James i Cavaliers pod presją przed drugim meczem z Magic

Już w pierwszym meczu finału Konferencji Wschodniej Cleveland Cavaliers stracili przewagę własnego parkietu. Przegrali 107:106 z Orlando Magic Marcina Gortata i w meczu numer dwa to na nich ciąży większa presja.

Cleveland Cavaliers uchodzili wśród wielu ekspertów za murowanego faworyta w starciu z Orlando Magic. W sezonie zasadniczym mieli najlepszy bilans w całej lidze, przegrali tylko dwa mecze we własnej hali, a przez dwie pierwsze rundy play-off przeszli jak burza demolując Detroit Pistons i Atlanta Hawks.

W środę Magic jednak wypunktowali najsłabsze elementy Cavs i po celnej trójce Rasharda Lewisa w końcówce wygrali w Cleveland 107:106. Gospodarzom nie pomogło nawet 49 punktów LeBrona Jamesa (jeden z najlepszych meczów w karierze). Cavs nie mieli odpowiedzi na Howarda i chyba do piątkowego meczu jej nie znajdą. Zdaniem amerykańskich komentatorów o tym jak wielka jest dziura pod koszem Cavaliers świadczy to, że Marcin Gortat zdobywał punkty po wsadach. Magicy Gortata w finale NBA kosztem Kawalerzystów wielkiego LeBrona?

LeBron James zdaje sobie sprawę, że drugiego meczu przed własną publicznością przegrać już nie mogą. - Mecz numer dwa to dla nas ogromne wyzwanie. Nie chcemy jechać do hali rywala przegrywając w serii 0:2. W piątek musimy doprowadzić do wyrównania - mówi MVP sezonu zasadniczego.

Jamesowi nie można było nic zarzucić po meczu, nie można tego powiedzieć o jego kolega z zespołu. O ile w pierwszej połowie cały zespół zdobywał punkty, o tyle po przerwie cały ciężar gry spadł na barki LeBrona. Co więcej, Magic wykorzystywali niemal każdą lukę w obronie Cavaliers i trafiali raz za razem. - Nie da się wygrać meczu, jeśli rywal gra na twoim parkiecie i rzuca z taką skutecznością (55,1%). Zdajemy sobie sprawę, że Howarda nie zatrzymamy, ale resztę musimy wyłączyć z gry - dodał James.

Trener Cleveland Mike Brown przypomniał, że Cavs byli już w podobnej sytuacji przed dwoma laty. Wtedy przegrywali z Detroit Pistons 0:2, ale wygrali dwa kolejne mecze i zagrali w finale NBA. - Wszyscy muszą zrozumieć jedną rzecz. Jeśli nie wygramy tego meczu, to seria się nie kończy. Gra się dopóty, dopóki ktoś zwycięży w czterech meczach - mówi Brown.

Przed play-off Gortat ułożył scenariusz, który jak na razie się sprawdza. Magic w play-off wyeliminowali już Philadelphię76ers, pokonali mistrzów NBA Boston Celtics, a teraz grają z Cleveland. Na razie słowa Polaka się spradzają. Przed finałem konferencji Gortat przepowiadał dalej: - Podstawową rzeczą jest zwycięstwo z Cavaliers w pierwszym meczu na wyjeździe - rywale byliby pod presją i moglibyśmy to wykorzystać - znów miał rację.

To jednak dopiero początek serii do czterech zwycięstw i pamiętając historię rywalizacji z Celtics (Magic prowadzili 1:0 po wygranej na wyjeździe, a potem przegrywali 2:3) wciąż nie należy traktować zespołu Gortata jako faworyta. Ale zwycięstwo w meczu nr 1 to znak, że finał z udziałem Magic jest możliwy.

Mecz nr 2 odbędzie się w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego. Transmisja o 2.30 w Canal+ Sport.

Lakers z Nuggets już na remis - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA