Dziewiąta edycja meczu Gortat Team - Wojsko Polskie potwierdziła coś, co właściwie wiadomo od lat - były koszykarz NBA i jego ekipa potrafią organizować koszykarskie widowiska jak nikt inny w kraju. Osiem tysięcy kibiców przyszło na mecz do Atlas Areny i zobaczyło świetnie bawiące się gwiazdy sportu i estrady. Fani w rytmie głośnej muzyki spędzili blisko trzy godziny świątecznego, czwartkowego popołudnia.
Ale zanim zrobiło się rozrywkowo, było wzruszająco, bo Łódź po raz kolejny w ostatnich dniach okazała się miastem, w którym ukraińskie akcenty zarysowały się z wielką siłą. To przecież tutaj dwukrotnie w Lidze Narodów zagrali w roli gospodarzy ukraińscy piłkarze. Najpierw pokonali Armenię 3:0, potem zremisowali 1:1 z Irlandią. Oba spotkania odbyły się na stadionie ŁKS, czyli rzut beretem od Atlas Areny, gdzie w czwartek Marcin Gortat zorganizował widowisko pod hasłem „Gramy dla Ukrainy".
Braterskie akcenty były obecne od początku i pod każdą postacią. Połowę trybun Atlas Areny przyozdobiono we flagę Ukrainy, a drugą – Polski. Przed efektowną prezentacją artystyczny pokaz fantazyjnie łączył barwy obu krajów, które raz tworzyły flagi, a raz – kolorowy kwiat. A potem były przemowy – na telebimie wyświetlono film, na którym za wsparcie dziękował mer Kijowa Witalij Kliczko, potem z parkietu przemawiali ambasadorzy Ukrainy i USA.
Największe oklaski dostał jednak gość specjalny - Oleh Awtomiejenko. Pułkownik sił ukraińskich, który w pierwszych dniach wojny został ciężko ranny i stracił wzrok. – Jest dziś z nami i to on jest prawdziwym bohaterem – zapowiedział Gortat żołnierza, któremu kibice zgotowali kilkudziesięciosekundową owację. - Już przed meczem było kilka momentów, w których poczułem łzy w oczach - przyznał potem były reprezentant Polski w koszykówce Adam Waczyński.
Wyjście na parkiet i krótka przemowa Awtomiejenki nie było końcem przedmeczowych wzruszeń – po tym, jak „Mazurka Dąbrowskiego" odegrała orkiestra reprezentacyjna Wojska Polskiego, przepięknie ukraiński hymn wykonał Artem Fesko, ubiegłoroczny zwycięzca ukraińskiego „Mam talent". – Sława Ukrajini! – zakończył swój występ nastolatek i dostał potężną burzę oklasków.
Mecz zaczął się od celnej trójki Andrzeja Pluty - jednej z wielu tego wieczoru, bo mistrz rzutów z dystansu wciąż utrzymuje znakomitą formę - a potem było dużo zabawy. Jan Błachowicz próbował wykorzystywać masę i lewą rękę pod koszem, Dorota Gardias zamiast dwutaktu mijała rywali czterotaktem, mistrz wsadów Piotr Grabowski latał nad obręczami, a Ewa Chodakowska, Agnieszka Radwańska i Adam Waczyński w przerwie między kwartami tańczyli na boisku razem z cheerleaderkami i kibicami.
Wynik? Niby nieważny, bo wszyscy podkreślali, że najistotniejsza jest dobra zabawa i wsparcie dla Ukrainy, ale wystarczyło spojrzeć momentami w oczy wspomnianych już Pluty, Gardias czy Błachowicza, albo koszykarzy Wojska Polskiego, by dostrzec w nich chęć rywalizacji i zwycięstwa. Po pierwszej kwarcie było 18:18, do przerwy 42:33 po trójce Waczyńskiego w ostatniej sekundzie. W czwartej kwarcie ważną trójkę - tak, trójkę - trafił Gortat, ale Wojsko Polskie doprowadziło do remisu i były emocje do końca. Ostatecznie żołnierze wygrali 77:74.
Ale koszykówka często schodziła oczywiście na dalszy plan. Publiczność znakomicie bawiła się przy dodatkowych atrakcjach, które Gortat przywiózł z NBA, ale też wymyślił na potrzeby imprezy. Radwańska z rakietą w dłoni serwowała tenisowe piłki w trybuny, Błachowicz - nad którym podczas jednej z przerw przeskoczył w drodze do obręczy Grabowski - rzucał rękawice do MMA, zresztą przy okazji każdej przerwy zawodnicy Gortat Team rozdawali kibicom okolicznościowe koszulki.
I wszyscy bawili się świetnie. Po zakończeniu spotkania wystrzelono niebiesko-żółte konfetti, imprezę zamknął kolejny ukraiński akcent. Ale to wcale nie koniec wsparcia - teraz zacznie się to wymierne. Cały dochód z imprezy zostanie przekazany Ukrainie.