NBA. Niewesoła rzeczywistość Marcina Gortata

Tylko 10 pkt i 14 zbiórek zdobył w weekend jedyny Polak w NBA. Tylko, bo w dwóch spotkaniach. - Jestem w dużym dołku - przyznaje środkowy Phoenix Suns.

Chwilowy spadek formy? Dyskutuj na Facebooku/Sport.pl ?

Frustracja Gortata rośnie. Suns przegrali trzeci mecz z rzędu, a Polak w każdym z nich grał coraz gorzej. Po porażce z Chicago Bulls (11 pkt i osiem zbiórek) mówił: - Niby biegam po parkiecie przez 20-30 minut, ale można powiedzieć, że praktycznie mnie nie ma. Za dużo przetrzymywania piłki, za dużo wolnych akcji.

W piątek Suns przegrali 102:114 w Los Angeles z Lakers. Gortat rzucił sześć punktów, trzy razy został zablokowany, nie udały mu się aż trzy wsady. - Znów grałem, a jakby mnie nie było. Choć Dwighta Howarda pilnowałem trochę lepiej niż w poprzednich latach - ocenił siebie koszykarz w wideoblogu na swojej stronie internetowej GortatTV.pl.

W sobotę, już w Phoenix, jego zespół uległ mistrzom NBA Miami Heat 88:97. Gortat grał przez 24 minuty, wykonał pięć rzutów - to jego najgorsze osiągnięcia w sezonie, które świadczą o zmniejszającej się roli Polaka w porównaniu z poprzednim sezonem. - Jestem w dużym dołku. Muszę popracować - stwierdził, a jego smutne oczy i głos wskazywały, że rzeczywiście jest w kryzysie.

Porażki z Bulls, Lakers i Heat nie powinny być w Phoenix wielkim zmartwieniem, bo rywale byli bardzo silni - ci z Los Angeles i Miami są najważniejszymi kandydatami do tytułu, a kompletnie przebudowani przed sezonem Suns zajmują obecnie przedostatnie miejsce na Zachodzie. To, do którego typowała ich zresztą większość ekspertów.

Ale forma Gortata jest powodem do zmartwienia, bo nawet jeśli Polak po odejściu Steve'a Nasha i zmianie ofensywnych założeń w drużynie dostaje mniej podań i ma mniej okazji do rzutów, to słabą skuteczność i brak agresji usprawiedliwić trudniej. 28-letni koszykarz kompletnie nie przypomina siebie z poprzedniego sezonu, kiedy był najlepszym strzelcem i zbierającym Suns.

Na dodatek do gry wrócił 34-letni weteran Jermaine O'Neal, który jako zmiennik Gortata w dwóch ostatnich spotkaniach spisał się lepiej. - Jermaine pokazał się z bardzo dobrej strony. Atakował obręcz, rzucał dużo wolnych, dobrze grał w obronie przeciwko Dwightowi - przyznał Gortat, który w każdym z tych elementów był słabszy niż O'Neal.

Przed sezonem "Polski Młot" zapowiadał, że jest gotów upomnieć się o większą rolę na boisku, jeśli będzie czuł się pomijany, ale by mieć do tego podstawy, musi wrócić do poziomu walki i agresji z początku listopada, kiedy w czterech meczach rzucał po 16,2 pkt, miał po 12,5 zbiórki. Pięć ostatnich spotkań to jednak średnio tylko 6,8 pkt i 8,2 zbiórki. Nawet w chaosie i nierównej grze, którą prezentują Suns, są to słabe osiągnięcia.

W weekend jeden z ekspertów ESPN zauważył, że ze względów finansowych Suns może opłacać się wymiana Gortata do innego klubu. Polak, wciąż chwalony mimo obecnego kryzysu, w tym i następnym sezonie ma zarobić 14,9 mln dol., a w transferze klub z Arizony mógłby dostać za niego kilku graczy.

ESPN jako ewentualnych zainteresowanych Gortatem wymienia m.in. walczące o tytuł Boston Celtics i Oklahoma City Thunder. Nie ma wątpliwości, że Polak chciałby tam grać, ale to na razie marzenia.

Rzeczywistość jest taka, że w środę Suns grają u siebie z Portland Trail Blazers, a Gortat z większą koncentracją i zapałem musi walczyć o każdy punkt i zbiórkę.

W meczu z Heat Gortat niewidoczny ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA