Blog Łukasza Ceglińskiego. W nocy relacja na żywo ?
Siedem minut przed końcem meczu Magic zagrali agresywniej w ataku i zamiast rzucać z dystansu postawili na wejścia pod kosz - najpierw trafił Courtney Lee, a potem Rashard Lewis i było 72:67 dla gospodarzy.
Ale potem Paul Pierce zdobył sześć punktów w trzech kolejnych, niesamowitych akcjach i mistrzowie NBA prowadzili 73:72.
I właśnie tak mecz nr 6 wyglądał od początku - ob zespoły grały falami, a przeważał ten, który dłużej utrzymywał dobry moment. Pierwsze osiem punktów dla Magic zdobył Dwight Howard, który po poprzednim spotkaniu publicznie skarżył się, że dostaje za mało podań i oddaje za mało rzutów. Zaczął mocno, ale to Celtics prowadzili 13:8.
Fale przypływały i odpływały - a to w Celtics brylowali rezerwowi, a to punkty dla Magic seriami zdobywali Howard i Lewis. Potem dobry moment mieli rozgrywający i środkowy Celtics - Rajon Rondo zbierał piłki i podawał do kolegów (w sumie 19 punktów, 16 zbiórek i sześć asyst), a Kendrick Perkins (15 punktów, 10 zbiórek) pokazywał pod koszem manewry lepsze niż dość ograniczony w ataku Howard.
Celtics lepiej bronili i byli skuteczniejsi, ale ich przewaga nie przekraczała 10 punktów - w drugiej kwarcie obrońcy tytułu wygrywali 31:22, jednak Magic szybko zdobyli osiem punktów z rzędu. Potem zrobiło się 38:31 dla Celtics, lecz tuż przed przerwą był remis 44:44.
W trzeciej kwarcie w obozie Magic przez chwilę było nerwowo, bo goście prowadzili już 55:45. Trafiać zaczął jednak Howard, swoje pierwsze punkty zdobył Lee i po 36 minutach gospodarze przegrywali tylko 61:62. 22 punkty i 17 zbiórek miał wówczas Howard, który był najlepszym zawodnikiem Magic.
Ale w czwartej kwarcie środkowy zespołu znów nie dostawał podań i nie oddawał rzutów. Tym razem jednak Magic wygrali bez jego wkładu w ofensywę - Howard ani razu nie rzucał z gry do kosza, a jedyny punkt zdobył z wolnego. Trafiali jednak inni, w tym ci, którzy przez większość meczu zawodzili - Hedo Turkoglu i Rafer Alston.
Ten drugi, rozgrywający Magic, cztery minuty przed końcem, czyli tuż po popisach Pierce'a, przechwycił piłkę, a potem trafił za trzy na 75:73. Wyrównał Rondo, jedyny punkt dał Magic Howard, który potem sfaulował Pierce'a. Świetny strzelec Celtics stanął na linii wolnych i... spudłował dwa razy.
Alston trafił z wejścia i Magic prowadzili 78:75. Rondo próbował rzucać za trzy, ale jego próbę zablokował... niski Alston! Magic rozegrali akcję, którą celną trójką zakończył Turkoglu - było 81:75 i Celtics już się nie podnieśli. Turkoglu przed tym dobijającym rywali rzutem, miał 2/11 z gry...
Decydujacy, siódmy mecz odbędzie się w niedzielę w Bostonie. Jego zwycięzca awansuje do najlepszej czwórki NBA i w finale Konferencji Wschodniej zagra z Cleveland Cavaliers, którzy w play-off nie przegrali jeszcze ani jednego meczu.
Gortat gra przeciwko Celtics nie gorzej niż Howard
Orlando Magic - Boston Celtics 83:75. Kwarty: 22:25, 23:21, 16:16, 22:13. Magic: Howard 23, Lewis 20, Alston 11 (2), Turkoglu 7 (1), Redick 2 oraz Pietrus 11 (2), Lee 6, Johnson 3 (1), Gortat 0, Battie 0. Celtics: Rondo 19 (2), Pierce 17, Perkins 15, Davis 6, Allen 5 oraz Scalabrine 7 (1), House 6, Marbury 0. Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 3:3.
Zobacz zwycięstwo Magic Gortata na zczuba.tv ?