NBA. Magic wygrali z koszmarem z Detroit

Prowadzeni przez Dwighta Howarda Orlando Magic pokonali Detroit Pistons 110:103, czym zrewanżowali się za porażkę z wtorku. Marcin Gortat zdobył dwa punkty.

Pistons to dla Magic bardzo niewygodny rywal. Z ostatnich 26 meczów koszykarze z Florydy wygrali tylko pięć, większość we własnej hali. W piątek zwycięstwo też nie przyszło łatwo.

Magic prowadzili różnicą nawet 19 punktów (66:47 w trzeciej kwarcie), ale w końcówce znów było gorąco. Pistons w czwartej części meczu rzucili 35 punktów, odrobili większość strat, a liderzy Magic mieli problemy z faulami. Świetnie grający Dwight Howard oraz rzucający J.J. Reddick mieli po pięć fauli, a w trzeciej kwarcie kostkę skręcił Ryan Anderson i trener Stan Van Gundy miał ograniczone pole rotacji.

Magic opanowali kryzys, bo do gry włączyli się rezerwowi - Matt Barnes i Brandon Bass. To ich punkty w końcówce meczu pozwoliły gospodarzom utrzymać prowadzenie i wygrać z Pistons. - Nie graliśmy dziś zbyt dobrej obrony. Czasami gra się takie brzydkie mecze, a dziś brzydka była czwarta kwarta, ale dla nas liczy się tylko zwycięstwo - powiedział Howard, najskuteczniejszy zawodnik Magic, zdobył 22 punkty i miał 12 zbiórek. Po 18 punktów dołożyli Matt Barnes i Jameer Nelson.

Marcin Gortat na tle dobrze grających kolegów niczym się nie wyróżnił. Zdobył tylko dwa punkty, z podania Jason Williamsa na samym początku drugiej kwarty, walczył w obronie. W niespełna 13 minut na parkiecie trafił jeden z dwóch rzutów, miał też po dwie zbiórki i dwa bloki.

W ekipie Pistons najskuteczniejszy był Charlie Villanueva - rzucił 28 punktów. Ekipa z Detroit znów zagrała bez swoich liderów - Richarda Hamiltona i Tayshauna Prince'a, ale na obwodzie dobrze spisywali się Ben Gordon (19 punktów) i Rodney Stuckey (20 punktów).

W niedzielę Magic zagrają na wyjeździe z Oklahoma City Thunder, ale trener Van Gundy znów będzie musiał dokonać zmian w pierwszej piątce. W trzeciej kwarcie meczu z Pistons kostkę skręcił Ryan Anderson i jeszcze nie wiadomo, czy będzie zdolny do gry w niedzielę. Anderson wskoczył do wyjściowego składu Magic na okres zawieszenia Rasharda Lewisa (kończy się za cztery mecze) i spisywał się bardzo dobrze. W pięciu pierwszych meczach był drugim strzelcem drużyny - zaraz po Howardzie. Niepewny jest też występ Vince'a Cartera, który nie wyleczył jeszcze kontuzji kostki.

Orlando Magic - Detroit Pistons 110:103 Kwarty: 40:23, 18:20, 24:25, 28:35.Orlando: Howard 22, Barnes 18 (1), Nelson 18 (1), Reddick 16(3), Anderson 11 (2) oraz Bass 13, Williams 7 (1), Pietrus 3, Gortat 2.Detroit: Villanueva 28 (1), Stuckey 20 (1), Gordon 19,Jerebko 9, Wallace 2 oraz Daye 11 (1), Bynum 7 (1), Mxiell 5, Brown 2, Wilcox 0.

Lakersom brakuje centymetrów ?

Copyright © Agora SA