Efektowny finał w ERGO Arenie zakończył Marcin Gortat Camp 2013

Finał tegorocznej, szóstej już edycji Marcin Gortat Camp zaplanowano w ERGO Arenie w Sopocie. Miejsce wybrane nieprzypadkowo bowiem nie od dziś wiadomo, że Trójmiasto żyje basketem jak mało który inny region. Czuć było doskonale tą miłość do pomarańczowej piłki od pierwszej chwili trwania zajęć a nawet jeszcze przed startem. Nie mogło być inaczej skoro właśnie na ostatni tegoroczny Camp stawiło się rekordowe 151 dzieci! Było wśród nich ok 25 osób z koszykarskiej szkółki Mike'a Ansleya - Big Mike Academy.

Na pierwszy ogień jak zwykle poszli młodsi - dzieci w wieku 9-13 lat. Opanować taką grupę łatwo nie było, jednak Marcin, Jared, Kacper Lachowicz i Piotrek Trepka otrzymali wsparcie od Pawła Leończyka i Adama Waczyńskiego z Trefla Sopot. Dzieciaki jak zwykle były mocno przejęte możliwością spotkania graczy NBA jednak wpływało to na nich tylko i wyłącznie mobilizująco i każdy starał się pokazać z jak najlepszej strony. Nikogo to nie mogło dziwić skoro stawka treningu była bardzo wysoka - awans do finałowej ósemki, skąd już bardzo blisko do wylotu do USA na mecz NBA!

Camp w sopockiej ERGO Arenie pobił rekord frekwencji uczestników biorących udział w zajęciach. Był także wyjątkowy pod względem samej hali - jeszcze nigdy MG13 Camp nie odbył się w tak ogromnym i jednocześnie nowoczesnym obiekcie. W tym roku kolejne hale, w których gości impreza, są coraz większe. Sopot był ukoronowaniem tej trasy i niesamowitym zwieńczeniem sześcioletniej pracy Gortata i całej Fundacji. Pytanie jakie w tym momencie się nasuwa "czy może być jeszcze lepiej" pozostanie bez odpowiedzi, ponieważ znając MG jest to pytanie retoryczne.

Treningi z młodszymi grupami zawsze zaplanowane są raczej na zaszczepienie koszykarskiego bakcyla czy ukierunkowanie dzieciaków do dalszej pracy czy ewentualnie wsparcie kilkoma radami. Musi tak być, ponieważ grupa, która bierze udział w zajęciach jest tak duża i różnorodna - dosłownie od dzieci, które widzą piłkę do koszykówki pierwszy raz w życiu po takie, które mają za sobą kilka lat treningu w mniej lub bardziej profesjonalnym klubie. Co innego klinika jr NBA. Tu trenerzy mogą popracować z graczami, którzy w większości przypadków bez basketu nie potrafią żyć. Tak samo było i w Sopocie. Coach Neal Meyer oraz coach Kacpa mieli do dyspozycji naprawdę zdolną i chętną do pracy grupę blisko 60 osób w wieku 14-17. Oboje skupili się na przekazaniu jak największej wiedzy a jednocześnie znów wskazywali drogę do sukcesu, która wiedzie przez małe rzeczy i szczegóły. Właśnie te detale decydują w przyszłości o klasie zawodnika a nawet o mistrzostwach. Te uwagi szczególnie brzmią właśnie w naszym kraju, gdzie mało kto potrafi pracować metodą małych kroków, skupiając się na rzeczach z pozoru nieważnych takich jak ułożenie stóp przy pozycji potrójnego zagrożenia, potrzebie codziennego trenowania nie na 30-40% a na 110, czy wreszcie wytwarzaniu wśród młodzieży postaw zwycięzców przy jednoczesnym szacunku do swojej pracy i przeciwnika. To banały, które każdy dobrze zna. Co z tego, skoro tylko nieliczni potrafią wprowadzać je w życie. I skoro właśnie na te detale zwracają uwagę goście z NBA, w tym coach Meyer, który pracował między innymi z samym LeBronem Jamesem, należy wreszcie solidnie zastanowić się czy wszystko z naszym szkoleniem jest ok. Jeżeli nie - bierzmy jak najszybciej przykład od lepszych, skoro oni sami nam go tak dobrze wskazują.

Marcin z Jaredem po każdych zajęciach bardzo cierpliwie rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Nagrodzili też wspólnie najlepszych uczestników zajęć. Znów do rąk uczestników MG13Camp trafiły tak cenne pamiątki jak t-shirty z autografami zawodników Phoenix Suns, repliki koszulek meczowych Gortata i Dudleya czy frotki, w których gra Marcin. Oczywiście najbardziej zadowoleni byli MVP którzy otrzymali od firmy ASUS laptop i tablet. Upominki jak zwykle trafiły do wszystkich campowiczów. I znów koszykówka zdobyła dzięki Gortatowi kolejne serca, a jak się miało okazać, było to tylko preludium do najważniejszego punktu wieczoru jakim okazał się Super Mecz: GORTAT TEAM vs WOJSKO POLSKIE!

Pisać o wydarzeniu, które zgromadziło - jak podają oficjalne źródła ok 8 tysięcy widzów, które przez trzy godziny wprowadziło w pewnego rodzaju trans całkowicie pochłaniając wszystkich obecnych i wreszcie o wydarzeniu, w którym bierze udział tyle znakomitości lub jak kto woli - celebrytów, jest rzeczą bardzo trudną. Nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się w ERGO Arenie aż takich tłumów. Przecież to miał być zwykły mecz pokazowy, mecz w dodatku koszykówki, która wciąż w naszym kraju jest w dołku. Mecz, w którym - trzeba uczciwie przyznać zawodników z koszykarskimi umiejętnościami jest niewielu. Mimo to Marcin Gortat kolejny raz udowodnił, że nie ma rzeczy niemożliwych, a magnes jego nazwiska nie tylko nie słabnie ale wręcz przybiera na sile.

Aleksandra Szwed, Joanna Jabłczyńska, Piotrek Gruszka, Artur Siódmiak, Kabaret Ani Mru Mru, Radzimir Jimek Dębski, Sławek Ulatowski, Dariusz Michalczewski, Iza Bełcik, Maja Tokarczyk, Dawid Podsiadło czy wreszcie Jared Dudley, Mike Ansley i Michael Hicks, Paweł Leończyk i Adam Waczyński! Ta lista musi robić wrażenie! A zobaczyć ich w koszykarskich strojach w prawdziwej walce na parkiecie - bezcenne. Wynik spotkania był oczywiście sprawą drugorzędną choć żadna ze stron nie chciała przegrać. Wojsko odgrażało się, że ciężko trenuje i zrobi wszystko by nie przegrać drugi raz z rzędu. Gortat Team pewny siebie choć z respektem dla przeciwników. Mecz potoczył się od początku po myśli WP, które szybko przejęło inicjatywę i dzięki serii trafień zza łuku pewnie prowadziło ok 5-8 pkt. Taka przewaga utrzymywała się do czasu, gdy na niespełna pięć minut do końca meczu na parkiecie po stronie Gortat Team pojawiła się piątka składająca się w całości z najbliższych współpracowników MG. Prócz Marcina byli to - Kacper Lachowicz, Michał Micielski, Tomek Solarek i Paweł Stalmach. Przewaga Wojska zaczęła topnieć i gdy wydawało się, że to jednak ekipa naszego jedynaka z NBA znów będzie górą, najważniejszą zbiórkę a następnie punkty meczu zdobył Jared Dudley. MG miał jeszcze w ostatnich sekundach rzut na remis i dogrywkę jednak spudłował i ze zwycięstwa mogli cieszyć się podopieczni trenera Andrzeja Pluty. Ostateczny wynik 75:73 pokazuje, że mimo niewielu koszykarzy na parkiecie wszyscy byli świadkami prawdziwej koszykarskiej bitwy.

Organizatorzy zadbali by widzowie nie nudzili się także w przerwach pomiędzy kwartami. I tak w czasie pierwszej, pokaz swoich nieprzeciętnych umiejętności zaprezentował Mieszko Włodarczyk. Następnie w połowie meczu na parkiecie zobaczyliśmy ósemkę MVP z poszczególnych Campów, którzy walczyli w Skills Challenge o wylot do USA na mecz NBA. I podobnie jak w roku ubiegłym, mimo jednego miejsca za ocean poleci cała ósemka finalistów! Marcin nie spuszcza z tonu, dzięki czemu zadowoleni są wszyscy za wyjątkiem prezesa Fundacji MG13 - Jakuba Kopcia, który dniami i nocami szuka sponsorów chętnych wspomóc wyjazd. Trzecią przerwę wypełnił pokaz wsadów w wykonaniu Łukasza Biednego, Emila "Slasha" Olszewskiego i Maćka "Paprota" Paprockiego. Oj działo się działo! Tego nie sposób opisać, to trzeba zobaczyć - szukajcie relacji na YouTube.

Marcin Gortat Camp 2013 przechodzi do historii. Był bezwzględnie najlepszy ze wszystkich. Koszykarskie ziarno zostało zasiane u około 500 dzieciaków a kolejne 160 mogło utwierdzić się w miłości do pomarańczowej piłki. Teraz czas na pracę u podstaw, na tak samo profesjonalne zachowania w klubach, szkołach czy choćby na podwórkach. Niech każdy mający w sercu koszykówkę weźmie się ostro do pracy! Do zobaczenia za rok...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.