Zaangażowanie, walka o każdą piłkę, aktywność w ataku i pewność w grze. Tego oczekiwaliśmy od reprezentacji w każdym meczu mistrzostw Europy. Udało się dopiero, gdy biało-czerwoni grali już bez presji wyniku, a ich rywalem był zespół, który awans miał już w kieszeni.
Trener Dirk Bauermann zmienił także pierwszą piątkę - rozdzielił Marcina Gortata i Macieja Lampego. Ten drugi usiadł na ławce rezerwowych, a w piątce mecz zaczął Michał Ignerski. Dzięki temu gra biało-czerwonych wyglądała lepiej. Gortat miał więcej miejsca pod koszem, a i obwód był groźniejszy. Świetnie taką sytuację wykorzystał Thomas Kelati.
Rzucający, który po meczu z Hiszpanią powiedział, że jest mu wstyd przed trenerem, wyszedł bardzo zmotywowany. Ze złością oddawał rzuty, a piłka jak zaczarowana wpadała do kosza, zwłaszcza z dystansu. Kelati trafił pięć rzutów z dystansu, a w meczu uzbierał 21 punktów.
Lepiej zagrał też Gortat. W obronie uważny, odstraszał rywali samą swoją obecnością, a do tego nie odpuszczał zbiórek. W ataku aktywny. Biegał do kontry, grał tyłem i przodem do kosza, dzielił się piłką. Efekt? 19 punktów i 12 zbiórek.
Dobry mecz zagrał też Łukasz Koszarek (osiem asyst), skuteczny z dystansu był Waczyński (2/2), a Polacy prowadzili od samego początku. W pierwszej kwarcie wypracowali ośmiopunktową przewagę, w drugiej kwarcie zaliczka wzrosła do 10 punktów. Po przerwie Słoweńcy, oszczędzający siły na drugą rundę (Goran Dragić zagrał tylko 17 minut, zdobył 9 punktów) i niegrający z pełnym zaangażowaniem, nie rzucili się szaleńczo do odrabiania strat. Biało-czerwoni w drugiej połowie jeszcze powiększyli przewagę. W czwartej kwarcie przez moment mieli aż 20 punktów więcej niż rywale (67:47). Skończyło się 10-punktowym zwycięstwem - 71:61.
Mimo wygranej Polska zajęła ostatnie miejsce w grupie C, już wcześniej straciła szanse na awans. W drugiej rundzie z "polskiej" grupy zagrają Hiszpanie, Chorwaci i Słoweńcy.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone