Jak Marcin Gortat w NBA ewoluuje

Marcin Gortat zapewne podpisze milionowy kontrakt z nowym klubem NBA. Ale musi pamiętać, że wraz z postępem finansowym pojawiają się przed nim nowe wyzwania

Zobacz Gortata na żywo - weź udział w konkursie ?

Relacja na żywo od ok. 1:30 w Sport.pl. Blogujcie, komentujcie, twitujcie, blipujcie i mailujcie na zczuba.pl i zczuba@g.pl - zróbmy relację z meczu razem!

W sierpniu poprzedniego roku, po wysłuchaniu Marcina Gortata opowiadającego o swojej trudnej drodze do NBA, w głowie kołatały mi jego słowa: ciężka praca, wyrzeczenia, uzależnienie od koszykówki, parcie do celu. Oglądając Gortata w finale, widzę, że 25-letni Polak jest bliski osiągnięcia tego, co sobie założył na tym etapie kariery. W kończącym się sezonie był w Orlando Magic nisko opłacanym jak na standardy ligi rezerwowym, ale duże pieniądze i poważne minuty na parkiecie w NBA są na wyciągnięcie ręki. Zasłużenie - Gortat wykonał wielką pracę. Doceniają go takie legendy NBA jak Kareem Abdul-Jabbar i Patrick Ewing. Ale razem z postępem finansowym i sportowym przed Gortatem pojawiają się nowe wyzwania.

22 mln za cztery lata proponują ponoć Polakowi Los Angeles Clippers, złożenie oferty w wysokości pięciu milionów rocznie rozważają New York Knicks, w gronie zainteresowanych Polakiem wymienia się czołowe kluby NBA z Teksasu - San Antonio Spurs i Dallas Mavericks. Korespondencja z Orlando: Lakers mistrzami NBA! Przed Gortatem zmiana klubu

Los Angeles, Nowy Jork, Dallas, San Antonio - większe rynki, większe zagrożenia. Większe role - większa odpowiedzialność. Większe pieniądze - większe pokusy. Większe błędy - większe konsekwencje.

Gortat do poważnej gry w NBA wszedł w połowie grudnia i od tamtej pory regularnie pojawia się w orbicie zainteresowań fachowców. "Pasuje do niego przydomek "Polski Młot", bo Gortat przybije w lecie całkiem dobrą umowę" - pisze o Polaku ekspert ESPN Chris Sheridan.

Wszystko wskazuje na to, że Gortat milionerem już jest. Z pensją w granicach pięciu milionów dolarów stanie się drugim najlepiej zarabiającym polskim sportowcem po Robercie Kubicy (BMW Sauber płaci mu ok. 10 mln euro). Sęk w tym, jakim Gortat będzie koszykarzem - czy za ogromną podwyżką pójdzie postęp sportowy?

Ostatnie tygodnie Polaka w NBA to znakomity mecz z Philadelphia 76ers (11 punktów i 15 zbiórek), ale i krytykowanie trenera Stana Van Gundy'ego na łamach prasy. Świetna skuteczność w zaciętej serii z Boston Celtics (12/13 z gry), a potem świetne bloki na LeBronie Jamesie z Cleveland Cavaliers, ale i buńczuczna reakcja na pretensje Reeboka. Koncern obuwniczy domagał się od Polaka zasłonięcia tatuażu kojarzonego z konkurencyjnym Nike, a ten odparł, że za mało mu płacą, aby tego żądać.

Niezłe epizody w finale przeciwko Los Angeles Lakers przyćmiły opowieści o podrasowanym za kilkadziesiąt tysięcy dolarów bmw M5. - Chyba muszę mu powiedzieć, żeby zwolnił - pół żartem, pół serio mówił Ewing.

Gortat polubił zainteresowanie mediów, zaczął błyszczeć. - Jeśli zdobędziemy mistrzostwo, będę mógł kandydować na prezydenta mojego kraju - powiedział amerykańskim kolegom po awansie do finału. Jako dziennikarz na takie historie czekam i wykorzystuję je w swoich artykułach. Ale jako dziennikarz muszę też postawić pytania: czy Gortatowi uderzyła do głowy woda sodowa? Czy stał się zbyt pewny siebie poza boiskiem?

- W ciągu ostatniego sezonu nabrał pewności siebie, ale to naturalne - każdy zawodnik, który regularnie dostaje minuty na parkiecie, przekonuje się o swojej wartości - mówi Adonal Foyle, 34-letni weteran z Orlando Magic. Foyle, który wykształcił się na psychologa sportu, a w NBA nazywany jest "człowiekiem renesansu", dodaje: - Jako człowiek Gortat wciąż ewoluuje, wciąż szuka swojej ścieżki. Droga, którą pokonał w ciągu dwóch lat - od zawodnika, który siedzi za ławką rezerwowych, do gracza, który jest tuż za Dwightem Howardem - jest niesamowita.

- Ale NBA wymaga pewnych trudnych rzeczy - jedną z nich jest to, że trzeba ostrożnie tworzyć obraz własnej osoby poza boiskiem - zaznacza Foyle. - Myślę, że Marcin zrozumie z końcem sezonu, że nie warto tworzyć pozaboiskowego zamieszania wokół swojej osoby ponad to, którego doświadcza się na parkiecie. Musi zrozumieć, że im mniej się o nim mówi, tym lepiej.

To będzie szczególnie ważne w Nowym Jorku lub Los Angeles. Tam dziennikarze nie wybaczają - w Orlando Gortat mógł sobie pozwolić na beztroskie stwierdzenia: "Ja muszę stąd odejść", tuż przed meczem nr 4 czy na jeżdżenie ryczącym samochodem po centrum miasta tuż po przegranym na własne życzenie spotkaniu z Lakers. W Nowym Jorku media wykorzystają przeciw niemu każdą nadprogramową zmianę opon, jeśli Polak będzie miał kłopoty na boisku. Jeśli parkiet negatywnie zweryfikuje możliwości wysoko opłacanego Gortata, to "Polski Młot" szybko może się zmienić w "Polską Kiełbasę".

25-letni środkowy wciąż jest dopiero materiałem na zawodnika NBA, o którym będzie można powiedzieć "ustabilizowany". - Jest dobrze przygotowany fizyczne i ma chęć do pracy. Poświęca swój czas koszykówce i z takim podejściem wszystko jest możliwe - mówi o Gortacie Ewing.

Ale NBA to nie tylko boisko, to także życie w szatni. W trakcie finału Polak dostał reprymendę od gwiazdora Howarda i doświadczonego Foyle'a. O pierwszym powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że ma droższy, ale słabszy samochód niż on. Gortat, a o drugim wspomniał, że kupuje na własność wyspy. Obaj koszykarze, przez większość czasu uśmiechnięci od ucha do ucha żartownisie, mieli poważne miny. - Przypomnieliśmy mu, że w NBA obowiązuje niepisane prawo, które mówi, że publicznie nie rozmawia się o pozaboiskowych sprawach innych zawodników. Zawsze staram się wykorzystać okazję do nauczenia czegoś Marcina, bo to dobry chłopak. My naprawdę go lubimy, on ma dobre serce - mówi Foyle.

Ale nie wszystkie zespoły funkcjonują tak jak Orlando Magic. 23-letni Howard ma największe muskuły w NBA i kilkadziesiąt milionów dolarów na koncie, ale bliżej mu do rozbawionego nastolatka niż twardziela rządzącego drużyną. Zarabiający grosze Gortat jest dla niego młodszym bratem z racji stażu w lidze, kolegą do żartów z racji przyjaznego usposobienia. Rywalizacja między środkowymi jest umowna - pozycja Howarda jest niepodważalna. Polak nigdy jej nie zagrozi.

Ale co będzie w drużynie, w której pod sufitem szatni ścierają się "gangsterskie" ego koszykarzy zazdrosnych o swoje pensje i walczących o minuty na boisku? O Magic wiadomo, że to zespół żartownisiów, który z tego względu jest w NBA wyjątkowy. W każdym innym klubie Polakowi będzie znacznie trudniej.

Oczywiście, Gortat jest walczakiem, chłopakiem z łódzkich Bałut, który niejednokrotnie pokazał, że determinacją i ciężką pracą pokona największe przeszkody i przetrwa chwile zwątpienia. Na boisku nie ma dla niego niezwyciężonych rywali, ale przeciwnicy czają się nie tylko pod koszem. - Reebok kazał zasłonić mu tatuaż Michaela Jordana? No proszę, ale historia - z sarkazmem skomentował Gortatowy Reebokgate dziennikarz "New York Times" Mike Wise. - Nigdy nie rozumiałem zawodników, którzy tatuują sobie sylwetki innych koszykarzy. No, ale to chyba ten jedyny moment, w którym o Gortacie jest w finale głośno - dodał znany publicysta.

Gortat wie, dlaczego znalazł się w NBA, dlaczego jest chwalony za postępy: - Ciężko pracowałem i starałem się wykorzystać pomoc ludzi, których miałem dookoła. Unikałem kłopotów, które czyhają na zawodników NBA - kobiet, nocnych klubów, wyścigów samochodowych czy innych wypadków - mówi zawodnik.

Teraz czeka go wejście na kolejny szczebel kariery. Patrząc na to, jak pokonywał poprzednie, Gortat znów powinien dać sobie radę. Powinien.

Nawet 5,6 mln dolarów dla Gortata - twierdzi ESPN ?

Blog autorów Fruwając pod koszem - czytaj tutaj ?

Wieści prosto z Orlando - na blogu Łukasza Ceglińskiego ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA