NBA: Marcin Gortat wypalony

Marcin Gortat gra więcej, ale gorzej niż w poprzednim sezonie. - Fizycznie mam lepsze i gorsze dni, jestem też wypalony psychicznie - mówi rezerwowy środkowy Orlando Magic, który znalazł się w patowej sytuacji

W czwartek jedyny Polak w NBA zagrał cztery minuty przeciwko Utah Jazz (Magic przegrali na wyjeździe 111:120). Zebrał dwie piłki w obronie, trzy razy sfaulował. W ostatnich siedmiu spotkaniach Polak grał średnio po 7 min - zdobywał po 1,4 punktu, ma 1,8 zbiórki, niecałe pół bloku, ale ponad dwa faule na mecz. To słabe osiągnięcia.

- Marcin nie gra na poziomie z poprzednich rozgrywek - mówi trener Magic Stan Van Gundy. - Nie zbiera i nie biega tak jak wtedy, nie ma już tak wielkiej energii. Nie chcę jednak przez to powiedzieć, że gra słabo. Marcin nam bardzo pomaga.

NBA: Gortat nie jest 'Robinem' dla 'Batmana' Howarda Problem polega na tym, że Gortat nie pomaga drużynie tak, jak by mógł. Polak liczył, że po udanej końcówce poprzedniego sezonu i podpisaniu wielomilionowego kontraktu wykona kolejny krok w karierze. Tymczasem o jego słabej formie pisaliśmy na Sport.pl już na początku sezonu. W pierwszych dziewięciu spotkaniach Polak grał średnio po blisko 20 min, zaliczał po kilka punktów i zbiórek w każdym meczu, ale wiele do życzenia pozostawiała jego skuteczność oraz gra w obronie. Zawodził nawet mimo że jego rola zmiennika Dwighta Howarda jest niewielka i ogranicza się do zbiórek i obrony.

Gortat jest zmęczony. Po długim sezonie NBA zakończonym grą w finale organizował treningi dla dzieci w Polsce, przygotowywał się z kadrą do EuroBasketu, w którym grał po ponad 30 min w każdym meczu, a po powrocie na Florydę od razu trafił na obóz przygotowawczy Magic. - Trudno jest mi to wszystko wytrzymać fizycznie - mam lepsze i gorsze dni. Jestem też wypalony psychicznie - przyznaje koszykarz. W grudniu gra niewiele, bo po wyleczeniu urazów i dyskwalifikacji wrócili do drużyny wysocy Ryan Anderson i Rashard Lewis. Lepiej zaczął grać Howard, który na początku sezonu popełniał wiele fauli, co dawało możliwość gry Polakowi.

Gortat nie wykorzystał szansy. Coraz częściej siedzi na ławce i delikatnie zaczyna skarżyć się na swoją rolę. - Kocham ten klub, ale nie mam zamiaru być zmiennikiem na pięć minut w meczu. Wiem, że w innej drużynie mógłbym pełnić ważniejszą funkcję - mówił dziennikarzom. W przerwie letniej bardzo liczył na przejście do Dallas Mavericks, którzy nie tylko zaproponowali mu kontrakt na 34 mln za pięć lat, ale obiecywali nawet grę w pierwszej piątce. Magic wyrównali jednak ofertę i zatrzymali Polaka na swojej ławce rezerwowych.

25-letni środkowy zapewnia, że nie ma zamiaru stawiać klubowi ultimatum: "Chcę grać albo odejść", ale chce porozmawiać z Van Gundym. - Jestem w 100 proc. przekonany, że trener mnie zrozumie i podejmie decyzję słuszną dla mnie i dla drużyny - powiedział koszykarz. - Mój agent porozmawia też z generalnym menedżerem Magic Otisem Smithem.

Transfer z udziałem Polaka będzie możliwy od wtorku, ale Smith stwierdził ostatnio, że jest z Gortata zadowolony i nie ma zamiaru zmieniać składu. Magic, którzy są w tej chwili trzecim najlepszym zespołem w NBA, po Los Angeles Lakers i Boston Celtics, chcą zdobyć mistrzostwo i potrzebują szerokiego składu ze sprawdzonymi zmiennikami na każdej pozycji. Transfer Polaka jest więc mało realny. Gortat zarabia 5,8 mln dolarów, ma szósty największy kontrakt w drużynie, ale także najwyższy poziom frustracji.

W sobotę mija równo rok od meczu w Phoenix, w którym Gortat musiał zastąpić kontuzjowanego Howarda. Początek poprzedniego sezonu przesiedział na ławce, ale na szansę był przygotowany - przeciwko Suns zdobył osiem punktów, miał sześć zbiórek i pokazał, że warto na niego stawiać. Do końca rozgrywek opuścił zaledwie dwa mecze, miewał spotkania świetne. W play-off zdobył 11 punktów i miał 15 zbiórek przeciwko Philadelphia 76ers, blokował LeBrona Jamesa, regularnie punktował w finale NBA.

W nocy z piątku na sobotę Magic grali właśnie w Phoenix...

Lakersi zdominowali sezon. Pobiją rekord Bulls ilości wygranych? Regres zamiast postępu

Osiągi Gortata z trwających rozgrywek są lepsze niż w poprzednim sezonie, ale trudno je porównywać, bo teraz Gortat gra przeciętnie o dwie minuty dłużej. Projekcja statystyk na całe 48 minut pokazuje jednak, że postępu nie ma.

"Nikogo nie obchodzi, że jest zmęczony" - mówi Van Gundy ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.