W NBA od ponad czterech miesięcy trwa lokaut, odwołano 221 meczów, które miały się odbyć w listopadzie. Gortat, jedyny Polak w NBA, który gra w Phoenix Suns, przebywa w Orlando, gdzie zaczynał karierę w lidze i kilka lat temu kupił dom. - Orlando jest fantastycznym miastem, bo po sezonie można tu zawsze spotkać co najmniej 15 dobrych zawodników gotowych do gry - cytuje Gortata strona jego fundacji MG13. - Dzięki temu udało nam się kilka razy spotkać wspólnie na sali i pograć pięciu na pięciu. Każdemu z nas brakuje normalnej rywalizacji, ale musimy być cierpliwi i przygotowani na moment, w którym sezon ruszy.
Gortat odpowiedział też mailem na pytania Sport.pl:
Marcin Gortat: Wstałem rano i poszedłem na trening. Byłem na siłowni, potem ćwiczyłem na hali, pływałem w basenie. Nie pamiętam, co dokładnie robiłem w porze meczu.
- Przede wszystkim na treningu. Ćwiczę od poniedziałku do piątku, wolne robię sobie tylko w weekend, choć możliwe, że pomyślę nad jakimś kilkudniowym wyjazdem ze znajomymi. Trenuję po trzy, a nawet cztery godziny dziennie i nie zamierzam tego zmieniać w najbliższym czasie. Choć miejmy nadzieję, że będzie to dotyczyło najwyżej tylko dwóch najbliższych miesięcy, a nie całego sezonu.
- Mam trenerów od przygotowania fizycznego, a ćwiczę w różnych miejscach - publicznych obiektach sportowych, halach uczelnianych czy w szkołach średnich. Czasami mam zajęcia na siłowni jednego z trenerów, gdzie mam także treningi bokserskie. Jeśli chodzi o koszykówkę, to staram się poprawiać grę tyłem do kosza, powiększać zasięg rzutów, podnosić skuteczność.
- Oczywiście, że o tym myślałem. Problem w tym, że z Hakeemem nie jest tak łatwo się skontaktować o tej porze roku, bo on nie przebywa ciągle w USA. W tej chwili jest chyba w Jordanie. Trening z Hakeemem w miesiącach, kiedy zwykle gra NBA, jest raczej niemożliwy.
- Nie ma takiej kwestii, żaden z graczy, których spotykam, tego nie ma. Trenujemy na sucho, bez przeciwnika. Jeśli ktoś dozna w takiej sytuacji kontuzji, to ma pecha.
- Nie patrzę na to, bo w gruncie rzeczy nigdy tych pieniędzy w kieszeni nie miałem, ja miałem je dopiero dostać za grę. Nie rozpaczam, czekam tylko na zakończenie lokautu.
- Nie mam zdania. Czekam na rezultat rozmów, ale uważam, że powinniśmy trzymać się tego, co sobie założyliśmy. Proszę pamiętać, że to nie zawodnicy wywołali lokaut, tylko właściciele.
- Bardzo chciałem zrobić ten kurs, myślę, że może mi się to przydać w trakcie kariery i po jej zakończeniu. Miałem jednak inne obowiązki, liczyłem na grę w reprezentacji, kurs pokrywał się z pobytem w Polsce. Teraz nie podejmuję się takich rzeczy, skupiam się na treningu.
- Życzą powodzenia i liczą na to, że wszyscy szybko się dogadamy. Większość z nich wini za lokaut właścicieli, ale podejrzewam, że to ze względu na to, że akurat rozmawiają z zawodnikiem.