Magic i Gortat grają z Goliatem NBA

Dwa lata temu Kobe Bryant chciał uciekać z Los Angeles Lakers choćby na inną planetę. Teraz prowadzi legendarny zespół w finale NBA przeciwko Orlando Magic z Marcinem Gortatem w składzie. Relacja z pierwszego meczu od drugiej w nocy na Z czuba i Sport.pl.

Z czuba porównuje: Magic vs. Lakers ?

Jeśli zajrzeć w przeszłość obu klubów, to finał przypomina pojedynek Dawida z Goliatem. Klub z Orlando w swej 20-letniej historii awansował do niego po raz drugi. Lakers są w NBA od 1948 roku, o tytuł grają po raz 30., zdobywali go 14 razy.

Lakers przyciągali najwybitniejszych zawodników, szczęście mieli zwłaszcza do środkowych. Na przełomie lat 40. i 50. królował pod koszami George Mikan. Dwie dekady później rządził sprowadzony Wilt Chamberlain - rekordzista NBA, który zdobył 100 punktów w jednym meczu. Lata 80. to czas najlepszego strzelca w historii Kareema Abdula-Jabbara (38 387 punktów przy 32 292 Michaela Jordana). Wreszcie na początku XXI wieku do trzech tytułów poprowadził Lakers Shaquille O'Neal, który zresztą przyszedł z Orlando. Magic mają mniej argumentów niż Lakers. Będzie 4:2 dla LA

Historia sław na środkowych się nie kończy. Jerry West miał niewiarygodną umiejętność zdobywania punktów w decydujących momentach, a dzięki boiskowej elegancji jego sylwetka trafiła do logo NBA. Earvin "Magic" Johnson zrewolucjonizował grę na pozycji rozgrywającego z racji wzrostu (aż 206 cm) i talentu do niesamowitych podań pod nogą, za plecami, do tyłu i nad obręcz. Każde wykonywał z uśmiechem na ustach.

Efektowny styl Magica i spółki z lat 80. nazwany został "showtime" i do tego wzorca porównuje się każdą kolejną drużynę Lakers. Recenzują aktorzy, reżyserzy i piosenkarze oglądający mecze z pierwszych rzędów. Na czele z Jackiem Nicholsonem, który potrafi zbesztać sędziego.

Współczesność Lakers to Phil Jackson i Kobe Bryant. Wielki trener, który zdobył sześć tytułów z Chicago Bulls i trzy kolejne z Lakers, oraz zawodnik, który stylem gry przypomina Michaela Jordana. Kiedy zmieniał numer na koszulce z 8 na 24, część fanów tłumaczyła to chęcią "przebicia" Jordana i jego słynnego 23.

Bryant słynął z egoizmu, w 2006 roku zdobył 81 punktów w meczu z Toronto Raptors (od tamtej chwili ustępuje tylko Chamberlainowi). Potem się zmienił, w poprzednim sezonie został MVP ligi także dlatego, że jest coraz lepszym liderem. Szuka partnerów, pomaga im wznieść się na wyższy poziom, choć w końcówkach wciąż bierze sprawy w swoje ręce. Przegrywa rzadko.

Miewał także okresy, w których dawał znać o sobie jego trudny charakter: był skłócony z O'Nealem i Jacksonem. Dwa lata temu Bryant przeczytał w "Los Angeles Times", że szefowie klubu obwiniają go za odejście Shaqa do Miami. Wpadł w furię: - Chcę odejść. Gdziekolwiek, nawet na Plutona - powiedział w radiu. Kilka dni później fani nagrali go amatorską kamerą, kiedy radził im, aby kupowali koszulki Bulls. Sugerował, że przeniesie się do Chicago, o młodym środkowym Andrew Bynumie powiedział: - Władze klubu powinny kopnąć go w tyłek.

Bryant miał pretensje, że klub nie wymienił Bynuma na świetnego rozgrywającego Jasona Kidda. Udobruchał go Jackson, dla zawodników będący guru także poza parkietem - wyznawca buddyzmu i trener filozof, który w 2005 roku zaszył się na odludziu i napisał książkę pt. "Zespół szukający duszy" odsłaniającą kulisy skłóconych Lakers za czasów wspólnej gry Shaqa i Kobe'a. Szczególnie ostro potraktował w niej Bryanta, po czym podpisał z Lakers nowy, trzyletni kontrakt. - Życie jest za krótkie, żeby się obrażać. Phil jest świetnym trenerem i wciąż chcę się od niego uczyć - powiedział wtedy Bryant.

Kobe w sierpniu skończy 31 lat i, także dzięki Jacksonowi, jest bardzo dojrzałym zawodnikiem. Obok ma rozwijającego się Bynuma, doświadczonych Pau Gasola i Lamara Odoma, a więc trzon zespołu, który stać na kilka tytułów z rzędu. Lakers znów mogą wrócić do czasów świetności.

Są wielcy, ale w finale nie dostaje się punktów za historię. W Orlando usłyszą słynny okrzyk: "Beat LA!", który prześladuje ich co roku w play-off w obcych halach.

Więcej o historycznym finale NBA - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.