Gortat zagrał z Pacers aż 18 minut, bo ogromne problemy z faulami miał lider Magic Dwight Howard. Już w czwartej minucie meczu Polak pojawił się na parkiecie. Początkowo Gortat miał spore problemy z grającym we wtorek bardzo dobrze Royem Hibbertem, ale później złapał rytm. Najpierw rzucił punkty spod kosza po podaniu Rasharda Lewisa, później podał do niepilnowanego na obwodzie Matta Barnes, który z czystej pozycji trafił trójkę, a chwili później trafił z półdystansu. Magic w tym czasie odrobili pięć punktów straty i wyszli nawet na prowadzenie (19:18). Gortat jeszcze przed końcem kwarty po swoim drugim faulu wrócił na ławkę.
Polak wrócił do gry w drugiej kwarcie i był jednym z lepszych zawodników Magic. Dobił niecelny rzut Vince'a Cartera, a w końcówce pierwszej połowie wsadził piłkę po podaniu nad kosz od Jameera Nelsona. W drugiej połowie Gortat wszedł pod koniec trzeciej kwarty i dobrze grał w obronie. Wymusił dwa rzuty z nieprzygotowanych pozycji, zablokował wchodzącego pod kosz Brandona Rusha, a Magic utrzymali bliski dystans do Pacers. W czwartej kwarcie Stan van Gundy postawił na Dwighta Howarda, ale w samej końcówce meczu, po szóstym faulu lidera Magic, znów sięgnął po Polaka.
To jeden z najlepszych meczów Gortata w sezonie. W sumie w 18 minut rzucił osiem punktów na dobrej skuteczności (4/5 z gry), miał osiem zbiórek (trzy w ataku), asystę, przechwyt, blok, dwie straty i trzy faule. To pierwszy mecz środkowego z Łodzi z ośmioma zbiórkami od połowy listopada, kiedy Magic przegrali z Cavaliers.
Magic, jeden z najbardziej ofensywnych zespołów w lidze, mieli ogromne problemy w ataku. Bardzo słabo zagrali znowu Rashard Lewis i Vince Carter. Obaj w trzecim meczu z rzędu nie przekroczyli 10 zdobytych punktów. Spore problemy z faulami i obroną Pacers miał Dwight Howard, który mecz zakończył z 11 punktami i 15 zbiórkami.
- Gramy w tej chwili okropnie. W ataku zupełnie sobie nie radzimy, nie trafiamy. Muszę się dokładniej przyjrzeć wszystkiemu, grać różnymi zawodnikami, nie wiem. Coś u nas nie funkcjonuje - mówił po meczu trener Van Gundy.
Przez cały mecz minimalnie prowadzili Pacers. Na początku czwartej kwarty po dwóch trójkach z rzędu (Williams i Reddick) doprowadzili do remisu (68:68), ale wyjść na prowadzenie nie byli w stanie, bo gospodarze wzmocnili obronę. Ważne rzuty trafiali Dunleavy, Head i Rush, a Pacers szybko odskoczyli na około 10 punktów i utrzymali przewagę do końca.
Magic przez cały mecz nie potrafili zatrzymać Roya Hibberta. Środkowy Pacers rzucił 26 punktów, miał osiem punktów i to on wyfaulował Dwighta Howarda. Po 16 punktów dla Magic zdobyli Jameer Nelson i Mickael Pietrus.
Magic przegrali drugi mecz z rzędu i trzeci w ostatnich pięciu. W Konferencji Wschodniej są z bilansem 24-10 na trzecim miejscu, za Celtics i Cleveland. W środę Magic po serii trzech meczów wyjazdowych zagrają u siebie z Toronto Raptors.
Charlotte - Chicago 113:108
Indiana - Orlando 97:90
Washington - Philadelphia 104:97
Milwaukee - New Jersey 98:76
Dallas - Detroit 98:93
Denver - Golden State 123:122
Memphis - Portland 109:105
Phoenix - Sacramento 113:109
LA Lakers - Houston 88:79
Rose zatrzymał Orlando Magic ?