówkę sezonu. Ławka nie wspiera liderów, pod znakiem zapytania stoi forma Andrewa Bynuma, w nienajlepszej jest obolały Kobe Bryant. Na dodatek rozgrywającym Lakers wciąż jest Derek Fisher, którego dynamiczny Russell Westbrook powinien kilka razy wgnieść w parkiet.
Ale to Lakers pewnie wygrali konferencję i to Lakers są mistrzami NBA, podczas gdy Thunder ma tylko trzech zawodników, którzy grali w play-off (drugoplanowi Nenad Krstić, Nick Collison, Thabo Sefolosha). Pau Gasol i Lamar Odom nawet bez Bynuma powinni mieć przewagę pod koszem, a Ron Artest pokaże Durantowi, że w play-off nie każde uderzenie łokciem to faul. Chociaż piorun też w mistrza trzaśnie.
Mój typ: 4:2.
Michał Owczarek: Mam takie przeczucie, że Oklahoma City Thunder łatwo tej serii nie oddadzą. Wydaje mi się, że każdy mecz może się w tej serii rozstrzygnąć w samej końcówce, w ostatniej akcji, jednym rzutem. Thunder pokazali w tym sezonie, że są gotowi do gry na najwyższym poziomie, że wyciągają wnioski. Gra w play-off będzie dla nich kolejnym etapem nauki.
Lakers zawodzą, mieli fatalny koniec sezonu (nie tylko ze względu na porażki, ale też na styl gry), ale z Thunder powinni sobie dać radę, choć z kłopotami. Kobe Bryant rzucił kilka fenomenalnych gamewinnerów, teraz włączy swój tryb play-off i pociągnie Lakers do drugiej rundy.
Mój typ: 4:2.
Łukasz Cegliński: Najciekawsza rywalizacja pierwszej rundy - zmierzą się w niej dwa zespoły, dla których ten sezon jest prawdopodobnie ostatnim z szansą na mistrzostwo w takim składzie.
Spurs mieli bardzo dobrą drugą połowę sezonu - jeszcze bez Tony'ego Parkera zdecydowanie wygrywali w Bostonie i Los Angeles, pokonali też Orlando i Cleveland. W świetnej formie jest Manu Ginobili, nieźle grają zawodnicy drugoplanowi. Tylko czy Ginobili i Tim Duncan wytrzymają mordercze tempo play-off?
Duncan będzie walczył z twardym duetem Eric Dampier - Brendan Haywood, Richard Jefferson będzie miał naprzeciw niedocenianego jako obrońcę Shawna Mariona. Kluczowe dla Spurs może być to jak Parker będzie sobie radził z Jasonem Kiddem, ale koledzy Francuza muszą znaleźć sposób też na ofensywne trio Dirk Nowitzki, Caron Butler, Jason Terry.
Mój typ: 4:3.
Michał Owczarek: Będzie siedem meczów. W ostatnim stawiam na Dallas. Mavericks stworzyli w tym sezonie naprawdę dobry zespół. Zmiany jakich dokonali jeszcze w zimie (Butler, Haywood) wzniosły ich na kolejny poziom, dlatego też skończyli na drugim miejscu. Te play-off to dla Mavs być albo nie być.
Spurs się na początku rozsypali, ale po przerwie na Mecz Gwiazd złapali drugi oddech. Fenomenalnie grał ostatnio Manu Ginobili, on w tej serii będzie trudny do powstrzymania. Jeśli spojrzeć na doświadczenie w Spurs w play-off, trudno znaleźć drugi taki zespół. Wydaje się, że czas Tima Duncana i spółki chyba już minął. Choć nie będę bardzo zdziwiony, jeśli się pomylę.
Mój typ: 4:3.
Łukasz Cegliński: Suns bardzo dobrze korzystają w tym sezonie z przewagi własnego boiska, ale prawdziwą przewagę dają im dwójkowe akcje Steve'a Nasha z Amare Stoudemire'em. Zagrania dwóch gwiazd dają drużynie tyle możliwości, że zatrzymanie ataku Suns bywa bardzo trudne.
Drużyna z Phoenix ma też lepszą drugą piątkę niż Blazers, w której błysnąć potrafi solidny Goran Dragić, a fałszywy środkowy Channing Frye wyciąga wysokich na obwód i trafia im sprzed nosa za trzy.
Blazers należy się szacunek za 50 zwycięstw pomimo szeregu kontuzji kluczowych graczy, ale drużyna Nate'a McMillana nie ma w tej chwili aż tylu atutów, aby wyeliminować Suns. Nawet jeśli zdolny do gry okaże się lider Blazers Brandon Roy.
Mój typ: 4:2.
Michał Owczarek: Jeśli Blazers doprowadziliby do meczu numer siedem, mieliby szansę na awans. Uważam, że nie doprowadzą. Choć ekipa z Portland broni fenomenalnie, potrafi zatrzymać najbardziej kompletne ofensywnie drużyny w lidze, to brak Brandona Roy'a będzie bolesny. Taki strzelec w play-off jest niezbędny.
Suns to zespół, który został przeze mnie niedoceniony w typowaniu regular season. Steve Nash kolejny raz mnie pozytywnie zaskoczył, a to co ostatnio grają Suns napędzani przez Kanadyjczyka jest piekielnie skuteczne i aż chce się oglądać.
Mój typ: 4:2.
Łukasz Cegliński: Szykuje się siedmiomeczowa seria, w której oba zespoły będą wygrywać u siebie. Najważnieszym atutem Nuggets jest posiadanie dwóch zawodników (Chauncey Billups, Carmelo Anthony), którzy o wyniku potrafią przesądzać indywidualnymi akcjami. W Jazz niemal wszystko zależy za to od Derona Williamsa i tego jak funkcjonuje system.
Z drużyną Jerry'ego Sloana nigdy nie wygrywa się jednak łatwo - Jazz mogą mieć przewagę wśród podkoszowych, bo Carlos Boozer, Mehmet Okur i Paul Millsap to nieco wszechstronniejszy zestaw niż Nene Hilario, Kenyon Martin i Chris Andersen. Plusem zespołu z Salt Lake City będzie też sam Sloan, który ma znacznie większe doświadczenie niż Adrian Dantley zastępujący trenera Nuggets George'a Karla.
A może szalę na korzyść Nuggets przechyli superrezerwowy J.R. Smith? W Jazz nie ma zawodnika, który daje drużynie takiego kopa z ławki.
Mój typ: 4:3.
Michał Owczarek: Gdyby to Jazz mieli przewagę własnego parkietu, wybór byłby prostszy. Jazz w drugiej połowie sezonu pokazali fantastyczny basket, Derron Williams stał się liderem z krwi i kości, ale cały czas mam wątpliwość czy zespół potrafi grać poza własną halą. Moim zdaniem raz w Denver są w stanie wygrać i to wystarczy.
Wielki znak zapytania postawiłem przy Nuggets. Czy są w stanie wygrać serię bez trenera George'a Karla? W ostatnich meczach sezonu, bez Karla na ławce Nuggets grali źle, niektórzy nawet twierdzą, że koszmarnie. Choć Carmelo Anthony i Chauncey Billups mają możliwości wygrywania meczów, mają doświadczenie z zeszłorocznego play-off, to jednak brak trenera Karla będzie kluczem do porażki w pierwszej rundzie.
Mój typ: 2:4