Hiszpanie zaczęli mecz bardzo dobrze. Prowadzili już 12:0 i tę przewagę utrzymali aż do końca trzeciej kwarty. Dobrze grał Pau Gasol, po kontuzji wrócił tak wyczekiwany przez hiszpańskich dziennikarzy i kibiców Rudy Fernadnez.
Ale w trzeciej kwarcie coś się w hiszpańskich koszykarzach się zacięło. Brytyjczycy trafili trzy trójki z rzędu i wyszli na czteropunktowe prowadzenie (74:69) cztery minuty przed końcem. Scariolo musiał wziąć czas.
W decydujących momentach ciężar gry na swoje barki wziął środkowy Los Angeles Lakers - w końcówce twardo walczył pod koszami i szybko zniwelował przewagę. Ważną trójkę trafił Juan Carlos Navarro i Hiszpanie wyszli na pięć punktów, które dowieźli do końca meczu.
- Cieszę się, że mój zespół dobrze zaczął mecz, a potem, gdy rywale trafili kilka rzutów, spokojnie na to zareagowali i przechylili szalę zwycięstwa na naszą korzyść - mówił po meczu Scariolo. - Trapią nas różne problemy, kontuzje. Garbajosa na pewno ze Słowenią nie zagra, dobrze, że wrócił Fernandez - dodał.
Brytyjczycy z Hiszpanami zagrali bez Andrew Bettsa, który w meczu ze Słowenią uszkodził plecy. - Nie wygląda to najlepiej. W kolejnym meczu też nie zagra - mówił trener Brytyjczyków Chris Finch.