Chłopak z Bałut nie przestraszył się Lakers

Marcin Gortat grał bardzo dobrze, ale liderzy Orlando Magic zawiedli. Drużyna Polaka przegrała pierwszy mecz finału NBA z Los Angeles Lakers aż 75:100.

Zobacz Gortata na żywo - weź udział w konkursie ?

Gortat wszedł na boisko w końcówce pierwszej kwarty i już pierwsze chwile historycznego debiutu Polaka w finale najlepszej ligi świata były obiecujące - rezerwowy środkowy Magic dobrze bronił przeciwko hiszpańskiemu mistrzowi świata Pau Gasolowi, zbierał i przechwytywał piłki. W drugiej kwarcie zdobył punkty wsadem i zablokował dwa rzuty rywali.

- Ten gość jest jednym z najbardziej niedocenianych graczy w lidze - tak w telewizji ABC komentował zagrania Polaka brat trenera Magic Jeff Van Gundy. A Gortat robił swoje bez cienia respektu dla gwiazd czołowego zespołu NBA, mimo że był to dopiero jego 97. mecz w lidze. Bryant zbliża się do tysiąca.

W grze Polaka nie było widać obawy przed popełnieniem błędu, ale on przecież nie zwykł się bać - Gortat na niebieskiej bransoletce na ręce ma napis "Baluty boy", a wiadomo, że chłopaki z tej łódzkiej dzielnicy do strachliwych nie należą. W mieście środkowego Magic mówi się nawet: "Bez pałki i noża nie podchodź do bałuciorza".

Rywale historii Bałut nie znają, więc pewnego siebie Gortata jeszcze nie doceniają. Nad rękami Polaka do kosza zdołali trafić tylko najlepsi z Lakers - Bryant, Gasol i Lamar Odom. Ale już czterech drugoplanowych koszykarzy gospodarzy nadziało się na bloki bałuciorza. Tylu czap nie miał nawet najlepszy obrońca NBA Dwight Howard, którego zmiennikiem jest Polak.

Gortat w ciągu 20 minut zdobył cztery punkty, miał osiem zbiórek, cztery bloki i dwa przechwyty. Był jednym z najbardziej efektywnych graczy drużyny, ale Polak nie jest jeszcze graczem, który decyduje o obliczu zespołu. Taktyka legła w gruzach wobec świetnej obrony Lakers - dominujący w serii z Cleveland Cavaliers Howard trafił tylko jeden rzut z gry, a z wymuszonych pozycji pudłowali Rashard Lewis i Hedo Turkoglu. Wynik rozstrzygnięty był już pod koniec trzeciej kwarty, kiedy gospodarze prowadzili 80:55.

Skoncentrowany na obronie Gortat z dumą opowiada amerykańskim dziennikarzom, że w jego Łodzi kibice zaczynają chodzić po ulicach w koszulkach Magic, żartuje, że jeśli zdobędzie mistrzostwo, to będzie mógł kandydować na prezydenta Polski, ale z Kobe Bryantem równać się nie może.

30-letni lider Lakers, który według magazynu "Forbes" jest 10. najbardziej popularnym celebrytą na świecie, w finałowym meczu nr 1 udowodnił, że na nagrodę MVP zasłużył co najmniej tak samo jak uhonorowany nią w tym sezonie LeBron James. W czwartek grał skutecznie, ale i pięknie.

Bryant świetnie zareagował na prowadzenie Magic 33:28 w połowie drugiej kwarty. Trafiał bez względu na pozycje i ustawienie obrońców, świetnie podawał, mobilizował kolegów i dobrze bronił. W czwartej kwarcie zablokował wyższego o 16 cm Gortata przy próbie wsadu. - Ja po prostu bardzo, ale to bardzo chcę zdobyć mistrzostwo - mówił.

Zdobył 40 punktów, miał osiem zbiórek i osiem asyst. Zagrał tak intensywnie, że jeden z komentatorów ESPN napisał: "Bryant wygląda jak Terminator, a to oznacza, że nie spocznie, dopóki nie skończy się film".

Z drugiej strony wszyscy zauważają, że Magic nie zagrają dwóch beznadziejnych spotkań z rzędu. - Nigdy nie mieliśmy tak złego meczu pod względem skuteczności - zauważył Howard, którego agresywna gra w ataku jest pierwszym warunkiem odmiany Magic w kolejnych spotkaniach. - Jesteśmy o wiele lepszym zespołem, niż pokazaliśmy - stwierdził trener Stan Van Gundy.

Jednak aby nawiązać walkę z faworytem, koszykarze z Orlando zamiast mówić, muszą grać. Mecz nr 2 odbędzie się w niedzielę ponownie w Los Angeles. Transmisja w Canal+ Sport od 1.45.

Los Angeles Lakers - Orlando Magic 100:75. Kwarty: 22 :24, 31:19, 29:15, 18:17. Lakers: Bryant 40, Gasol 16, Bynum 9, Fisher 9 (1), Ariza 3 (1) oraz Odom 11, Walton 9, Powell 3 (1), Farmar 0, Vujacić 0, Brown 0, Ilunga-Mbenga 0. Magic: Turkoglu 13 (1), Howard 12, Lewis 8 (2), Lee 7 (1), Alston 6 oraz Pietrus 14 (3), Nelson 6, Gortat 4, Redick 3 (1), Battie 2. Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 1-0.

Gortat zbierał pochwały - czytaj tutaj ?

Liczba trenera Lakers

10

 

Phil Jackson, który walczy o swój 10. tytuł w karierze trenerskiej, ma bilans 43-0 w seriach play-off, kiedy jego zespół wygrywał pierwszy mecz

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.