NBA: Gortat w Blazers. Albo w Knicks. Tylko po co? "Orlando strzeliłoby sobie w kolano"

Marcin Gortat miał być rozchwytywany, ale na razie o transferze środkowego Orlando Magic do innego klubu cicho. - Odejdzie. Dni Gortata w Orlando są policzone - mówi nam Jorge Sierra z fachowego serwisu HoopsHype.com. Jon Nichols z najlepiej poinformowanego blogu o "Magikach" Third Quarter Collapse? - Gortata chętnie widziałoby u siebie kilka klubów. Ale Orlando wie, że gdyby wystawiło Polaka na sprzedaż, strzeliłoby sobie w kolano.

Kiedy 15 grudnia otwierało się okienko transferowe w najlepszej koszykarskiej lidze świata, portal Espn.com, tworząc listę zawodników, którzy będą cieszyć się największym zainteresowaniem innych klubów, na jednym z pierwszych miejsc umieścił Polaka. Ale minął już tydzień i potencjalnych kontrahentów nie widać. Dlaczego?

- Marcin pobiera sporą gażę [5,8 mln dolarów za sezon], a zespoły NBA mają limit wydatków na pensje zawodników. Dlatego Orlando nie może sobie ot, tak Gortata sprzedać. Może go wymienić, ale tego nie zrobi, bo lepszej alternatywy na wypadek kontuzji Dwighta Howarda po prostu nie znajdzie - pisze nam Marc Narducci z HoopsHype.com.

- A ja myślę, że Magic nie będą go trzymać, by grał po kilka minut w meczu - twierdzi z kolei Jorge Sierra. A co sądzi Jon Nichols z najlepiej poinformowanego blogu o "Magikach" Third Quarter Collapse? - Gortata chętnie widziałoby u siebie kilka klubów. Ale Orlando wie, że gdyby wystawiło Polaka na sprzedaż, strzeliłoby sobie w kolano. OK, ma świetnego Howarda, ale on musi mieć zastępcę. A Gortat z tego zadania wywiązuje się doskonale. Interes klubu ma się jednak nijak do pragnień Polaka. Bo "Polski Młot" zasługuje na to, by być kimś więcej niż tylko zmiennikiem - twierdzi.

Sam Gortat nie ukrywa, że ma już dość roli drugoplanowej. - Kocham ten klub, ale nie mam zamiaru wchodzić na parkiet na pięć minut - mówił niedawno dziennikowi "Orlando Sentinel". Gdyby zatem na horyzoncie pojawiła się jakaś oferta, Polak chętnie by z niej nie skorzystał. Kłopot w tym, że słowo "odchodzę" może powiedzieć dopiero wtedy, kiedy zgodzi się na to klub. - No, chyba że rzuci koszykówkę. Ale czy ktokolwiek widział gracza, który rezygnowałby z takich zarobków? - śmieje się Narducci. Bo wszystkie karty w ręku tak naprawdę ma menedżer "Magików" Otis Smith. A ten twardo obstaje przy swoim, że nikogo się nie pozbędzie.

Czyli sprawa przesądzona? Niekoniecznie. Sam Gortat przyznaje, że ze Smithem tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Przekonaliśmy się o tym w lipcu, kiedy ofertę wydawałoby się nie do odrzucenia dało Dallas Mavericks. Właściciel klubu Mark Cuban zdecydował się podpisać z Polakiem pięcioletni kontrakt na zawrotną sumę 34 mln dolarów. Nikt się nie spodziewał, że menedżer "Magików" wyrówna ofertę. A jednak i Polak, zamiast grać regularnie w pierwszej piątce w Dallas, jest dziś jednym z najdroższych rezerwowych w lidze, grającym średnio zaledwie 13,3 minuty w meczu. Nawet jeśli Cuban nie zraził się i wciąż chce sprowadzić Gortata, to według prawa NBA nie może tego zrobić w bieżącym okienku transferowym. Pozostałe kluby na składanie ofert mają czas do 18 lutego.

- I nic się nie wydarzy. Za to latem nazwisko Gortata będzie na ustach wielu menedżerów - ocenia Nichols. W to, że Smith puści w lutym Gortata, przestali też wierzyć bukmacherzy. W październiku firma Unibet wystawiła zakład: czy Gortat opuści Magic przed końcem lutego 2010 roku? Dziś tej oferty już nie ma. Można stawiać na to, czy Polak w ogóle pożegna się z Orlando przed końcem sezonu. Na "tak" i "nie" współczynnik jest identyczny - 1,8.

NBA: Gortat zmieni klub w tym oknie transferowym? Dla "Metra":

Jorge Sierra, redaktor naczelny portalu HoopsHype.com: - Moim zdaniem dni Gortata w Orlando są policzone. Powinien odejść jeszcze w tym okienku transferowym. Jaki klub trzymałby zawodnika z takim wynagrodzeniem, żeby go wpuszczać na pięć minut w meczu? To nielogiczne. W najgorszym wypadku Polak zagra w Orlando do końca sezonu i zostanie sprzedany w lecie. W przyszłym sezonie już go wśród "Magików" nie widzę. Trudno powiedzieć, czy klub będzie w stanie znaleźć równie dobrego zmiennika dla Howarda, za to Gortat pomógłby niejednej drużynie. Pomocy potrzebuje np. Portland Trail Blazers. Greg Oden nie zagra do końca sezonu, bo nabawił się poważnej kontuzji. Niestety, jego zmiennik Joel Przybilla gra zbyt podobnie do Gortata. Polak świetnie pasowałby za to do New York Knicks. Chociaż jego wynagrodzenie jest zbyt duże w stosunku do oczekiwań klubu. Jest jeszcze Toronto Raptors, które szuka silnego, szybkiego faceta. Takim Gortat na pewno jest i świetnie by się tam odnalazł.

Michał Pacuda, Probasket.pl: - Magic nie potrzebują oddawać Gortata. Dostali pozwolenie od właściciela klubu na wydanie większych pieniędzy po to, aby zbudować skład na mistrzostwo. Gortat mimo wysokiego kontraktu jest rezerwowym, ale jego gra w play-offach przeciwko Celtics lub Cavaliers może okazać się bezcenna. Howard może mieć problemy w obronie przeciwko np. Shaqowi, wtedy potrzebny jest Gortat, i chyba dlatego Orlando zatrzymali Polaka w składzie. Nie z myślą o grze w sezonie zasadniczym, ale o najważniejszych meczach w play-offach. Marcin w przynajmniej 10 drużynach z 30 w NBA miałby szansę na grę w pierwszej piątce, więc jeśli nie odejdzie z Magic teraz, to zapewne stanie się to latem, po sezonie. Za dobrego środkowego Magic mogą otrzymać bardzo dobrego skrzydłowego lub obrońcę. Należy pamiętać, że dobry środkowy jest rzadkością - dużo trudniej o solidnego centra niż choćby skrzydłowego. Dlatego Gortat ze względu na pozycję, na której gra, jest łakomym kąskiem dla wielu drużyn, którym brakuje środkowego.

Plaza i Pascual sugerowani na trenera kadry koszykarzy ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.