NBA: LeBron pogrążył Orlando Magic, epizody Gortata

Cleveland Cavaliers dzięki znakomitej grze LeBrona Jamesa w najważniejszych momentach, pokonali u siebie Orlando Magic 97:93. Marcin Gortat zagrał przez dziewięć minut.

Zczuba.tv: Gortat na ósemkę (wideo) ?

O występie 25-letniego środkowego z Polski nie można wiele napisać. Gortat grał na początku drugiej, a potem czwartej kwarty - w obu przypadkach jako zmiennik Dwighta Howarda. W pierwszym epizodzie oddał niecelny rzut po szybkim, ale nerwowym obrocie i zebrał dwie piłki w ataku.

W czwartej kwarcie Polak popełnił faul i dwukrotnie nie odnalazł się w zatłoczonej strefie podkoszowej - za pierwszym razem Cavaliers zebrali piłkę w ataku, a za drugim niewygodne podanie kozłem od Hedo Turkoglu wybił mu James.

Mecz czołowych drużyn NBA był bardzo ciekawy - zaczęło się od wyraźnego prowadzenia Cavaliers, którzy zbierali dużo piłek w ataku i zdobywali sporo punktów po dwójkowych akcjach Jamesa z Andersonem Varejao. Gospodarze, którzy we własnej hali przegrali w tym sezonie zaledwie jeden mecz, wygrywali w pierwszej kwarcie już 22:11.

Jednak Magic to najlepszy zespół Konferencji Wschodniej, jeśli chodzi o wyjazdy. W drugiej kwarcie kilka ważnych podań miał Turkoglu, a Mickael Pietrus zaczął trafiać z dystansu. Aktywniej w ataku zagrał też Howard.

W trzeciej kwarcie trafiać zaczął rozgrywający Rafer Alston - w ciągu 150 sekund zdobył osiem punktów i Magic prowadzili 61:57. Chwilę później, po jedynym koszu Howarda w drugiej połowie, punktach Courtney'a Lee i wolnych Turkoglu, goście wygrywali nawet 75:66.

Wówczas do gry włączył się Król James.

Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty lider Cavaliers zdobył 12 punktów z rzędu i doprowadził do remisu. Przez kilka kolejnych minut trwała wymiana koszy - Magic mieli okazję na zdobycie bezpieczniejszej przewagi, kiedy przy prowadzeniu 91:89 dwukrotnie mieli akcje w ataku.

Jednak w obu przypadkach rozegrali je przypadkowo - najpierw Turkoglu zdecydował się na indywidualną akcję zakończoną trudnym rzutem z odchylenia, a potem Alston przez 20 sekund kozłował i wreszcie rzucił z daleka bez wcześniejszej próby podania pod kosz. W trudnych momentach goście nie próbowali szukać Howarda, ale uparcie podawali do Rasharda Lewisa, który wykorzystał tylko trzy z 15 rzutów (0/8 za trzy).

Cavaliers szukali za to swoich najmocniejszych punktów - na 92:91 wyprowadził ich trójką Mo Williams. Magic odpowiedzieli koszem Lee po błyskawicznej kontrze, ale potem pozwolili Varejao na kluczową zbiórkę w ataku.

W ponowionej akcji ciężar na siebie wziął James, który wykorzystał pół metra miejsca i trafił za trzy. Cavaliers prowadzili 95:93, atak rozgrywali Magic, ale sędziowie odgwizdali problematyczny błąd trzech sekund Howardowi.

Wynik meczu ustalił James, który 8,7 sekundy przed końcem wykorzystał dwa rzuty wolne. W sumie główny kandydat do MVP sezonu rzucił 43 punkty, miał 12 zbiórek, osiem asyst, cztery przechwyty, ale i sześć strat. Drugim strzelcem gospodarzy był Williams (21 punktów).

Magic prowadzili obwodowi - Alston miał 23, a Lee 19 punktów. Howard rzucił tylko 13, ale miał też 15 zbiórek i sześć bloków.

Cavaliers z bilansem 54-13 umocnili się na czele NBA. Magic (49-18) wtorkowych rywali raczej nie dogonią, ale wciąż mają szansę na nawiązanie walki z zajmującymi drugie miejsce w Konferencji Wschodniej Boston Celtics. Marzec miesiącem Gortata! Gra co raz więcej i lepiej

Jak Marcin Gortat pnie się w górę - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.